Już czas...


Dobrze wychodzi mi słuchanie ludzi, zupełnie tak, jakby wykształcił się we mnie dodatkowy zmysł. A i ludzie czują, że mogą powiedzieć to, co chcą. Cenię w ich słowach prawdę, choćby nawet ukrytą. Ich wzrok badający, ich dłonie niespokojne. Ich głos odruchowo ściszony. Brzydzę się tylko tymi, którzy wykorzystują to dla własnych celów - podreperować własne ego, pochwalić się. Zupełnie tak, jakbym zazdrościł. Ale mimo wszystko słucham. Bo przecież człowiek, to gotowa opowieść. Miłość, nienawiść, marzenie, śmierć, sukces, porażka. Więc trzeba tę historię w siebie przyjąć, choćby chciało się uciec od słów i od spojrzenia w oczy. Czasem od ucieczki, by w oczy nie spojrzeć, kiedy prawda pali policzki. Może dlatego Facebook święci triumfy, bo można pokazać wszystko z tej innej, ładniejszej strony? A Instagram, a Tinder? O ilu jeszcze wiem, a nie powiem... Bo przecież nie powinienem o tym mówić. Przecież to takie oczywiste - autokreacja, każdy jest aktorem, każdy chce być super... Tylko wiesz, jeśli każdy jest super, cytując kreskówkę, to nikt nie jest. Czasem ogarnia mnie chęć uczestniczenia w tym festiwalu ludzkiego samochwalstwa, czasem mam ochotę pokazać zdjęcia, siebie. Jedno czy dwa zdjęcia z uroczej samojebki i byłoby fajnie. Ale potem patrzę na ten mój ubożuchny blog i myślę, że tak mało zrobiłem. Tak mało zdjęć, tak mało tekstu, tak mało myśli. Głupio mi czując własne niedokonanie. Więc nie mogę uczestniczyć w tym targowisku próżności, w tym wymienianiu się wszystkim. I niczym... Po prostu nie istnieję ze swoim słuchaniem, bo każdy teraz krzyczy - ja, ja, ja! Jakbym żył w erze egoistów, którzy napisami na zdjęciach informują, że kogoś kochają, co robią, co myślą, jeśli myślą. I zapominają imiona, albo celowo je pomijają, co stanowi wspaniały wstęp do uprzedmiotowienia. A przecież pierwsze prawo magii mówi o poznaniu prawdziwego imienia demona, rzeczy, człowieka. Boże, jak bardzo odeszliśmy od... Od czego? Od zwyczajnej grzeczności? Od zwyczajnej rozmowy nazwanej teraz "gadaniem"? Jak bardzo wykluczamy się z życia po to, żeby móc grać swoja grę.  Zadaję sobie pytanie, czy już czas? Może pora przestać słuchać samochwalców? Ale chyba nie potrafię. Bo przecież dobrze wychodzi mi cisza i słuchanie ludzi. I ich prawda. Podkolorowana kłamstwami, wykrzyczana zdjęciami, enigmą zdania bez zwrotu do adresata. A róże pachną na potęgę. Sypią się płatki i mija kolejny wieczór. I może tak jest lepiej, na tym najlepszym z możliwych światów?  A może już czas? A może już czas....?
 

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo tego, że usunęła Pani swój komentarz, zdążyłem go zobaczyć. Jednak nie byłem w stanie odpowiedzieć na niego, bo praca. Czynię to teraz pisząc DZIĘKUJĘ. Za odwagę, chęć, przeczytanie i podobne rozumienie świata. Ach, i za pochwałę oczywiście. Serdecznie Panią pozdrawiam :)) WN

      Usuń
  2. i to jest ten dialog Witku....miej nadzieję, że jeszcze pośród sa ci, którzy nie zapominaja imion... wiadomym jest , że to trudne, ale naszemu życiu towarzyszy nieuchronna dychotomia - dwie strony medalu, bez tego nie mielibyśmy poczucia, że jet to co określamy mianem prawdziwegoi autentycznego...wiesz, że to co napisałeś jest warte tego, aby podrzucać tym, którym należy współczuć... dziekuję za refleksję i powiem, że znów jest mi jakgdyby znajoma

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Małgosiu, nie chodzi o zapominanie imion, a celowe ich pomijanie w czasie rozmowy. Odpersonalizowanie wątku, pomijanie tego, co przecież jest najważniejsze, czyli nas samych. A tekst...chyba potrzeba chwili, jak zawsze :)) Pozdrawiam Cię serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny tekst, dotykający problem dzisiejszego społeczeństwa, nie wszystkich, jednak zdecydowanej większości.
    Kiedyś zastanawiałam się w jakim celu ludzie chełpią się na portalach społecznościowych?? Wiem już, a gdyby przyjrzeć im się z bliska to zobaczymy puste ludzkie pudełka, bez empatii...
    Ty - pozostań sobą, słuchaj swojego wewnętrznego głosu, on Ci dobrze podpowiada :-)
    Pozdrawiam, KP

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, dziękuję Ci za wpis - czasami emocje biorą górę i pisze się samo. Tak było w tym przypadku, choć ktoś stwierdził, że się radykalizuję. Nie wiem tego - wiem jedno - jeśli mnie ktoś zna, to niech zwraca się do mnie imieniem - po to je mamy przecież... Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ileż piękna jest w prostocie! Jaką potężną siłą obdarzają nas nasze imiona. Mój ŚP.Ojciec zawsze pięknie artykułów nasze, dzieci imiona i podkreślał moc imienia mówiąc:" Ja jestem Jan Jakub dwojga imion danych na chrzście świętym".Czyż trzeba większej mądrości? Podobnie jak Ty ubolewam nad tym, jak rzadko ludzie zwracają się do siebie używając imienia. Odkąd odszedł mój Ojciec nieczęsto słyszę swoje imię. Pozdrawiam, Jadwiga

    OdpowiedzUsuń
  7. ...artykułował...

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzisz, patrze na język, jako na pole doświadczenia psychologii. Co innego, gdy w ferworze rozmowy przyjmujemy składnię, która upraszcza formy. Co innego jednak gdy CELOWO pomija się imię, bo trzeba kogoś np. ukarać. I zastanawiałem się wtedy, kiedy to pisałem, ileż trzeba mieć w sobie złości, żeby zrobić to celowo drugiemu człowiekowi...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty