Na szczęście...

- Co ty robisz? Patrzyłem na Małą, która przykleiła się do szyby. Stała tam już od jakiegoś czasu robiąc nieporządek na parapecie. Normalnie nie zwróciłbym uwagi, ale ten bezruch i pociąganie nosem nie były normalne. Nie były.
- No może łaskawa Pani raczy odpowiedzieć? Obśliniasz szybę już dwie godziny. Cisza. Cholera, może jej coś jest? Nie było to normalne, że milczała.
- Coś się stało? Podniosłem się z krzesła, wszystkie gnaty mnie bolały od siedzenia przy tym biurku. Stos prac piętrzył się po lewej i prawej stronie, papiery były na podłodze. Podchodzę, a ta stoi i patrzy przez szybę. Pod nosem coś nuci. Nie jest źle. Wyciągam palec i szturcham ją.
- Ej, Mała, co się dzieje?
-Nic.
- Jakie nic, przecież widzę. Wczoraj mi właziłaś na prace, długopis wyrywałaś, darłaś się i aureolkę zgubiłaś, aż musiałem pod szafę włazić, a potem ją prostować. No, co Ci? Widzę, że oczkami toto mruga, widzę jak mnie sukienczynę w ręce. A to spojrzenie znane skądś, ucieka na prawo i lewo, aby mi w oczy nie spojrzeć.
- Takaś ty mała jędzo? Prawdę mów i nie mnij sukienki, jak ostatnia sierota będziesz wyglądać.
- A bom śpiewała sobie godzinki.
- I…
- I śpiewałam sobie godzinki i…
- No i co z tymi godzinkami?
- Nic, znudziły mi się… Poczerwieniała i ze wstydu zakryła twarz. Bo ja tu samiuśka taka, biedusia tylko siedzę i siedzę. A tam śnieg i gwiazdki i bym poszła sobie.
- No to sobie idź. Ulżyło mi. Pójdzie, wróci, pójdzie spać i będzie spokój.
- Ale ty nic, a nic nie rozumiesz. Ja sama nie mogę.
- Bo co?
- Bo malusia jestem, biedusia i ciemno jest. A ja chcę na sankiii….
- Sanki? Czyś ty zgłupiała do reszty?
- Bo ja taką bajkę widziałam, gdzie niedźwiadek miał saneczki i ja też chcę tak jak on! Zrób mi saneczki, zrób!
- Ja to z tobą mam. A będziesz cicho?
- Oj będę, będę, ale weź mnie na saneczki! No i co było robić? W głowie wirowali mi jeszcze Mickiewicze ze Słowackimi, na przemian z francuskimi modernistami. Poszliśmy. Śnieg już tajał i było pełno wody. A mała siedziała opatulona w szalik i coś tam sobie nuciła pod nosem. Szliśmy polami zostawiając za sobą ślady moich stóp i niewyraźne ślady płóz. Patrzyłem jak Mała wdrapuje się na kupę śniegu, by z niej zjechać i wywrócić się w śmiechach swoich i piskach. Zapaliłem jej latarnię i w jej blasku widziałem, jak oczy jej się śmieją. I ja sam się uśmiechnąłem, bo przecież uśmiech lubi, by go mnożyć. A potem widziałem, jak coraz trudniej jej wchodzić na górkę. W końcu nawet ona przestała piszczeć i krzyczeć „Do abordażu!!!” zjeżdżając kolejny raz. Była zmęczona. I dobrze, trzeba było wracać.
- Wracamy?
- Noo…
- Rozmowna jesteś.
- Noo…
- Szczęśliwa? W blasku latarni oczy jej się skrzyły, aureolka przekrzywiła.
- A ty wiesz, co to jest szczęście?
- A co ty tak na poważnie?
- A bom wymyśliła coś dobrego!
- Co dobrego? Dzień Siedzenia Mi Na Ramieniu, czy coś bardziej błyskotliwego?
- A bo wymyśliłam, że mnie dobrze. Ale tobie też dobrze. Uśmiechałeś się. Niby patrzyłeś na latarnię, a widziałam jak patrzysz na mnie. Bo ja jestem twoja, wiesz? Masz mnie jedną.
- No, to ładnie wymyśliłaś. Mam ciebie duszo moja. Jestem twój i ty jesteś moja. Tak powinno chyba być, nie?
- Ty się ze mnie śmiejesz, a ja poważnie mówię!
- Ja też poważnie. Przecież każdy ma duszę, prawda? Nawet ci, którzy w nią nie wierzą. Tylko nie wszyscy muszą się z nią użerać, tak jak ja z tobą.
- Ty ze mną? To ja z tobą chyba, stary głupi chłop, bezbożnik jeden. Cycki mu tylko w głowie!
- O ty mała cholero! Cycki mówisz? Zaraz cię złapię, i tak sukienczynę przetrzepię, że przez trzy dni będziesz stać tylko! Tyłek złoję na kwaśne jabłko!
- A pacierz ze mną odmówisz?
- Ja ci dam pacierz! Wsiadaj na te cholerne sanki i jedziemy do domu! Posłusznie siadła i poszedłem przez puste ulice. W powietrzu czułem wilgoć i słyszałem te wszystkie kapania i strumyczki wody zamieniające ulicę w rzekę. Kiedy przyszliśmy Mała spała. Więc dziś nie będzie pacierza. Będzie praca i cisza. I będzie stukot klawiatury i cichy sen duszy, która wie, co to jest szczęście. A ja otworzę swój słoik, gdzie trzymam wspomnienia i włożę w niego to dzisiejsze. Na szczęście…






Komentarze

  1. Ha ha ha...świetne to przekomarzanie z Twoją duszą Panie 😁 Rozbawiłeś mnie tym tekstem a tu spać trzeba 😁 Niesamowite i niebiańskie fotki pasują do tematu 😁 Dobranoc Witku 🌜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba wpis :)) Moje przekomarzanie bierze się z tego, że i święty by takiego ględzenia nie wytrzymał, a co dopiero facet :)) Miłego dnia :)))))

      Usuń
    2. hahaha...więc dobrze, że jestem kobietą! Całkiem przyjemny tekst...nawet dla mężczyzn (tak myślę) Coś z pogranicza ducha a nie tylko materii! 😁 Miłego wieczoru Witku życzę 😂

      Usuń
  2. 😁😁😁😁😁😁😁😁😁
    CUDOWNE!!
    Nie wiem czy Ciebie lubię😁ale Twoją duszę tak!😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to, jak to?? Niszczysz mój świat!! Mnie nie lubisz?? FOCH!!! :D
      Dziękuję Ci Joasiu bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
    2. Piszę głupoty masz rację, przecież ona i Ty to jedność.
      Naprawdę to widzialam, jak mięła sukienczynę😁😁i jak szalała na sankach.
      To jest szczęście, być w balansie z nią, tą Małą, czyli z sobą😁❤

      Usuń
    3. Nieee...To nie tak :D Dokopała mi tymi cyckami, że strach się bać :P Szalała i konałem ze śmiechu jak jechała z okrzykiem "Do abordażu!!" Ja bym tak nie krzyczał :P Myślę, ze się poznajemy. Długa droga przed nami zanim ja odpuszczę, a ona spoważnieje :))) Od czegoś trzeba zacząć :)

      Usuń
    4. Widać, że ma jajca kobita😁😁😁😁
      Dokładnie tak, od czegoś trzeba zacząć, takie małe szczęścia, nawet jeżeli trwają przez chwilkę, są wiele warte😊

      Usuń
    5. Pfff...jajca zaraz :P Stąd mój słoik wypełniony błękitnymi kamyczkami. Może ich za wiele nie jest, ale są - błękitne i moje :)) Każdy pewnie ma taki słoik. Większy, mniejszy, obojetne. Ale jest. I tego się trzymajmy :))

      Usuń
    6. W nim trzymasz swoje małe szczęścia? Nie wiedziałam...
      To bardzo rozczulające wiesz, jak facet mówi o swoich uczuciach...wszystkich...a ta Mała to być może odzwierciedlenie Twojej kobiecej natury, przecież dużo z niej w Tobie jest.
      Ale to nic złego. To naprawdę coś pięknego, gdy mężczyzna potrafi mówić o tym co czuje.
      To jest bardzo ważne.

      Usuń
    7. Oj tam, nie mówię o wszystkich swoich uczuciach, bo wpis jest poświęcony jednemu. Tematycznie, to tematycznie :)) Dobrze, że napisałaś "być może", a ja dodam NA PEWNO NIE KOBIECA NATURA!! Ale mi teraz napisałaś... Myślę Joasiu, że wiele, bardzo wiele mężczyzn czuje i wie, co czuje. Ale o tym nie mówią. Ja też nie mówię. Piszę, a to różnica :D

      Usuń
  3. Ps. Moja jest chora, ma grypę i leży w łóżeczku pod ciepłą kołderką, ale nie może zasnąć, chyba jej zaraz zagrzeję mleka z miodem, pogłaskam czule po rozgrzanej łepetynce, może zaśnie😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie! Gdzie się włóczyłyście?? :D

      Usuń
    2. Przynajmniej Twoja nie marudzi. Ty wiesz ile bym musiał wysłuchać? Cała impreza na nic. A i tak potem by się nabzdyczyła i tyle mojego :D

      Usuń
  4. A te sanki to już całkiem odjazd😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurde, wiesz ile dłubaniny? I jeszcze ten wzrok Małej, który mówił - pospiesz się stary, szybciej!! :))) Dziękuję :))

      Usuń
    2. Grunt, to wyobraźnia :)))))

      Usuń
  5. Piękny tekst... skąd u Ciebie biorą się takie pomysły? Piszesz tak plastycznie, że wyobraźnia sama działa. Z tą wyobraźnią tak się rozpędziłam, że po słowach "A ja otworzę swój słoik" widziałam słoik z nutellą:))) Mój słoik też ma wspomnienie, bo pierwszą nutellę przywiozłam z Paryża dawno, dawno, dawno temu... a może jeszcze dawniej...
    Pozdrowienia Witku i opiekuj się Małą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Aniu, że Ci się podoba :)) Szczerze mówiąc nie wiem, skąd się bierze :D Niektórzy widzą tu demona, niektórzy uważają, że spadłem ze stołu na łeb, a jeszcze inni uważają, że z pisaniem u mnie bardzo cieniutko. Dlatego cieszę się ogromnie z tego, co napisałaś :))) Bardzo się też cieszę, że mogę wywołać uśmiech i że wyobraźnia pracuje. A słoik, każdy ma swój. Twój jest pyszny i pachnie orzechami laskowymi :)) Moja Nutella po grecku nazwana była merendą. Dawne, bardzo dawne czasy, ale jej smak zapamiętałem :))

      Usuń
  6. Śliczne saneczki i zdjęcia, a Mała bardzo sympatyczna, dobrze żeś ją chociaż w szalik wyposażył na ten, śnieg, bo już miałam napisać, że tak w samej sukienczynie, to Ci umarznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona tylko sprawia takie wrażenie, ale to istna cholera :D Szalik ma, zresztą to tylko udawanie, przecież dusza, to tylko tchnienie. A czapki nie chce nosić. Twierdzi, ze aureolka ważniejsza, a potem ją gubi, a ja muszę szukać i potem prostować. Ech...skaranie boskie... Ciesze się, ze saneczki Ci się podobają - niestety tylko takie umiałem zrobić, a ciężką mam rękę do ręcznych robótek. Co innego skopanie ogródka, czy rozwalenie muru :))) A tak już całkiem na serio, bardzo, bardzo Ci dziękuję za pochwałę i chyba za Twój uśmiech, bo czuję, ze się choć raz się uśmiechnęłaś :))) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :))) No i miłego dnia! PS. Dzisiaj mamy trochę słońca i tak będzie przez trzy dni. To co, łapiemy światło??

      Usuń
  7. No ja dzisiaj słońca nie mam, choć rano po siódmej zaczęło się pięknymi kolorami na niebie, a trwało to chyba aż całe pięć minut, wczoraj też nie było i jutro nic się nie zapowiada, ale łapiemy co się da :)) Pozdrawiam i niech chociaż u Ciebie będzie słońce :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuje się coś przedzierać. Zobaczymy. Prognozy pokazują, ze jakieś promyczki mają być. Choć i tak w pracy jestem, więc kicha :P

      Usuń
  8. Witaj.
    Z uwagą przeczytałam tekst o Twojej Duszy. Może by tak dostała imię :), bo jak dusza, to mnie raczej mroczno się kojarzy. Cała literatura wsączyła mi obraz mroczny duszy człowieczej.
    No i praca też nie lepiej mi się przysłużyła w temacie. Może za Twoim przykładem światła trochę wpuszczę do tej mojej mrocznej duszy. I wyprowadzę ją na smyczy na światło, na sanki, na zabawę. Ciekawe. Fantastyczny pomysł. Dobry tekst. Aż jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja tej opowieści o Duszyczce. Zdjęcia i pomysł z saneczkami super. Błękity - marzenia, brązy i złoto
    ciepłem patrzącego pozdrawia... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Grażyno, nie mogę jej nazwać, bo nie do mnie należy nazywanie. Niby jest częścią mnie, a nie jest. Gdybym nadał jej teraz imię, to wszystkie opowieści o tej małej szlag by trafił. A nie chcę tego. Mała, to Mała i niech będzie taką, jaką jest. Dusza człowieka jest w literaturze różnie przedstawiana. Albo nasza emanacja, albo byt niezależny, który dostał ciało. Czasami jako próba naszego człowieczeństwa. Masz rację, ze literatura z duszą obchodzi się po macoszemu, czarno ją maluje, albo karykaturalnie. A ja chciałem trochę inaczej. Dlaczego? Może kiedyś będziesz wiedziała czemu. Ja tego powiedzieć nie mogę. Wiesz, to tekst o tym, że szczęścia nie szuka się w ludziach, a w sobie samym. W swoim pogodzeniu, w swoim rozumieniu świata, w swoich słowach. Potem można rozszerzyć ten krąg na osoby najbliższe. Ale póki co, to co w nas, jest najważniejsze, bo od tego trzeba zacząć. Usłyszałem dziś, ze napisałem mądry tekst mówiący o tym, że trzeba się sobą zainteresować, higieną duszy, umysłu, ciała. Brzmi to dziwnie, ale przecież to takie normalne. Bo wszystko się na nas wali. I Internet i telewizja i gazety i inni ludzie. A to co w nas zostaje, jest słabe, biedne i samotne. Więc trzeba i sobie czasu trochę poświęcić. Tak mi wytłumaczono ten tekst. A ja? Ja napisałem go z potrzeby serca i po to, by pokazać, że umiem, ze rozumiem, że potrafię. Ciesze się, ze tekst Ci się spodobał i zaintrygował. I cieszę się, że zdjęcia pochwaliłaś :))) Mam nadzieję, ze inaczej trochę spojrzysz teraz na ten tekst, jako na esencję radości, a nie tylko tego, co literatura mówi o człowieku i jego duszy. Bardzo Cię pozdrawiam i bardzo, bardzo dziękuję :))

      Usuń
    2. Witam Witku w kolejnym dniu. Nawet z radością witam. Bo żyję i mam się dobrze. Moi bliscy też żyją. I nawet mają kłopoty z którymi są w stanie sobie poradzić. Dziwne mieć tego świadomość. Po mimo burz, mogę powiedzieć, że i moja dusza ma się nie najgorzej. Hmm. Dość intrygujące stwierdzenie, że Małej nie nadasz imienia już nadawszy 😊Wiem, bywam przekorna i ta moja dusza też. Mojej pasuje jak ulał nazwa Chochlik. Muszę się przyznać, że moja to przekorne stworzenie. Zawsze ją korci pod prąd rzeki wędrować. Piszesz o swojej duszyczce to i w rewanżu należy napisać o mojej.
      ... Przy interpretacji tekstów jakichkolwiek zawsze istnieje ryzyko, że nie zostanie się zrozumianym w przekazie. To ogólnie do interpretacji, nie do Twojego tekstu.
      Lubię opowieści o Twojej duszyczce - O Małej :) no i czekam z zapartym tchem na dalsze jej przygody, przeżycia, na jej rozważania. Pozdrawiam Ciebie i Małą.... :)..
      I już jestem grzeczna .... całkiem serio.

      Usuń
    3. Witaj :) To, że pisze Mała wielką literą, to nie znaczy, że ma imię. To jest po prostu mój wyraz szacunku dla niej i ułatwienie w pisaniu. Ciesze się, że kondycja Twojej duszy-chochlika jest dobra i w życiu się układa :)) Masz rację, że przy interpretacji nie zawsze wszystko może być zrozumiałe. Ba, powiem więcej, widzisz mój tekst i sama wybierasz rzeczy, które Cię poruszają. Sama budujesz sobie wyobrażenie tej Małej. Zatem łatwo o pomyłkę. Całkiem serio Cię pozdrawiam i życzę miłego dnia :))

      Usuń
  9. Witku, nawet nie wiesz, jak ten tekst pozytywnie na mnie wpłynął, szczególnie dzisiaj. Ciemne strony rzeczywistości, a tu wchodzę na bloga i czytam o czymś, do czego dążymy, a co jest niezwykle trudne do osiągnięcia - połączeniu duszy z naszym ciałem i w dodatku robisz to tak zabawnie i sugestywnie, że trudno się nie uśmiechąć. Przyznam, że masz z tą duszyczką trochę roboty: szycie ciuszków, spacery, szukanie zagubionej aureolki i w końcu te saneczki...misterna robota. Swoją drogą czy to drucik wygięty czy sreberko? Dobrze ma z Tobą...malutka:))) Bardzo podoba mi się słoik ze wspomnieniami, szczególnie ten na zdjęciu błękitny...sugeruje , że zamknięte są tam same dobre wspomnienia. Swoją drogą, to właśnie są te chwile szczęścia drobne, malutkie, codzienne, ale być może tak zebrane razem mogą stworzyć krainę szczęścia...Tego Ci życzę, Witku. Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty mi sprawiasz ogromną radość pisząc, że tekst Ci pomógł. To dobrze, bo martwiłem się, że to coś, czego nikt nie zrozumie i mało śmieszne będzie. Ale udało się i jeśli sobie wyobraziłaś tę Małą, jak zjeżdża na sankach z górki krzycząc "Do abordażu" i się uśmiechnęłaś, to dla mnie ogromna pochwała. Sanki zrobiłem z folii do pakowania śniadań, choć pierwotnie miały być z zapałek i drewna. No ale spieszyłem się z wpisem i z czasem. Moze dobrze, bo sanki zrobione z drewna, to chyba nie najlepszy pomysł :D A słoik? Słoik po kilku latach wyciągnąłem z szafki zamkniętej na klucz. Niesłusznie go tam schowałem, ale myślałem, ze już mi nie będzie potrzebny. A jednak. Niech służy, by co jakiś czas wkładać kolejne, błękitne ziarenko. Wiele radości dał mi Twój komentarz i bardzo się ciesze, ze mogę na niego odpowiedzieć. Serdecznie i z całego serca Ci dziękuję i pozdrawiam :)))

      Usuń
  10. Witaj Witku, zacznę od tego, że tą tragedią ostatnich dni trochę się załamałam, wyciszyłam się i trwając w tej zadumie zastanawiałam się jak i kiedy mnie ta zupełna bezradność opuści. Tak sobie filozofowałam, ze gdy poznam własną ciemność, to łatwiej mi będzie radzić sobie z ciemnością innych ludzi. Jej niewinność, boskie spojrzenia, lekkość umysłu, czasem upartość - to jak nic Twoja mała i jej w tym zasługa, że ta minimalna ilość ciemności nie pokonała we mnie dobra, które w tym wypadku zwyciężyło. Bez dwóch zdań ona jest lekarstwem na wszystkie frasunki, myślę, ze nie tylko moje. Pięknie jej służysz, wprawdzie ociągając się i to czuć ale ubierając ją w postać emanującą sporą dawką pozytywnych cech uzdrawiasz wrazliwe dusze. Pracuj z nią rozsądnie, niech każda noc usunie zmęczenie i daje jej siłę do szalonych, budujących zabaw. Witku, wielki jesteś w tym wszystkim co robisz,,, ja już mam tylko ciut, ciut tej awersji do ciemności :). Z podziękowaniem za ten i wcześniejsze wpisy pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę... Wypada mi się teraz zawstydzić. To ja, to o mnie?? Nie Joasiu, przesadzasz. Co prawda mam swoje w metrażu (188cm), ale wielki nie jestem. Chciałem uśmiechu i chciałem tego, by popatrzeć na siebie trochę z dystansu. Tak, masz rację, jestem ten ociągający się. Ale ta mała takie głupoty robi, że czasami można oszaleć. A już ta jej aureolka, to tak powyginana, że sam nie wiem, jak ja mam prostować. Chyba jej schowam i powiem, ze się zniszczyła :P A tak już na poważnie, to cieszę się, że się uśmiechnęłaś i wygoniłem tę ciemność. I postaram się, by tej ciemności było jak najmniej, ale ona musi być. Czasem są takie teksty i takie rozmowy, których nijak w jasnym pokoju nie da się przeprowadzić... :))) Bardzo, bardzo mi przyjemnie się zrobiło i wielkie ciepło mnie napełniło po przeczytaniu Twojego komentarza. Bardzo, bardzo serdecznie Ci dziękuję. Jednak coś w tym jest, że uśmiech lubi się mnożyć :)) Dziękuję Ci z całego serca za dobre słowa i pozdrawiam równie serdecznie i gorąco :))

      Usuń
    2. Nie przesadzam Witku, mam taką bużkę :-))) już na wejściu bo konwersacja na najwyzszym poziomie i przyciąga. Aureolka dodaje jej uroku, poprawiaj ją tylko, dasz radę nawet gdy te wielkie łabska odmawiają posłuszeństwa ;) . Dobrej nocy Witku :))))

      Usuń
    3. Ciesze się, jak Mała, kiedy dam jej rozpuszczalną gumę :D No co mam robić, powiedz... Będę poprawiał - ech... :)))) Dobranoc Joasiu :))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty