Żurawie...

            Na bagnach słychać krzyk żurawi, a kto go jeszcze nie słyszał, ten nie wie, czym jest prawdziwa tęsknota. Jest pora taka, jak lubię. Niby dzień, a noc jeszcze, i cienie zsiadają się powoli pod wachlarze krzaków i kolumny pni. Łuna dopiero zaczyna barwić niebo czekając na słońce. Ani jasno, ani ciemno. Szaro raczej i mgła. Nijak. Majak. Jak w śnie idę przez mgłę. Widzę stado saren, które strzygą uszami, a ich ciepłe pyski zamierają w przeżuwaniu trawy. Idę powoli, płynę przez mgłę. Dobrze jest schować się przed światem w mgle. Dobrze jest uciec choć na chwilę. Nie, nie tak, jak myślisz. Na chwilę, nie na zawsze, choć i tak kiedyś będzie wypadało. Ale rozumiesz już, że nie odbywa się to w ten sposób, jak chcieliby poeci. Bo brzydota jest chlebem tego świata, a właściwie chlebem ludzi. Im bardziej ją oswoimy, tym bardziej w nas wrasta. To mi przypomina mimikrę zwierząt, ale nie bądźmy dosłowni. Mgła się podnosi, a to znaczy, że jestem przed wschodem. Łąka i bagno oddychają wspólnym oddechem. Milczą jeszcze ptaki już obudzone, a tylko żurawie zrywają się do lotu słysząc moje niezgrabne nogi idące przez trawę. Pewnie spłoszył je szelest spadającej rosy, albo niepokój mojego oddechu. Zataczają koło patrząc na mnie z góry, jakby oceniając, czy opłaciło się zrywać do lotu. A we mnie jest taka cisza, jaka może być tylko we mgle pełnej duchów tego, co odeszło. Patrzę na skrzydła tnące powietrze i czuję się niezgrabny na tej łące, wrośnięty w trawę. Zostałem sam, ale to dobrze. Raz popełniłem błąd zabierając kogoś na zdjęcia. Szliśmy w festynie rozmowy pomijając szepty traw i szelesty drzew. Lekceważąc swoimi głosami dalekie szczekanie psów. Wydało mi się to niewłaściwe, tak samo jak robienie zdjęć, które obnażało moją intymność. Mój związek z tym, co widzę i myślę, z melodiami, które krążą mi w głowie i słowami płynącymi przez żyły. Jak inaczej dostrzegę ruch tego wielkiego koła przyrody, które bierze zamach i powoli obraca się ciążąc ku jesieni? Jak inaczej dostrzegę nić pajęczą, krople rosy czy blask wschodu? Jak inaczej dostrzegę to, co we mnie? Bo kiedy jest się we mgle, łatwo się zgubić. Zadać niewłaściwe pytania, zamknąć oczy. A potem czekać na pełne słońce. Ale wtedy będzie już dzień i powietrze napełni się hałasem, a światło nie będzie tak leniwie łapane przez kłęby mgły i oddechu. Musi być ta chwila pomiędzy, jak między wdechem i wydechem. A kiedy wszystko minie, siądę wtedy pod drzewem zmęczony patrzeniem i stawianiem ostrożnych kroków. Zmęczony tym, co zobaczyłem leżąc na mokrej trawie. Albo tym, co w sobie. Znów będę musiał oswoić świat i zobaczyć go takim, jaki jest w ciągu dnia. Znów będę musiał siebie oswoić, założyć kaganiec myślom. By na końcu drogi wejść do sklepu kupując chleb i wodę. Bo rzeczywistość trzeba świętować najprostszymi rzeczami. A niezwykłość milczeniem…

















Komentarze

  1. Napisałeś niesamowity teks, stapiania się w świat świtu i w światło. Tekst tak intymny, że każde słowo komentarza zburzy tę harmonię jedności człowieka ze światem. Magiczny świat ukazałeś w słowie i obrazie. Ja taki świat nazywam światem duszy i mocno trzymam ukryty klucz do niego dla innych. Czytam i nie wiem czy bym się odważyła ukazać go światu. Słowa i obraz tak sugestywnie ukazują Twoją chwilę sekundy trwania, że aż przechodzą ciarki, jakby się było w Twoim mózgu i Twoimi oczyma wszystko doświadczało. To tu opisałeś prawdziwą miłość. Nie w poprzednim tekście. Tu o niej napisałeś. Opisując lot żurawi, chwilę zastygłą przed świtem i potem budzący się świat pokazałeś swoje najgłębsze pragnienia, tęsknoty choć ubrałeś to w słowa malujące wschód. Zdjęcia jedne z najlepszych jakie u Ciebie widziałam. I wiesz, pewnie i ja nie powinnam napisać takiego komentarza burząc ten piękny świat słowem. Pozdrawiam Witku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż jeszcze raz musiałem przeczytać to, co napisałem, a nieczęsto to robię :)) I wiesz co, chyba wiem, co zobaczyłaś. Takie intymne obserwowanie siebie i świata jest konieczne, bo nie robi się tego często. A że opisałem to? Chciałem pokazać ten moment światła. Oddechu pomiędzy. Znasz ten moment, bo inaczej nie napisałabyś tego komentarza. A czy nie można pokazać tego światu? Myślę, że jest to na tyle sprawa indywidualna, że każdy z nas troszeczkę inaczej ją odbiera - po swojemu, więc bez obawy mogę ją opisać. Ale jednocześnie ogromnie się cieszę, ze spodobał Ci się tekst i zobaczyłaś w nim to, co dla Ciebie ważne. A że lepiej opisujący to, co w poprzednim tekście? Ciesze się, ze to odnalazłaś mimo tego, że nie powiedziałem wprost :)) pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie życząc zdrowia i uśmiechu. Dziękuję Grażynko :))

      Usuń
  2. Jak zawsze - piękny, poetycki, plastyczny opis. Człowiek czuje, że na chwilę jest tam z Tobą...
    Tym razem (ucieszysz się!) sprowokowałeś mnie do pomyślenia o sobie i swojej sytuacji. Uświadomiłeś mi jeszcze wyraźniej (dziękuję!), jakie to szczęście, że mogę z kimś chodzić na zdjęcia nie czując, że to jest błąd. Mało tego, budując tym chodzeniem dodatkową więź, coś, co na zawsze zostanie w nas, nawet kiedy nie będziemy już chodzić w ogóle.
    Tego Ci życzę szczerze i tak mocno jak sam sobie tego życzysz szepcząc o tym między słowami swoich tekstów i między pikselami fotografii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się Aniu, że mogłem zabrać Cię w podróż, nawet jeśli trwała ona tyle, co przeczytanie tekstu :)) To dla mnie ważne, by ktoś, kto czyta nie widział liter, a to, co wybłyśnie w głowie. Uśmiechnąłem się czytając Twój komentarz, bo przecież Ty chodzisz na wspólne zdjęcia i umiesz to połączyć. Ba, tworzy się przez to dodatkowa więź. I to jest piękne :)) Ale to wymaga pracy i tego cichego porozumienia, którego nie chcę definiować słowem. Dziękuję Ci bardzo, bo napisałaś piękne słowa w ostatnim zdaniu, które sprawiły, że się uśmiechnąłem. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę dobrego, spokojnego dnia :)))

      Usuń
  3. Dziękuję Witku za podzielenie się tak pięknie widzianym światem. Mogłam niemal usłyszeć tą ciszę, a w niej szelest trawy i żurawie lecące wprost w niebo. Tyle z bajki jest w tych słowach i obrazach, że można się zapatrzeć naprawdę.
    Nie wiem sama co bardziej zachwyca opis budzącego się poranka czy zdjęcia, które zapadają w pamięć.
    Mam nadzieję, że ten mój krótki komentarz nie zaburzy cudownej harmonii tego poranka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci dziękuję Elu, że popatrzyłaś trochę na ten tekst, jak na baśń, choć baśnią wcale nie jest. I to było chyba powodem, dla którego wstałem tak wcześnie, by pokazać coś zwykłego i niezwykłego. Miejsce, które choć przez chwilę staje się baśniowe, magiczne. Czasami zbieramy takie okruchy z każdego dnia i to czyni nas szczęśliwymi. A czasami tylko, lub aż, się uśmiechamy. Ładnie popatrzyłaś na mój tekst dając mi tym uśmiech :))

      Usuń
  4. Wiem Witku i ostatnie zdania to już rzeczywistość, ale pozwól mi tak właśnie widzieć ten wpis...cudna baśń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam krzyku żurawi. Do tej pory te ptaki kojarzyły mi sie wyłącznie z jednoznacznie pozytywnymi emocjami. W Japonii wierzy się, że są one symbolem szczęścia, a zrobienie lub podarowanie komuś tysiąca papierowych żurawi origami na moc spełniania życzenia.
    Tekst naprawdę tak obrazowy jakbym tam sama maszerowała po trawie pokrytej rosą. Jeśli napiszę, że zmarzłam i miałam gęsią skórkę na całym ciele w trakcie tej przechadzki to naprawdę nie skłamię, w końcu takie mgliste, okraszone rosą sierpniowe poranki są chłodne. Jednak w pewnym momencie poczułam trochę, że moja obecność tam nie jest właściwa, że naruszam coś bardzo intymnego, nie mojego. Pocieszam się jedynie tym, że to raczej błędne odczucie, w końcu (chyba?) po to powstał ten tekst by każdy mógł w tej wyprawie uczestniczyć.
    Piąte zdjęcie od dołu- sztos! Po tym wcześniejszym zamarznięciu czuć już obietnicę ciepłego dnia.
    Dziękuję za podróż!
    Spokojnego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klangor (tak, to moja wina, bo się rozpędziłem w nazywaniu świata) żurawi jest specyficzny. Zresztą często będzie występował w filmach. Niestety w Internecie króluje jakaś dziwna mania podsuwania pod nos muzyki, która odrzuca. No cóż, kwestia szukania :) W każdym razie uderzył mnie kiedyś ten lekki dysonans kulturowy. Natomiast nie mogę odmówić Japończykom zachwytu nad żurawiami, bo poruszają się z ogromną gracją, a ich taniec jest piękny. Cieszę się ogromnie, że mogłem zabrać Panią na wycieczkę, która choć z dreszczem, była po prostu dobra :)) Tak, było zimno i bardzo mokro. Co ciekawe, kiedy siadłem pod drzewem już na koniec, kiedy światło się skończyło takie, jakie chciałem, to zacząłem schnąć i parować. Komicznie to wyglądało, jak spodnie, buty i koszula nagle zaczęły w słońcu dymić, jakbym się spalał :) To prawda, że chciałem, by tekst był intymny. Ale też prawdą jest, że napisałem go po to, by zabrać w podróż kogoś, kto umie obserwować i milczeć. Patrzyć. Nie, to nie sztos, to jeszcze nie to światło. Ale obiecuję sobie, że kiedyś zrobię takie zdjęcie. Na razie długa droga i dużo cierpliwości :) Bardzo, bardzo mi miło, że mogłem Panią zabrać w tę podróż. Również miłego wieczoru życzę i oczywiście pozdrawiam :)))

      Usuń
    2. No i pospieszyłem się zapominając o linku. Klangor żurawi :))

      https://www.youtube.com/watch?v=WWCP-LYtV-c

      Usuń
  6. Poczułam się jak na swoich bagnach, a zaniedbałam je ostatnio, teraz zaczyna robić się tam niesamowicie. Kiedy pierwszy raz usłyszałam żurawie (byłam wtedy dzieckiem), to się wystraszyłam, ale i przeszły mnie dreszcze i właściwie tak mi już zostało do dzisiaj - zawsze jest to dla mnie niezwykłe przeżycie. Wzruszył mnie tekst i zdjęcia i jakiś niepokój zasiały, że chce mi się wyjść z domu z aparatem już, zaraz, a czasu brak, może wrzesień nieco zwolni. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja późno usłyszałem klangor żurawi. Wcześniej znałem go jednak z pewnej baśni na kasecie :)) Ale to i tak była namiastka prawdziwego dźwięku, który porusza do głębi, kiedy wkoło jest jeszcze, lub już prawie ciemno. Masz rację, na bagnach powoli dzieje się ruch. Miałem to szczęście i rosa z mgły osiadła na trawach bagiennych. Wyglądały niesamowicie. Stałem i tylko patrzyłem i żal mi było robić zdjęcia. Wcale się nie dziwię, że Cię ciągnie. We wrześniu, kiedy światło zwolni i stanie się całkiem leniwe, będą piękne zachody słońca i piękne wschody. Trzymam, byś znalazła trochę czasu, bo masz oko do kadru. Cieszę się, ze tekst stał Ci się trochę bliski, to dla mnie prawdziwa przyjemność :)) Dziękuję Ci i serdecznie Cię pozdrawiam :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty