Czas słoneczny, czas księżycowy.

 
   Co raz zostało zgubione, nigdy się nie odnajdzie. Czas krzepnie nocą, tężeją sekundy, wydłużają się w nieskończoność rojenia mierzone metrami paranoi. Mierzone szeptem. Ciężką kroplą, która wsiąka w poduszkę. Nic nie zostanie odnalezione. Oprócz słów, które przychodzą mi z łatwością. To jedyna łatwa rzecz w życiu. O tyle trudniejsze jest milczenie, nie wspominając o krzyku. Więc zostają te wydłużone w nieskończoność sekundy czasu księżycowego, kiedy wiatr za oknem nie może przywiać...czego? Na co czekasz daremnie w nocy?
Inaczej jest z czasem słonecznym mierzonym w latach, a dawniej wiosnami. Tyle wiosen przebiegło przez życiorys orząc ugorne pole z wprawą wiecznego oracza. Wiecznego gospodarza. Wiecznej pracy kończonej i zaczynanej od nowa. Co raz zgubione w czasie słonecznym, nigdy się nie odnajdzie. Dlatego czas słoneczny gna, by nikt nie mógł schylić się po upuszczoną sekundę, by nikt nie mógł podnieść zgubionej godziny. O ile lepiej patrzyć we wrzące niebo. O ile lepiej nie patrzyć.
Kiedy tętni w tobie zła krew odmów litanię do czterech stron świata, do czterech kątów samotności, do czterech wielkości urojonych. Nie wypłoszysz choroby z uległego ciała. Nakarmisz za to płoche zmysły wiatrem i przestrzenią. Światłem spłoszonym przypadkiem. Niemym zdziwieniem w rzece czasu, w której toniesz...

Komentarze

  1. Piękne zdjęcia, takie nastrojowe, zimowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję K :) I jak znam życie, przeczytałaś post. Bodaj ty jedna. A zdjęcia...ostatnio trudno o coś, co mnie zadowoli. Zresztą ostatnio mało co mi się podoba. Taki czas chyba, taki czas. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie. W :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty