Fioletowa wędrówka.

   Dzieją się dziwne rzeczy. I nie sprawia ich noc, ten tuman senny, co oplata głowę smugą majaku. Dzieją się cuda, kiedy otwieram oczy i widzę szarość wczesnego poranka. Czwarta. Wszystko trwa w zakrzepłej nocy. Z daleka słyszę stukot niecierpliwego pociągu, nieśmiały śpiew zbyt wczesny niemal, by uznać go za rzeczywisty. Szukam dłonią resztek snu, czepiam się ich rozpaczliwie, ale daremnie. Śpiew zbliża się, kołuje, powraca. I w końcu szarość następuje, tylko zegary posłuszne swoim sprężynom wybijają rytm sekund. Dnieje. W głowie rodzą się myśli dalekie jeszcze od dnia. I wreszcie pierwszy łyk powietrza. Pierwszy krok po promieniu. Jak blisko ciebie, jak daleko.  Na wyciągnięcie dłoni, na końcu świata. Nie trzeba kawy. Wystarczy łyk powietrza w którym czuje się nitki wiosny. Delikatne wstążki przywiane nieznanym, a błogosławionym wiatrem.  Znów..., który to już raz. Wolę nie pamiętać, wolę nie myśleć. Tylko iść. Przez błękitne polany nieba, przez suche łąki, przez uśmiech pąków czekających na deszcz. W stronę ciebie, w stronę deszczu, w stronę wiosny...

Komentarze

  1. dziwne rzeczy, jak co rok ...

    Rok w rok ta sama wędrówka po porach roku.
    gdzie wszystko wydaje się nowe.
    nie da się odnaleźć w tej dziwności.

    Nie będę komentować zdjęć bo nie lubię się powtarzać
    że piękne, niesamowite... jak zwykle najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten fiolet poraża, dostarcza niesamowitej siły,
    szczególnie na ten ciężki bo przejściowy okres.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, okres jest ciężki. Ni to wiosna, ni to zima. Ni pies, ni wydra. mam nadzieję, że szybko zieleń wybuchnie. Pozdrawiam Cię K :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak dziwne rzeczy...niby znane, a co roku wywołują we mnie euforię i zdziwienie. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem Rok 1984 wciąż powinien być lekturą... Wczoraj skończyłam czytać. Jest przerażający, ale uruchamia jakieś ukryte zapadnie w mózgu, których inne książki jeszcze u mnie nie wykryły. I nie powiedziałabym, ze to świństwo, ale de gustibus... ;) Różni ludzie się zdarzają! Piękne zdjęcia ostatnio, to pierwsze z poprzedniego wpisu i wszystkie wiosenne śliczne, aż miło popatrzeć na takie kolory, kiedy na dworze szaro. Ale to podobno ostatni taki weekend!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 1984 czytałem z otwartymi ustami, a książka była z jakiegoś podziemnego wydawnictwa miejscami pisana ręcznie. Później był film, ale na zawsze zapamiętam tę chwilę, kiedy czytałem i kolejne części układanki wskakiwały w mojej głowie. Dziękuję za pochwałę. Staram się ze zdjęciami, ale wciąż czekam na prawdziwy wybuch wiosny. Pozdrawiam Cię Agmazu serdecznie W.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty