Cień...


- Hej, kim jesteś?
- Jestem cieniem.
- Czyli czym dokładnie?
- Nie wiem. Kawałkiem mroku na jasnej ścianie. Wspomnieniem, zarysem. Tym, co tworzy  światło. Ale nie jestem jego odwrotnością. Wiesz, był nawet taki filozof Platon...
- Nie, nie, nie. Proszę. Nie mów. Wolę bez teorii. Wolę na ciebie patrzeć. Cieniu.
-Patrzysz. I co, napatrzyłaś się?
-Nie bądź taki, proszę. Ja do ciebie ładnie, a ty...
- Co ja?
- A Ty szukasz dziury w całym.
- Może chcę, żebyś mnie pogłaskała? Zmierzwiła moje futro, pocałowała kawałek mroku we mnie... A może chcę usiąść Ci na policzku, żebyś tajemniczo wyglądała, zapleść Ci rzęsy, zaglądnąć w oczy, spłynąć gwałtownie na szyję i dalej w dół. Popatrz, jestem tak miękki i nie ważę wiele. Tyle, co wspomnienie promienia.
- Mogę przytulić...
- Przytul. Przytul, jak robi się to tylko wtedy, kiedy płonie świeczka. Musisz ją zapalić i uśmiechnąć się lekko. Musisz cierpliwie poczekać, aż pogasną światła, bym nabrał miękkości. Owinę się wokół Twoich palców. Wiesz, uwielbiam to... A potem, potem możemy tańczyć. Taki świat z analoga.
- I wtedy....?
- I wtedy ...i wtedy będę. Jestem. Przywołaj mnie szeptem, gestem. Serduszkiem, kulawą ikoną w telefonie. Serca biciem, kiedy słowa nieopatrznie wyrwą się westchnieniem.
- Pięknie mówisz, wiesz?
- Nie wiem, jestem tylko cieniem......





Komentarze

Popularne posty