Anomalia przeczeń.

Była kiedyś taka bajeczka dla grzecznych dzieci, która opowiadała o dziewczynce (symptomatyczne), która nie umiała powiedzieć słowa "TAK", mówiła za to uporczywie słowo "NIE" Po wielu perturbacjach, smutku całej rodziny, wysiłkach pani doktor, dziewczynka z radością krzyczała słowo "TAK" Ależ to pokrzepiające zaiste, że słowo "TAK" istnieje...A ja wolę słowo "NIE". I to nie dlatego, że przeczy, nie dlatego, żeby być kontra czemuś, bo ponad wszystkie przyjemności przedkładam bycie krnąbrnym i upartym. Nie, wszystko w przyrodzie ma swoje miejsce, również niedokończenie, niedosyt, niezrealizowanie. Wszystkie te rzeczy, które nie mają swojego miejsca w świecie uciekają w czarną noc zimową, by tam zaistnieć. Wszystkie te rzeczy, które nie mają siły potwierdzenia uciekają w wyobraźnię i sen. We mgłę, która otula i pozwala przeżyć. Chwalmy więc anomalię przeczeń, bo dzięki nim jest cień, jest zmęczenie i jest noc. Jest też zaprzeczenie ładu, zaprzeczenie piękna, zaprzeczenie kształtu. Czym byłby świat jednakowych istnień, jednakowych drzew, jednakowych uczuć, nie muszę pisać. Chwalmy więc cud zaprzeczenia, cud inności
i przeciwbiegunowości. Cud negacji.


Komentarze

Popularne posty