Gargulec.




Zwyczajna wieża neogotyckiego kościoła. Gargulce cierpliwie czekają na deszcz. Żywią się gołębiami i filtrują deszczówkę. Są cztery, bo są cztery strony świata. Nigdzie im się nie spieszy, choć trzeba być w swojej robocie cholernie cierpliwym. Deszcz, nie deszcz, zawsze na posterunku. Taka rola. Utrapieniem gargulców są nowocześni proboszczowie, którzy dachy kościołów oświetlają. Choć te stworzenia z natury nie są ruchliwe, to zawsze w nocy polują na nieuważne gołębie przysiadające na gzymsach. Kiedy gorliwy proboszcz oświetla dach, gargulce muszą trwać na posterunku, bo trudno o robotę bardziej wyeksponowaną. Każdy ruch widać z dołu. Zresztą kościoły też nie takie jak kiedyś, nowoczesne badziewie, jak pijany zwid architekta. Gargulce przeto emigrują. Wyemigrowany gargulec zamieszkuje ciemną stronę snu. Robota fajna, nie kurzy się, konkurencji brak. Choć czasem tęskni się za dużym, soczystym gołębiem. 

Komentarze

Popularne posty