Miasto.

   Miasto powstało, by chronić ludzi, ale z czasem stało się organizmem, który uzyskał świadomość, tworem, który sam siebie napędza i rozrasta się. Takie dwudziestowieczne widzenie miasta, przypisujące mu nie tylko życie, ale i świadomość, można zobaczyć na własne oczy. Ale czy chce nam się patrzyć? Czy chce nam się słuchać? O, zakurzone przedmieścia...Za kilka lat i wy staniecie się miastem, ze swoim ukrytym pulsem, z niewidzialnym życiem krążącym w neonach i chodnikach. Bo piękno miasta polega na wyłonieniu go z szarości i bylejakości widzenia mieszkańców. Tak trudno niektórym zrozumieć, że dom, to nie tylko cztery ściany skażone oddechem, to nie tylko meble i łach, który rzuciło się w pośpiechu na krzesło. To nie tylko kubek czekający w zlewie i zwał pościeli na łóżku. Dom, to również przestrzeń wokół. Przystanki czule czekające na spóźnionych pasażerów, cierpliwe ławki z ramionami otwartymi na sezonowych pijaczków, meneli zażywających świeżego powietrza...To również drzewa, które jakaś dobra ręka posadziła na przekór, to ptaki, które rano budzą się w szarości miasta. A więc miasto żyje, niezależnie od tego, czy jakiś dureń rozbije przystanek, złamie drzewo, wymaluje swój wątpliwy podpis na ścianie. To są blizny, które z czasem się rozpłyną, bo miasto tętni swoim pulsem, swoim niezachwianym pragnieniem snu.




Komentarze

Popularne posty