Zimowy dzień.



   Choć żal mi zieleni lata, nawet słotnej i szarej jesieni, to zima musiała nadejść. "...mróz nawiedził czułe wargi traw..." Wieczne koło przyrody musi się zamknąć, żeby mogło się znów toczyć. A świt zimowy, z leniwym dymem z kominów, błękitem śniegu i ciszą ma w sobie coś z pokory wobec Wielkiego Resetu w przyrodzie. Jeszcze tylko Wigilia i kilka najdłuższych nocy, kiedy w cieple i spokoju będę słuchał muzyki, którą lubię, gapił się na stearynowe łzy świeczki, pił białe wino i odmierzał czas starym, nakręcanym zegarem. Pragnienia, jak nie z tej epoki, ale kto powiedział, że muszę oglądać telewizję, w której i tak nic nie będzie? Kto powiedział, że nie można mieć własnych marzeń w czasie Wielkiego Resetu? Skrzypienie śniegu pod butami, zapach mrozu i ślady płóz, które ciągną się w błękit zapadającego zmroku. Kto tego nie zna, marnym jest człowiekiem. Przegapił życie i porę Wielkiego Resetu.

 

Komentarze

Popularne posty