Oset


   Nie widziałem ostu bardzo dawno. Kiedyś, kiedy dziecięciem będąc, niewinnym a chętnym do wszelkiego złego, padłem ofiarą jego nieuprzejmości. Ostrzegały sąsiadki w mądrości swej starczej, dmuchała na poranione paluchy mama zatroskana. Cóż było robić. Oset rósł sobie w najlepsze w miejscu, które obraliśmy sobie za zabawę i żadna siła nie była zdolna do zmiany planów.
   O oście zapomniałem na długie lata.
   Sam nie wiedziałem, że ten zapuścił we mnie swoje korzenie. Od małego, chętnego ziarenka, rozrósł się chciwie, oplątał wewnątrz i zaczął srożyć kolce. Ach, zakwitnąć też raczył, by perfidnie ukłuć. Śni mi się nocą jego gwizd na wietrze, kiedy ostre szpady tną czerń wichru. Śnią mi się jego łodygi gwiaździście rozczapierzone przy bijącym w trwodze mięśniu. Śni mi się strach, że oset obumrze i stanę się na powrót cząstką w wielkim wirze rzeki. Bo przecież wiadomo, że serca już nie mam. Chcesz sprawdzić moja miła ? - Uważaj, rośnie oset...


 

Komentarze

  1. piękne :] miło się czyta, widzę zdjęcia zrobione z innej perspektywy, gdzie roślina nie przypomina kłującego, nieprzyjemnego chwasta, a ciekawy jej obraz, uważam że jest to wspaniały blog (i oby tak dalej)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne zdjęcia!
    każdy ma serce.
    M

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że podobają się notki i zdjęcia. Postaram się nie zawieść, choć różnie bywa z gustami...

    Pani M... można zawsze sprawdzić, ale oset... :P Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty