Tuli - Pan.
Symbolikę podkreśla nasze słowo, będące spolszczeniem nazwy łacińskiej. Tulipan - Pan, który tuli, albo pan, który się tuli. Coś w tym jest, kiedy patrzę na niby wiotkie łodyżki, na anemiczne pąki, które jednak takie nie są. Jest w tej roślinie potencjał nie tylko erotyczny, ale i dni wiosny, kiedy znikąd szalone pędy tulipanów wytryskują nagle z ziemi szukając słońca. Rozumiem Holendrów, rozmiłowanych w wiatrakach, dobrej czekoladzie, waflach i kamionkowych naczyniach. No i oczywiście w tulipanach.
Obraz, który mam przed oczami, to młoda Holenderka, która pochyla się nad pękiem tulipanów, wpatrzona w kwiat, który podtrzymuje delikatną ręką kobiecą. Koszula, którą ma na sobie, jest rozsznurowana, zsuwa się z jednego ramienia odsłaniając biel skóry.Włosy wymykają jej się spod tradycyjnego czepka, a oczy zasnuwa mgiełka rozmarzenia, albo zamyślenia. Bo przecież trzyma w delikatnych palcach tulipan. Odeszła widać od swoich obowiązków, bo jest zgrzana, drobne kropelki potu zebrały się nad górną wargą, a policzki są rozpłomienione albo ciepłem pieca, albo od biegu. Zaniechała jednak sięgnięcia po szklankę wody, by na chwilę potrzymać w dłoni kwiat, symbol męskości, ale i kruchości.
Nie ma takiego obrazu, wymyśliłem go przed chwilą. Ale czy ma nie być kuszący przez to, że nieprawdziwy? Ma przestać być tulipanem jednego wieczoru...?
A przecież tulipany są dla Ciebie...
Piękny kwiat,aż żyć się chce czując wiosnę,a za oknem niestety mróz w ten dzisiejszy niby słoneczny poranek...czytając ten,,wierszyk'' od razu robi się cieplej.Pozdrawiam Równie ciepło. O.
OdpowiedzUsuńa mnie tulipan kojarzy się z wiosną, z delikatnością z nieskazitelnością z czymś banalnym a jednak bardzo ciekawym :)
OdpowiedzUsuńM
Dziękuję M, jesteś niezastąpiona. Zrobiłaś ekstrakt z mojego tekstu. Zastanawiałaś się nad swoim blogiem ? Z takimi możliwościami wyciągania sedna...To naprawdę cenne. Pozdrawiam WN.
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowo. Jest mi bardzo miło:)
OdpowiedzUsuńkiedyś założyłam bloga, napisałam w nim parę swoich przemyśleń, ale uznałam, że chyba nie nadaję się do tego... póki co na razie pozostaje mi wgłębianie się w Twoje słowa na Twoim blogu.
pozdrawiam bardzo ciepło.
M