Powroty.

   
   Wróciłem i nie wróciłem. Jak to możliwe ? Ano, bardzo proste. Jestem w pokoju, siedzę sobie przy komputerze, a przed oczami mam rozedrgany tłum londyńskiego City, rozczulające kominy domów, kiedy słońce zachodzi, zieleń parków i stare kamienice. 
   Tak naprawdę, to nie wiem, co mi się najbardziej podobało. Chyba atmosfera. Z jednej strony szalony pośpiech, z drugiej coś na kształt spokojnego patrzenia na upływające minuty. Zobaczyłem Londyn taki, jaki chciałem, o jakim czytałem, w jaki wierzyłem. To dobrze, że ta iluzja ciągle istnieje we mnie, bo inne iluzje opadły jak liście. Ta nadal trwa.
   Streszczam się, kołuję wokół tematu, bo nie chcę dotykać tego, co światło namalowało w moich oczach. Zostawiam sobie na później te wspomnienia. Na szarą godzinę, na zły czas, jako pocieszenie, jako remedium na równi z Twoim obrazem.

Komentarze

  1. Miło czytałam Twoją myśl
    Piękne niewątpliwie..
    tylko czemu takie rzadkie...?
    Chociaż może i lepiej ,bo to co częste traci swój taki magiczny urok..

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za wpis, miło bardzo. Postaram się o częstsze wpisy. Mam nadzieję, że magii nie stracą. Ale ciekawość mnie zżera...kto tak anonimowo pięknie napisał...

    OdpowiedzUsuń
  3. to dobrze, że wyjazd się udał, że są wspomnienia, że wyciągniesz je w szare dni, że będą pociechą i nadzieją na lepsze jutro... dobrze mieć w zanadrzu wspomnienia, obrazy, chwile..
    ktoś kiedyś powiedział, że istota wspomnień polega na tym, że nic nie przemija.i to jest piękne.
    miłego popołudnia.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Marta. tak...siła wspomnień, choć z nimi to też jest różnie. Rozmawialiśmy już na ten temat pewnego zimowego dnia. (o tym był wpis). Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. Miłego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty