Bez wyobraźni.

  
   Nasze plecy opierają się o siebie. Tak jest wygodniej. Nie ma potrzeby patrzenia sobie w oczy, nie ma potrzeby niewolniczego trzymania się za rękę, jak para obłąkanych nastolatków. Jedna intymność, na którą nas stać, to opieranie się o siebie plecami. Jak wielcy wrogowie. Przesycone potem koszulki lgną do siebie, a ja czuję przebijający się przez materiał rytm Twojego serca. Poprawiasz włosy, a ja staram się, żeby dym z mojego papierosa nie leciał w Twoją stronę. Milczymy zmęczeni, milczymy pogrążeni we własnym świecie potu i gasnącego zmęczenia. Milczymy tym rodzajem milczenia, które nieodmiennie będzie wróżyło kłopoty. Wielcy magowie pod rozpalonym błękitem, spoceni czarodzieje, dla których świat zaczął teraz dopiero istnieć. Bez pamięci pogrążeni w swoich jasnych i ciemnych sprawach, wiedzący o sobie tylko tyle, na ile pozwala przyzwoitość. Słyszę teraz, jak zamykasz oczy i czuję, jak przechylasz głowę, żeby przypatrzeć się niebu. To mój gest, który dawno podpatrzyłaś. Teraz sięgasz ręką po stokrotkę, ale nie wplatasz jej we włosy, choć chciałbym, żebyś to zrobiła. Wiem, ze zerkasz na mnie spod rzęs, ale ja udaję zapatrzenie w daleki horyzont. Ta chwila milczenia jest długa. Tak długa, jak jazda wyboistą i polną drogą tutaj. Tak długa, bo zanim ułożę sobie dialog przez skórę, muszę pokonać barierę rzeczywistości. Wyobraźnia działa bardzo szybko. Czuje jeszcze dotyk twoich pleców, czuję zapach Twojego potu. Słyszę dźwięki łąki, które to się przybliżają, to oddalają. Słyszę szelest liści nad sobą i wiem, że to potęga wyobraźni. Że sczeźniesz do garstki impulsów elektrycznych na moich synapsach. Że zamienisz się w molekuły, które rozpuszczą się wśród zwojów mózgowych. Ale jestem bogatszy o to doświadczenie. Wiem, że bez wyobraźni nie oparłabyś się o moje plecy i nie zerwałabyś stokrotki. Nie byłoby tego milczenia między nami. Nie byłoby tej kropli potu, która niewiedzieć skąd się wzięła...

Komentarze

Popularne posty