Lawendowa historia.

   
   I nadchodzi czas lawendy. To taki czas, kiedy popołudnia robią się złote, a świty są pełne srebra i kropel rosy. Wojna trwająca ucichnie, demony odejdą do swych wieczystych legowisk i zapanuje lawendowa magia. Bo i ten czas leniwy, a jednak szybko płynący, to czas który zastyga na starych fotografiach. Ma barwę leśnego miodu i antyków. Ma barwę starych skrzypiec i zapamiętanych przypadkowo wierszy.  Jest płomieniem świecy i ogniskiem z roziskrzonymi oczami. Jest też wędrówką przez zieleń i błękit. Jest rozwianymi włosami; muzyką na uszach i tekstem do poduszki. I starym zegarem...

   I tyle chyba wystarczy, żeby być zaczarowanym. I tyle trzeba, kiedy zamknie się oczy. I tyle chyba trzeba słuchając muzyki. I tyle chyba trzeba podczas wędrówki. I tyle chyba trzeba pijąc herbatę. Chyba..? Pewnie pojawią się w myślach Twoje włosy, Twoje oczy, Twoje usta...Ale to należy również do czasu lawendy...



Komentarze

  1. Ile tu delikatności...
    jak niewiele trzeba człowiekowi do odrobiny zapomnienia.
    Nie wyobrażam sobie mojego małego przytulnego mieszkania bez starego żelazka z duszą i młynka do kawy,który pamięta czasy wojny.
    Pozdrawiam w to pierwsze letnie popołudnie A.K
    A zdjęcia jak zwykle nie znajduje słów aby opisać ich piękno:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :) dawno tutaj nie gościłam, miałam trochę poważniejszych problemów w pracy. trochę zaniedbałam siebie i innych w tym Twojego wspaniałego bloga...
    czas lawendy.. cudowny czas. uczucia które Tobą miotają nie są mi obce, ja ten czas kojarzę z poranną rosą, wschodem słońca o czwartej nad ranem, z zapachem traw po deszczu.
    pozdrawiam cieplutko!
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Olu za wpis. Żelazko z duszą...hmmm...Ciekawy temat, coś mi to nasunęło na myśl. Pewnie to kupie od Ciebie :) Temat oczywiście, nie żelazko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marta, ufff...Myślałem, że coś się stało. Jakaś powódź nie daj Boże, albo inne przypadłości losu. Tak mi dziwnie było nie widząc Cię na blogu.
    Pięknie kojarzysz czas lawendy, podoba mi się. Krople rosy, zapach traw...zobaczymy, czy nie da się czegoś zrobić... A tak między nami, też się strasznie opuściłem, w pracy magiel, mam nadzieję, że jeszcze tydzień, góra dwa i odbiję na prostą, czego Tobie i sobie życzę. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie. I cieszę się, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty