Metamorfoza.

  
Łąka była parna i duszna, jak może być łąka w południe. To już nie ranne godziny, kiedy unosi się nad nią delikatna mgiełka, to już nie godziny wschodu słońca, kiedy jest jeszcze cisza i delikatne opadanie rosy , które zwiastują nadchodzący upał. To już środek dnia, upał skwierczący i obejmujący falami. Zapach ziemi, nieskoszonej trawy i ziół unosi się w powietrzu. Owija się prądami powietrza, bo im dalej idę, tym bardziej staje się gorąco. Koszulka lepi mi się do pleców, po policzkach płyną słone krople, a buty grzęzną w wysokich trawach. Nie mogę szybko iść, nie mogę biec, trzeba tej ostrożności, która nie poruszy listka, nie zakołysze gwałtownie trawą. Motyl kołyszący się na źdźble trawy rozłożył skrzydła w niemym zachwycie dla grzejącego słońca. W ekstatycznej modlitwie do nieznanego boga motyli zatracił się zupełnie, więc jest mój. Dźwięk migawki wyrywa go z modlitwy, niespokojnie porusza się, składa skrzydła, a na mój nieostrożny ruch zrywa się do lotu. I znów żegluje poprzez łąkę pławiąc się w gorących prądach i poplątanych zapachach szukając bezpiecznego portu. Zupełnie inaczej niż rano, kiedy osrebrzony rosą żebrze o lichy promień słońca...
   A przecież zanim cud natury się dokonał i zanim zakołysał się w swojej modlitwie na źdźble trawy był gąsienicą. Żarłoczną, czarną gąsienicą, która jadła cały dzień rosnąc, by o zmierzchu zasnąć z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Ale czy metamorfoza, która dokonała się w gąsienicy była taka zupełna? Oto i szukając innych motyli, tropiąc ich taniec nad łąką dotarłem do dzikich malin. Siadłem w cieniu i obserwowałem jak podlatują z majestatem, piją z niepozornych kwiatów malin, by potem zataczać się radośnie, by rozkładać skrzydła już nie w miłosnej modlitwie do słońca, ale bezsilnie i pijacko. 
   Czy mam szukać analogii i porównań? Czy mam szukać skomplikowanych metafor? Czy mam wierzyć, że inaczej jest z ludźmi patrząc na przystanek idąc rano robić zdjęcia? A przecież to ludzie, nie motyle, które są piękne, wolne i nieskrępowane. Tylko czy aby na pewno...

Komentarze

  1. każda pora dnia na łące, w lesie ma swój urok, czar. każda chwila jest inna. dzikie maliny! widzę, że fascynuje Cię dokładnie to samo co mnie. czas malin, zawsze wtedy mam jakieś stany zadumy...
    gratuluję świetnych zdjęć, tej chwili kiedy udało Ci się uchwycić takie niedoścignione piękno!
    życzę rześkiej nocki;)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Marto :) Noc niestety jest parna i gorąca, tylko rano można liczyć na odrobinę chłodu. Maliny mówisz, czas malin...pomyślę :D Może uda mi się coś z tym zrobić...Myślałem o czasie wiśni, ale i czas malin mnie pociąga. Chyba nawet bardziej. Ze względu na pogodę nie napiszę "trzymaj się ciepło", więc wypada chyba napisać "miłego cienia i chłodu". Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję za poddanie pomysłu ;)W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Urokliwe miejsce, pełne tak ciekawych historii.
    Liczę na dalsze wpisy.

    A zdjęcia, piękne, tyle w nich harmonii i naturalnego piękna. To zawsze jest tak fascynujące...natura potrafi tak podpasować się pod aparat, tak jakby sama chciała być uwieczniona.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga K. Brak mi słów, ponieważ zerknąłem na Twoją galerię i odnalazłem takie zdjęcia, że poczułem się malutki, tyci. Nie mówię już o poezji, bo to, co zaprezentowałem...khem, zamilknę. Dziękuję bardzo za wpis. To bardzo miłe widzieć, że komuś się podoba nasza praca. Chętnie umieszczę wśród odwiedzanych - mam Twoją zgodę ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, to dla mnie co prawda zaskoczenie, ale nie wypada mi odmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odmówić zawsze można, żaden grzech. Blog bardzo mi się podoba i jeszcze raz podkreślę, zdjęcia kapitalne. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, bardzo mi miło.
    Mnie również urzekają zdjęcia na Twoim blogu, są ciepłe i mają w sobie magię.

    I ja pozdrawiam równie serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty