Chillout time.

     
Jest taki czas, kiedy przystaje się dla złapania oddechu dla otarcia potu z czoła, do podciągnięcia opadających spodni i zawiązania nieposłusznego sznurowadła. Jest taki czas, kiedy leżąc w wysokiej trawie wdycha się zapach ziół i świeżo skoszonej trawy, a potem siana. Jest również czas słuchania szumu lasów, albo słuchania głosu morza. Jest taki czas, kiedy pod niebem chmurnym wyciąga się ramiona w bok, jak do odlotu. I jest również czas, filiżanki herbaty i snucia opowieści. I jest czas miarowego stuku pociągu, podróży w nieznane. Bo co może powiedzieć kropka na mapie postawiona przez skrupulatnego kartografa? Co może powiedzieć najbardziej kolorowy folder na błyszczącym papierze kredowym? Trzeba nasycić oczy, poczuć wiatr na twarzy, dotknąć drzew, posmakować chleba. Wypowiedzieć także kilka słów, uśmiechnąć się i ...zamilknąć, bo przecież to czas...ten właśnie czas ocalony od świata.

Żegnam się z blogiem na dwa tygodnie nie kryjąc żalu. Ale czas podróży wzywa. Plecak już czeka i słychać pociąg w oddali...Do zobaczenia za dwa tygodnie. WN.  





Komentarze

  1. Życzę więc udanego urlopowania!
    Wpis ten kojarzy mi się z Koheletem - na wszystko jest odpowiedni czas :)

    Piękna muzyka i zdjęcia, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko ma swój czas..
    domyślam się, że z podróży przywieziesz piękne zdjęcia i wspomnienia:)czekam z niecierpliwością! pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty