Rozwiane niebo.


- Powiedz mi, dlaczego?
- Nie wiem... przezornie zawieszam głos, robię pauzę.
- Jak to nie wiesz, była nieustępliwa, - przecież  to chyba proste pytanie?
Tak, wszystkie pytania są proste, tylko jest ich za dużo. Roją się potem same z siebie  nie zostawiając człowiekowi nawet chwili na oddech. Zaciąłem się w swoim milczeniu i nie zważając na ciszę udawałem, że zamykam oczy i wystawiam twarz na wiatr. W istocie wiało. Słońce zniżało się już, a błękit walczył z chmurami, które przypominały rozwiane włosy podniebnej syreny. Uwielbiam takie niebo. Uwielbiam takie dni, kiedy mam złoto w oczach, a leniwe popołudnia sączą się jak białe, złote wino z kroplą miodu. 
   Poczułem, że przysuwa się do mnie, ale bałem się otworzyć oczy, żeby jej nie spłoszyć. Bałem się nawet oddychać. Krople złotego popołudnia spadały miękko na zmierzwione trawy. Świerszcze grały, a trawy kołysały się z lekkim szumem. Westchnęła i położyła głowę na moich kolanach ruchem tak naturalnym, jakby nic na świecie nie było bardziej naturalnego. Włosy rozsypały się kaskadą. Nie chciałem wierzyć w to, co się dzieje, dlatego nawet się nie uśmiechnąłem, nie wykonałem żadnego gestu. Słowa były teraz niepotrzebne, albo tak bardzo potrzebne, że nie mogły wydostać się na wolność. Leżała tak przez chwilę mając świadomość cudu, który dokonał się na moich oczach. Oczy miała zamknięte, a na ustach błąkał się nikły uśmiech. Powoli otworzyła oczy i zamiast na mnie, patrzyła w niebo, które nad nami odgrywało swój teatr cieni. Patrzyliśmy w niebo urzeczeni i widziałem kątem oka, jak leżąca napełnia się srebrem i błękitem, chmurnością rozwianą i złotym powietrzem. 
- Wiesz, powiedziała, nie musisz odpowiadać. Chyba rozumiem.
Patrzyłem na jej usta, które wydawały się ciepłe i miękkie, patrzyłem na jej rzęsy, które rzucały cień...
Teraz i ja się uśmiechnąłem, a ona zauważyła mój uśmiech. Przez chwilę trwaliśmy jeszcze w tym oddaleniu od świata, a mnie się zdawało, że płynę z nią po tych wszystkich oceanach podniebnych.
- Zaskoczony?-  zapytała mrużąc oczy po tej wędrówce.
- Tak, zaskoczony, odpowiedziałem.
Trzeba było wracać, a w drodze wiatr rozwiewał jej włosy i mnie się zdawało, że znów płyniemy przez otchłań nieba mijając miasta nieskończenie chmurne chwytając nitki babiego lata...

Komentarze

  1. Można na nie polować,
    można na nie wyczekiwać,
    na ten odpowiedni moment skojarzenia.

    To piękny element natury.
    W zasadzie nie wyobrażam sobie nieba, bez chmur, byłoby zbyt puste..

    Ich kształty, często niebanalne udowadniają jedno, nie tylko człowiek jest wyjątkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj K :) Jak zwykle domyśliłaś się pewnie pytania, które kazałem bohaterce swojego wpisu zadać. Ogromnie lubię chmury - ech...choć wiele osób mi mówi: chmury robisz? - cha,cha,cha...
    Cóż mam na to odpowiedzieć...Lubię chmury, bo są niepowtarzalne. Prawie tak, jak ludzie. Pozdrawiam Cię serdecznie. Zimno się coś zrobiło, chłodkiem i jesienią ciągnie. Przewidziałaś to kilkanaście dni temu. A nie wierzyłem ;) WN

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłodniej nieco,
    wietrznie i deszczowo.
    To ciekawa pora, wrześniowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech... Pańskie zdjęcia chmur są jak zwykle kapitalne. Co do samego wpisu nie będę się wypowiadał, nie pracuję jeszcze na takich obrotach, żeby dopisać sobie tą kropkę, aby zdania, słowa, myśli, stały się oczywiste.

    Co do pogody... Za dużo pada. Czekam na tą Polską Złotą Jesień. Złotą jesień w Bieszczadach, na szlaku...

    z Błękitnym niebem
    MW

    OdpowiedzUsuń
  5. najgorzej jest gdy ktoś zadaje trudne pytania, jednakże na każde pytanie znajdzie się odpowiedź...
    ta kobieta jest szczęściarą,potrafisz dostrzec w jej najmniejszym ruchu potęgę ducha, i tak wspaniale ująć to w słowa :)
    piękne zdjęcia, mam trochę zaległości, gdyż byłam na urlopie, zrobiłam parę zdjęć ale nie są takie fajne jak Twoje...
    pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, Marta, cieszę się, że jesteś. Bardzo, bardzo miło :D Nie wiem, czy wypada odsłaniać swój warsztat...Pytanie, które zadała mi kobieta, w istocie jest pytaniem wielu ludzi, dlaczego fotografuję chmury. Niestety, tak to w życiu bywa, że marzenie swoją drogą, a rzeczywistość swoją. Sytuacja niestety nie miała miejsca, czego żałuję. Ale samo wyobrażenie sobie tej "wycieczki" dało mi wielką frajdę. I to nic, że przemknęło jak chmury gnane wiatrem...
    Wiesz, zdjęcia mają to do siebie, że zatrzymują czas. Jeśli dla Ciebie Twoje zdjęcia niosą pozytywna energię, wspomnienie i radość, to najważniejsze. Bo po co się fotografuje? Dla siebie oczywiście ;)
    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :) WN.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty