Łapię ciepło.
To nie Twoja wina, że tracę ciepło. Tak sądzę, choć czasem patrząc na Ciebie czuję się zły. Choć złość powinna być gorąca, to ja staję się zimniejszy. Ale mniejsza o to.. tracę ciepło i winię za to sam siebie. No bo powiedz, czy jest to uczciwe, że noszę serce w dłoniach i nie potrafię powiedzieć "nie"? Powiedz, czy jest to uczciwe żeby patrzyć z daleka, wypatrywać oczy łowiąc Cię pośród tłumu, a potem zatapiać wzrok w niezmierzoną dal, jakby ona była bardziej pociągająca? Powiedz wreszcie, czy jest to uczciwe brać każdą robotę, bo "tak jest uczciwiej" ?
Dlatego tracę ciepło, uczciwy oddech niosący parę, gorące dłonie i dotyk. To pewnie przez pogodę, staram się sobie wmówić. Czasem się udaje, choć to trudne, takie zaklinanie siebie. Ubieram więc stary sweter, który schowałem przed wszystkimi i wychodzę. Łapię ciepło jak entomolog motyle. Schylam się do nagrzanej ziemi aby poczuć jej wilgoć, zapach i tętniące ciepło. Węszę jak wilk w powietrzu szukając cieplejszego wiatru pośród traw. Chciwie łapię każdy nieoczekiwany promień słońca, by zatrzymać tę złotą nić w sobie na jakiś czas. Cierpliwie wpatruję się w niebo licząc każdy przepływający obłok w nadziei, że szarość znów ustąpi błękitowi. Bo przecież tracę ciepło. Staję się oschły i milczący, staję się zły i zamknięty. Wydatkuję więcej niż przyjmuje, spalam się zatem złym płomieniem, żeby nakarmić innych ciepłem. Długo tak nie pociągnę, więc spotkasz mnie na tym polu, jak chciwie zbieram zaplątane w pajęczyny promienie niedogasłe, jak stoję na ściernisku absorbując ciepło. Wyciągnij rękę, jeśli się odważysz...
Mam nadzieję, że ta oschłość, i smutek to jedno wielkie wyobrażenie, które nigdy nie będzie miało miejsca.
OdpowiedzUsuńNiestety, muszę Cię zmartwić. To nie wyobrażenie, choć wiem, że pewnie mi przejdzie. Za jakiś czas pewnie wszystko wróci do normy, ale póki co nie jest ciekawie - stąd i taka reakcja. Życie... Pozdrawiam ciepło :) Jak najcieplej się da :) WN.
OdpowiedzUsuńKohelet doszedł do wniosku, że na wszystko jest odpowiedni czas (ponoć).
OdpowiedzUsuńBędę więc mocno trzymać kciuki, żeby pojawił się jak najszybciej ten inny, czas radości :-)
Pozdrawiam równie ciepło
Nawet jeśli spala się Pan złym, a nawet bardzo złym płomieniem, to nie jestem w stanie uwierzyć, że się Pan nie wygrzebie jak feniks z popiołów, zostawiając ten syf w palenisku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco. I jeśli mam rację, to szybkiego odrodzenia życzę.
Widzisz Olga, to nie takie proste. Tylko w mitach feniks się odradza z popiołów jeszcze piękniejszy. Mnie do piękności daleko, a i nie wiem, czy mam ochotę na dobry humor. Wszak od czasu do czasu przydają się takie małe porządki i wymiecenie wszystkiego z głowy. pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPS. Jakby słońce wyszło, to kto wie - chachacha...WN.
Czasami trzeba się spalić, żeby odrodzić się kimś lepszym. I w niektórych przypadkach lepiej nie uciekać przed ogniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Pan jak zwykle z tym pięknem... Nie będę pisać na ten temat, bo nikomu się przegadać nie da. I wiem, że to nie jest proste(a co jest?), ale właśnie o porządki mi chodzi. Ciężko coś przetrawić, ale się da.
OdpowiedzUsuńA co do słońca, to mogę szamana załatwić, żeby jakiś taniec odwalił:P
Pamiętam twój stary sweter. Trzymał ciepło.
OdpowiedzUsuńech ta cholerna jesień to wszystko powoduje! gdy byłam dzieckiem to wręcz czekałam na jesień, gdyż uwielbiałam kolekcjonować liście i kasztany, lubiłam rozpoczynać nowy rok szkolny i czuć zapach nowych zeszytów. a teraz??? jesień wszczepia we mnie jakąś depresję, owszem mija po jakimś czasie, ale czemu niektórzy są tacy wrażliwi? widzę, że Ty też należysz do takich ludzi..
OdpowiedzUsuńa tak swoją drogą fotki które zamieściłeś napawają mnie optymizmem, są takie smaczne, naprawdę twórcze :)
udanego wieczoru.
Marta
Alghedonio, dziękuję za wpis. Miłe to bardzo co piszesz. Wzdycham sobie licząc, że dobre by było takie odrodzenie. Czekam więc, aż ten stos pogrzebowy się spopieli...:) Pozdrawiam WN.
OdpowiedzUsuńWitaj Marta:) Dobrze by było zwalić wszystko na pogodę, bo ona usprawiedliwia nasze reakcje. Za bardzo chyba chciałem zrobić porządek we własnym, małym świecie i zrobił się z tego niezły bajzel :P No, ale trzeba zjeść teraz tę żabę zamykając oczy i licząc, że droga znów stanie się prosta :) Dziękuję za wpis i życzę pogodnej, ciepłej i złotej jesieni. WN :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest go włożyć. Czuję się w nim, jakbym miał znów te kilka lat mniej. Pachnie wiatrem.
Chochla, szaman by się przydał, bo się źle zdjęcia robi. jak żadnego nie znajdziesz, chętnie popatrzę, jak zawodzisz i przytupujesz w Wielkim Wezwaniu :P Pozdrawiam :) WN.
OdpowiedzUsuńCo do tematu feniksa...
OdpowiedzUsuń"Poprzez cierpienie nie stajesz się
trak bardzo piękny jakbyś chciał
stajesz się zgorzkniały i szczęśliwy mniej
proszę, by dobrze zrozumiano mnie..."
Wiem, żadne pocieszenie, ale nie miało nim być. Sucha, podręcznikowa prawda, w którą nie uwierzysz, dopóki się nie sparzysz.
z błękitnym niebem
MW
MW...jakbym miał 15 lat, to pewnie bym uważał podręcznik za oświecone mądrością dzieło. Mam trochę więcej i wierz mi :P, wiele razy się już sparzyłem. To chyba taka przypadłość rodzaju ludzkiego. Dziękuję za wpis i dobre chęci. Troszkę czasu minie, zanim się przegryzę przez te siedem nieb i siedem piekieł ;) Pozdrawiam serdecznie WN.
OdpowiedzUsuńKażde odrodzenie jest dobre, bo pozwala zapomnieć o rzeczach, które w jakiś sposób nas zraniły, ale czasem spalają się także przyjemne wspomnienia i ulubiona cząstka nas samych.
OdpowiedzUsuńAlghedonio, zapewne masz rację, nie odmawiam Ci tego, ale... nie chodzi mi o płonący stos, o zapomnienie i odrodzenie się na nowo. To byłoby piękne, nawet za cenę utraty cząstki siebie. Chodzi o płomień, którym spala się człowiek ofiarując coś komuś. Uśmiech, radość, dobre słowo. W tym znaczeniu właśnie się spalam i spalając czuję, ze tracę ciepło, czyli powoli staję się nieczuły. A to zły objaw, jak sądzę. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuń