W wietrze.

***
Nawet tutaj zachody
bywają monumentalne
co bywa zaskoczeniem o tej porze
bo popołudnia żyją krótko
z kaszlącą anemią światła
oddechem skroplonym
na szybie

I kiedy niebo gorączką majaczy
łunę nad miastem podartą rozpina
drzewa się modlą o liść ostatni
gałęzie wznosząc
w niebo zadrapane

Świat wabi szarością
i górą płyną chmur widmowe miasta
a w dole płyną rzeki samochodów
pora jest bowiem bardziej
niż obiadowa
między serialem  a nieczytaną gazetą

Ptaki powrotne kołują nad miastem
szukając miejsca na sen swój płochy
krąg tworząc daleki żeglują w wietrze
by spaść jak krople
w egzorcyzm nocy. 







Komentarze

  1. Jesienne zachody słońca rozdzierają duszę. Trzeba je pokochać, trzeba umieć odczytać z nich każde przesłanie. Umiejętność patrzenia na nie codziennie jest bezcenna. Są dobrym towarzyszem na samotne popołudnia. Ale czy warto?

    Komentarz nie pasujący do treści, ale myśl nasunęła mi się po dokładnym obejrzeniu zdjęć.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie szkodzi alghedonio, że komentarz nie pasuje do treści. Dla każdego coś. Czy to zdjęcie, czy tekst. Dziękuję, że napisałaś, bo widzę, że wystraszyłem ludzi tym wierszem :P Pozdrawiam serdecznie :)
    PS. Mam wrażenie, że się znamy. Czy to mniemanie jest prawdziwe?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, jest słuszne, ale zawsze wolę być bezosobową alghedonią.

    Wiersz nie jest prosty, ale trzeba po prostu dobrze się wczytać. Więc wolę nie komentować, niż wybrać złą interpretację. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To rozsądne z Twojej strony, że zostawiasz interpretację dla siebie. I niech tak zostanie. tak jak i Twoje przybrane imię. Choć sądzę, że znam ten styl :D pozdrawiam raz jeszcze. Mam nadzieję, że do następnego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty