Popiół i krew.


   Kiedy szał bitewny opada, zostają tylko pokonani. Krew sączy się powoli, leniwie. Najpierw jest intensywna, o barwie czarnej prawie, potem różowieje, by w końcu leniwą strużką przestać ciec. Wszystko stygnie, obraca się w popiół. W ciszy. Najważniejsze dokonuje się w ciszy. Chrzęszczą ostatnie misterne rusztowania pod nogami, by zmieszać się z czarnoziemem sytym krwi, popiołu i chwały poległych. Gotowy jest teraz po drzemce wydać owoc, którym się będą zachwycać. Brać do ręki, mamić oczy kolorem, gładkością powłoki  i powstanie sto i jedna teoria na temat wędrówki genów i pean na cześć właściwego doboru temperatury i wody. Wszystko to bzdura, wszystko to chęć niepamiętania, że na gruzach miast, powstają nowe miasta zasilane podziemną rzeką poległych. Tam gdzie zielenią się kurhany, były kiedyś metropolie nie tak sławne, ale i w nich kochano, śmiano się, cudzołożono i zabijano. Przeminęły łąką u szczytu jesieni, kiedy przedzierając się przez kruche już budowle na kształt ukwiałów i koralowców nie wierzę, że zieloność tętniąca życiem zamieniła się w popiół. Jednak to prawda, która niezdarnie odkrywam co roku. Tak jak co roku odkrywam żal za zielonym przestworem, który był metropolią dla owadów, miastem wysokich, zielonych budynków. Nie od dzisiaj umiem połączyć analogię przyrody i człowieka, nie od dzisiaj widzę cykliczność  śmierci i odradzania się. A jednak jest we mnie ten smutek, który przepływa chmurą o zachodzie słońca.  A jednak jest we mnie ten czas popiołu i krwi, który trzeba przebyć, by stanąć na ubitej ziemi w chaosie zwycięzcy. Bo trzeba być zwycięzcą - za cenę krwi, za cenę popiołu, za cenę milczenia.

Komentarze

  1. Zdjęcia słońca są super.
    Ciekawe spojrzenie na przemijanie,życie i śmierć,a więc...
    ,,carpe diem''
    pozdrawiam A.K

    OdpowiedzUsuń
  2. witam pana o tym samym nazwisku ;) tata podkablował mi co nieco i jakoś tu trafiłam. piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedni bywają przegrani, inni wygrani..

    Tak pięknie i jesiennie na Twoich zdjęciach..

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, A.K, znów mnie zapędzasz w kozi róg. Bo hasło "Carpe diem", bardzo mi się podoba, tyle, że nie od niego wyszedłem. Cieszę się, że Ci się zdjęcia podobają. Owoc przypadku i muzyki na uszach. Miłeeeego! W.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak K, masz jak zwykle rację. Jedni są wygranymi, drudzy przegrywają. Porządek świata od zawsze taki był. Dziękuję za pochwałę, staram się bardzo, bo widzę, że jednak ktoś puka do mojego okna ;) Pozdrawiam Cię serdecznie :) W.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa, witam Aga :) Choć się nie znamy, to wyszukałem Twój blog w sieci. Mówisz, że piękne? Nie żartuj sobie. Twoje są C U D O W N E. Moje, to tylko zdejmowanie obrazu, za to Twoje, ech...mają w sobie tę malarskość, której ja nijak osiągnąć nie umiem. Ale uczę od najlepszych (Patrz Ty i Tato). Nazwisko zobowiązuje :) Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie W.
    PS. Zazdroszczę Ci na śmierć ogrodu botanicznego na Ostrowie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjęcia jak zwykle mi si podobają. Ostatnie tchnienie miedzianej Jesieni.
    A co do wygranych i przegranych... Można ponieść klęskę, można zostać pokonanym, ale i tak pozostaje się wygranym, bo miało się odwagę stanać do walki. Przegranym może być tylko tchórz, który nie podjął wyzwania.
    Pozdrawiam cieplutko, bo zimno już:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, nawet rymujesz... Jak zwykle dziękuję, że wpisałaś się w komentarzach. A co do walki, pewnie masz rację, ale chodziło mi o konkretną sytuację, o konkretne działanie, więc i nie wykluczam tego, co napisałaś. Zgodnie z łacińską maksymą "wracać na tarczy" Ale ad rem, świetnie wyczuwasz moment, kiedy mam pisać nowy post :P Pozdrawiam ;) WN.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty