Po ciemku.

- Co w Tobie zobaczyłem? 
- Nie wiem. 
-Wiesz.
Acha, zaczyna się licytacja...Czemu nigdy nie możesz prosto odpowiedzieć. Zniża głos udając mnie. Bawi się przy tym ołówkiem, który plątał się na stoliku od jakiegoś czasu. Bezwiednie podpiera głowę ręką, tak jak ja to robię i unosi brew. 
- Bo tak, bo sobie ciebie wybrałem. Wraca do swojego głosu i mówiąc normalnie odwraca pytanie tak, jak ja bym to zrobił. 
- Co w Tobie zobaczyłem?...Coś, czego mi brakuje, albo coś, co mnie wypełnia. Przerywa ten monolog i znacząco patrząc na mnie ucina krótko - no...
Jakie "no..." do jasnej cholery! - myślę sobie. Nie chcę odpowiadać, nie mogę, nie będę....będę...będę..., tylko znajdę słowa. Tylko okiełznam pustkę w głowie, tylko uspokoję ten chaos, który wypełnia mi żyły i stukot serca, który prawie słyszę jak tętni werblem wojennym, alarmowym, na trwogę.
- Widzisz... robię pauzę, bo pauza w każdym dramatycznym momencie jest wskazana, wykazali to już starożytni. - Widzisz...to skomplikowana sprawa. Zbyt wiele jest elementów o których wiesz, są takie których się domyślasz, a są takie o których nie wiesz. Są takie, które pozwoliły mnie, facetowi zobaczyć Cię, wyłowić z tłumu, a są też takie, które zobaczyłem tylko ja. Rozumiesz? - milczy, niemal słyszę, jak myśli, jak cedzi słowa, by uzyskać odpowiedź. Muszę więc dalej mówić. Nabieram oddechu i zaczynam. Prowadzę zdania równo, staram się zwracać uwagę na składnię, wielokrotnie łamię zdania tak, by były dłuższe. Mój głos osiąga rytm. Spokojny, niski, w sam raz. 
- ... giętkość szyi, ruch warg, nieokreślony gest dłonią. Ruch głowy, kiedy włosy nabierają tej sprężystości. Oczy, w których była łagodność i blask, rzęsy podkreślone kredką w pośpiechu...
- A nie piersi? Tyłek? pyta zdziwiona, a ja patrzę na nią i prawie wybucham śmiechem, bo wydaje się być rozczarowana moją odpowiedzią.
- To było kiedy indziej uspokajam jej niepokój, ale w gestach widzę napięcie, jak u narowistej klaczy, która przestraszyła się kota, który nieopatrznie zakradł się na swoich cichych łapach. Tak, to było kiedy indziej... - nie kończę zdania, bo wiem, że o to nie zapyta. 
Siedzimy oddaleni o ułamki sekund, o leniwe wyciągnięcie ręki. Ja i ona, ona i ja. Ja i moja wyobraźnia, przed którą nie jestem w stanie kłamać, której nie mam odwagi nazwać kobiecym imieniem. Wystarczy jedno słowo, wystarczy nieoczekiwane zapalenie światła, a zniknie, by błąkać się potem po snach, po cieniach rzucanych nocą przez zasłony, ubrania niedbale rzucone na krzesło.
Zapalam więc lampę szybko, by spłoszyć ją, żeby rozwiać ten cień, który jest ułudą, projekcją marzeń. Światło zalewa pokój. Nic się nie zmieniło. Te same sprzęty, ten sam bałagan, te same książki i kurz zalegający pod kwiatkiem. Tylko ołówek toczy się gładko po stole wyznaczając swym stukotem rytm przyszłych dni...

 


Komentarze

  1. trzeba uważać z tym... czasem można doprowadzić siebie do obłędu.
    chociaż czasem to wszystko jest takie realne, że nie da się przestać myśleć, układać.
    pozdrawiam ciepło
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Marta :) Strasznie dawno Cię nie było :) Cieszę się zatem podwójnie, bo jesteś i napisałaś i dlatego, że tekst mi się udał :D. Udał się dlatego, że napisałaś i napisałaś w formie przestrogi. Z tym się zgadzam, iluzję często myli się z rzeczywistością. Często "wpadamy" w światy urojone, bo nasz świat nam nie wystarcza. jak uciec z takiej iluzji może odpowiedzieć tylko lekarz z kliniki psychiatrycznej. Ale nie obawiaj się. Celowo napisałem ów tekst, celowo podjąłem próbę zmierzenia się z takim tematem będąc ciekawym reakcji. Na blogu, jak zauważyłaś, powiało nudą, ludzie nie są skłonni do wpisywania tych kilku słów, więc stąd temat taki inny :P
    Pozdrawiam Cię serdecznie, dziękuję za odwiedziny i życzę szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak jest między tymi naszymi różnicami..
    Jednak.. to świetne urozmaicenie życia, nie sądzisz?

    Świetny tekst, a zdjęcia takie subtelne, zimowe (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ oczywiście, że różnice wprowadzają różnorodność nie tylko w spostrzeganiu, ale i w reakcjach. Dobrze, że tak jest, bo sama wiesz, że nudno by było. Tacy ludzie od sztancy jakoś mnie przerażaliby. Dziękuję za pochwałę.
    W sumie bałem się, że tekst podzieli los "zimowego ogrodu", ale skoro Ci się podoba, to jest dobrze. Tylko teraz powstaje pytanie, czy ja tak na serio, czy to była fikcja literacka - che, che, che (żart) Pozdrawiam Cię K, a życzenia, tam gdzie zawsze ;) WN

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety... Ludzie wpadają w takie "marzenia", ponieważ w głębi ducha wiedzą, że to mało realne. Gdy "tam" jesteśmy wszystko wydaje się takie piękne, idealne. Najgorsze jest uczucie kiedy z tego wychodzimy... Mamy wewnętrzną nadzieje, że może jednak coś się zmieniło, że może teraz marzenia zmienią się w świat realny... Po chwili dowiadujemy się, że nic z tego. To jest w tym wszystkim najgorsze.
    Co do tekstu - świetny. Bardzo dobre opisanie swoich myśli, uczuć... Współczuję, że to są tylko marzenia.
    Pozdrawiam, JK.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za pochwałę tekstu. Słusznie JK zauważyłeś/łaś, że marzenia często przerastają ludzi. Tak, zgadzam się z tym. Nie dodam żadnego "ale", "może jednak" itd. Tekst w żaden sposób jednak nie odzwierciedla moich marzeń, a jest tylko i wyłącznie próbą literacką, zmierzeniem się z tematem, małą formą, której nadałem pozorną autobiografię. Pozorną, bo piszę z perspektywy narratora. Nie jest to analiza mojego marzenia. Nie jest to pragnienie. Ot, wymyśliłem ów tekst jadąc z pracy do domu. Siadłem przy kawie, zapaliłem papierosa i zacząłem szkicować. Nie trzeba współczuć ;) Póki życie trwa, wszystko jest do zrealizowania
    Bardzo serdecznie pozdrawiam WN :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Napewno nie jest to dokładną analizą marzeń, ale nie uwierzę, że nie ma takiej osoby o której mógłbyś pomarzyć, wpaść w taki głęboki trans. Popieram - wszystko jest do zrealizowania... W teori, w praktyce wychodzi to o wiele trudniej. JK.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wrażenie, że znam styl wypowiedzi. Znamy się? Mam takie ulotne wrażenie...
    Oczywiście, że mam marzenia, oczywiście, że marzę czasami. O różnych rzeczach, czasem osobach. Nigdy jednak tak, jak w tym tekście. Dlaczego? Bo to tylko próba literacka, bo to tylko tekst, który napisałem wykorzystując wszystkie swoje umiejętności i wiedzę do opisania świata. Tekst i tak skróciłem. Znacznie. Błędem byłoby pisać tekst, a mając do niego ambiwalentny stosunek, czy negatywne nastawienie. Ile w nim jest mnie? Nie wiem. W każdym tekście, który jest na blogu, jest cząstka mnie. Bo to ja piszę tekst i ja ustalam ile chcę powiedzieć i jak powiedzieć. Czy będzie to cała prawda, czy część prawdy, czy temat, który mnie poruszył...to kwestia i warsztatu i kwestia 10 minut przed pisaniem.
    Co do trudności i łatwości realizacji marzeń, to się zgadzam. Ale czy wizja niespełnienia pomaga? Pozdrawiam: Witek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znamy się, ale nie na tyle, abyś poznał mój "styl". Więc wrażenie, może być błędne, aczkolwiek wiele można dowiedzieć się o drugim człowieku rozmawiając z nim choćby dwie minuty o... Pogodzie. Wszystko zależy od tego jakim się jest obserwatorem, słuchaczem i jak bardzo człowiek jest spostrzegawczy ;). Również pozdrawiam: /still only JK/.

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, że obserwując można wiele rzeczy wywnioskować, ale czy każda rozmowa ma być obserwacją i swoistego rodzaju "grą"?
    Skoro się znamy, to może warto odświeżyć mi pamięć swoim imieniem? Jestem, jak to facet, niedomyślny. Jeszcze raz pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie każda rozmowa musi być grą, jednak ja, gdy z kimś rozmawiam odruchowo obserwuję go i wyciągam jak najwięcej wniosków. Nie jestem pewny, czy to dobry pomysł, Panie profesorze. JK.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż, zatem uszanuję tradycję netu i nie będę dopytywał o imię. Zapytałem dla wygody, ale i zapytałem dlatego, że inicjały JK wiążą się z daleką przeszłością i człowiekiem, który zwykł był inicjować swój podpis właśnie tak.
    Bardzo serdecznie pozdrawiam w tę mglistą, styczniową noc WN.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje inicjały raczej nie wiążą się z daleką przeszłością ;P. Również pozdrawiam, JK.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty