Głupiec o zmierzchu.

  
   Mówię do siebie. Wiem, to oznaka niezbyt zdrowych zmysłów. Całe szczęście, że nie mówię głośno. Nawet nie szepczę. Ten niemy dialog jest konieczny, by dojść ze sobą do ładu. Posprzątać. Zamieść pod dywan. Ukryć ostre ości, kości, zwiędłe płatki róży, słodki zapach destrukcji. Odświeżyć głowę, by przewiał ją wiatr. Zimny, mrożący, obojętnie jaki. Niech tylko wieje. Rozprostuję na wietrze włosy, rozprostuję skrzydła czarnego kruka, którymi kiedyś obdarzono mnie dla zasady i z zemsty... Stare dzieje. Och, znów wracam w tamten przeklęty i równocześnie wyzwalający czas. Niepotrzebnie. Zupełnie niepotrzebnie. Wszystko zresztą niepotrzebne. Tak mi się zdaje. Wiatr jest tylko potrzebny i wieczór. Swoista ceremonia, kiedy światło gaśnie, a cienie zlewają się z horyzontem. Egzorcyzm nocy. Wiatr północy. Słowa rzucone w przestrzeń na zatracenie, w pył. I tak powinno być, kiedy szepcze się gwiazdom. I tak powinno być, kiedy rzuca się wiatrom na roztrwonienie.
- Stary głupiec! - szepczę teraz już wyraźnie. Głupiec. Zawsze pełny nadziei i iskry w oczach. Zawsze uśmiechnięty jak idiota zapatrzony w swoje Republiki Urojeń, Wolne Stany Nadziei. Po prostu głupiec u wrót wieczoru zmęczony czekaniem i budowaniem kolejnych scenariuszy.
Zwijam żagle, skrzydła poszarpane wiatrem, łuną osiadłą na gałęziach. Kiwają do mnie na pożegnanie
nieopadłym kwiatem lipy, wierzbą płaczącą...



   

Komentarze

  1. Podobno nadzieja umiera ostatnia, razem z ostatnim tchnieniem człowieka. Więc czy wszyscy, według zasady "nadzieja matką głupich", jesteśmy głupcami? Czy cały świat opiera się na głupocie?

    pozdrawiam
    MW

    OdpowiedzUsuń
  2. MW, cenię twoje wpisy, ale chyba za daleko odszedłeś od tekstu. Wpis dotyczy narratora, który manifestuje chęć zrobienia porządku, zakończenia pewnych spraw, rozwiązanie tego, co jest w scenariuszach pisanych codziennie. Być może jest to wpis na tyle sugestywny, że odebrałeś go osobiście. Nie rób tego, bo wpis dotyczy tylko i wyłącznie mnie. To siebie nazywam głupcem za tę ułudę, za mrzonki, za kilka spraw dotyczących "ości, kości i zwiędłych płatków róży". To SIEBIE nazywam głupcem. I niech tak pozostanie.
    Pozdrawiam W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dość często"rozmawiam" ze sobą i zaraz mi jakoś lepiej...
    Chwilowo jestem w trakcie robienia porządku na statku,który cały czas jest targany wiatrem i sztormem na morzu bezsilności to chyba mniej więcej wiem co chciałeś powiedzieć
    pozdrawiam bardzo ciepło A.K

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie odebrałem tego osobiście. Odebrałem to tak, jakby Pan nazywał siebie głupcem z powodu m.in. nadziei... I do tego napisałem swoje zdanie.

    pozdrawiam
    MW

    OdpowiedzUsuń
  5. A.K, również pozdrawiam i życzę cichego portu.:) W

    OdpowiedzUsuń
  6. OK, bo zaczniemy się przegadywać co do interpretacji, więc wyjaśniam. Bardziej chodzi o plany, o łudzenie się. Słusznie na Fb zauważyłeś. Mam pisać dalej? A -ość, to formant pewnego słowa, którego w blogu nie użyję. Masz już wszystkie przesłanki do wnioskowania :P Po prostu nie potrafię zrozumieć toku myślenia i konsekwencji, które z tego wynikają. Denerwuje mnie to, a jednocześnie zabiera czas. A tego nie mam wiele. Jakkolwiek byś tego nie odczytał. Pozdrawiam Cię. W.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale co bez tej głupoty by tak naprawdę było?
    Nic ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż... Doskanale rozumiem, o czym Pan mówi,
    pozdrawiam, JK

    OdpowiedzUsuń
  9. K, nie sposób Ci nie przyznać racji, chociaż może szkoda, że to o moją głupotę chodzi. Troszkę ironiczno-gorzki wpis się trafił. Ale i czas taki jakiś...

    OdpowiedzUsuń
  10. Em... To był sarkazm?

    OdpowiedzUsuń
  11. Zabrzmiało to trochę dwuznacznie i nie byłem pewny ;).
    Nie ma za co ;). JK.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty