Niezapisane...

   - Pytasz skąd to? Nie wiem dokładnie. Jakoś tak zaczyna się od jednego słowa, albo obrazu, albo od okrucha chleba leżącego na stole. Czasem od papierosa przy kawie, kiedy myśli są leniwe. Albo od pustki domowej przełamanej przez tykające zegary. Nie wiem kiedy, jak, i dlaczego.  I wiesz, możesz patrzyć na mnie z powątpiewaniem, ale jeśli chcesz, to pokażę Ci jak to jest. Na początku musi być coś. Jeden stały element. Nie możesz pozwolić sobie na odstępstwa, na zlekceważenie jakiegoś szczegółu.
- Popatrz, to całkiem proste. Stoję na mchu, na zielonym i przesyconym wilgocią mchu, na zielonym dywanie, który w miejscu zacienionym znalazł dla siebie miejsce. Musisz czuć pod stopą mech, nasyconą zieleń, łapczywie wysuwające się niewidoczne łodyżki, które wysysają powoli całą wilgoć z roztopionego śniegu. Musisz teraz otoczyć to miejsce trawą. Ale nie zieloną, zszarzałą, zleżałą przez śnieg. Badyle chwastów, które wyciągają uschnięte ręce w niebo, jak w niemej groźbie. Dobrze, ale to jeszcze nie koniec. Teraz musisz określić horyzont, porę dnia, stopień światła, który liże Ci skórę twarzy, wiatr czeszący włosy.
- A zapach? Zapomniałaś o zapachu, to bardzo ważne. Tak ważne jak niebo, które albo pęcznieje chmurami, albo zagniewaną szarość, albo błękit ostry jak skalpel chirurga. Czasami to nie pomaga, bo niebo nie jest jednorodne. Nie bój się, nie zgubisz się wśród błękitnych ścieżek, trzymam Cię za dłoń - czujesz? I teraz, kiedy już prawie ten świat żyje, musisz pamiętać o ruchu, o jednoczesnym trwaniu wszystkiego w ruchu. O krążących sokach, o wietrze ruszającym liść zeszłoroczny, gałąź potrąconą przez spłoszonego ptaka, ruch trawy, zmienność światła....Wiem, wiem, że Cię to przytłacza. Nie przywykłaś jeszcze. Może nigdy nie przywykniesz.
- I wiesz co? Nie musisz wcale tego umieć, po to jestem, żeby nadać temu wszystkiemu barwę i dźwięk. Sprawić, że kropla potu będzie pachniała potem i lekkimi perfumami, że skóra będzie ciepła, a pościel wymięta. To moje zadanie, żebyś weszła na chwilę w ten świat, który powołałem do życia. . Możemy tu rozmawiać, choć rozmowa nie jest konieczna. Można też milczeć. Można myśleć, biec przez tę suchą trawę, przez śnieg, kurz letniej drogi. Jednego nie można i ta wiedza powinna w Ciebie zapaść jak kamień w starą, omszałą studnię. Nie można nazwać tego jednego po imieniu, bo cała konstrukcja rozbije się, jak weneckie szkło. To musi zostać niezapisane. Musi zostać w ruchu warg, w półuśmiechu, w wietrze we włosach...

Komentarze

  1. Mam podobny problem. Cudowny świat, tak cudny, jak tylko udało mi się go wymarzyć. Ale i wrażenie skrępowanych rąk za plecami, knebla w ustach... bo nie mogę powiedzieć o tym świecie nic na głos. Nie mogę pochwalić się nawet z osobą, dla której ten świat stworzyłam. Nie mogę powiedzieć "spójrz, to wszystko dla Ciebie". Bo zniknie. I ten świat, i osoba, speszona, zakłopotana...

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc po części mnie rozumiesz. Co prawda wychodzę z innych założeń, ale niech tam :P Efekt jest podobny. Pozdrawiam :D W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego piszę "podobny". Podobny w tym, że trzeba być ostrożnym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie to wszystko nastrojowe i romantyczne.
    Taki świat wykreować i żyć w nim..bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie by było :) Tyle tylko, że czasem mam wrażenie, że dobrze, że ten świat pozostaje wyobrażony. Papierowy. Mimo plastyczności nierealny. Dlaczego? Może Ty odpowiesz mi na to pytanie. Wszak wiesz... Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie. W.

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłby za prosty, za bardzo wymowny.
    Im więcej światów..
    tym lepiej

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zdjęcia - chyba najlepsze z całego bloga ;)
    Wpis też bardzo ciekawy :)
    Jednak na trzecim zdjęciu jest bardzo dziwny efekt, który już kiedyś Panu pokazywałem ;).
    Zaznaczyłem kółeczkiem tutaj:

    http://w473.wrzuta.pl/obraz/5il5eBGlxFU/zdjecie

    Pozdrawiam, JK.

    OdpowiedzUsuń
  8. K, nie sposób jak zwykle się z Tobą nie zgodzić. A więc się zgadzam kornie pochylając głowę. Pozdrawiam :) W.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdjęcia...Dzięki za pochwałę, ale wydaje mi się, że daleko im jeszcze do doskonałości. jednak mam w sobie tę pokorę, żeby nie uważać ich za coś specjalnego. Owszem, ładne, ale czy najlepsze z całego bloga? Tu mam wątpliwości. Efekt, który mi pokazujesz na zdjęciu powstał dlatego, że nastąpiła dyfrakcja światła i dodatkowo efekt został spotęgowany ruchem gałęzi. Zauważ, że to, na co patrzysz, to pierwszy plan, a efekt dotyczy drugiego planu, czyli inaczej tła. To ma prawo się rozmazać. Chyba, że używa się cyfrówki, wtedy cały obraz powinien być jednolity z rozmytym tłem. Przy lustrzance jednak takie efekty jak dyfrakcja, dystorsja, bokhen, itd, występują dosyć często.
    I dobrze, bo każde zdjęcie jest inne.
    PS. Mam prośbę. Rozumiem, że chciałeś pokazać efekt, dzięki za to, ale nie wrzucaj mi zdjęć w inne portale. Powiedzmy, że nie mam ochoty dzielić się z wszystkimi tym, co pstrykam dla niewielu. Pozdrawiam WN.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też tak uważam, żeby nie wrzucać, dlatego dodałem tam opis, który prawdopodobnie został nieprzeczytany.

    "zdjęcie usunę za kilka dni. jest ono widoczne tylko dla tych, którym podam link, żeby nie było, że naruszam prawa autorskie ;P ".
    Co do efektu, to całokowicie się zgadzam, po za tym na zdjęcu z bloga jest on prawie niezauważalny, ale zastanawiałem się, bo czasami różne dziwne artefakty można znaleźć na zdjęciach ;)

    Ps. JK, bo jakub. Tak, żeby było się trudniej domyślić ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, artefakty często pojawiają się na zdjęciach. Z różnych powodów. najczęściej to poruszenie ręki je powoduje. Choć na twoim zdjęciu jest wyjątkowo widoczne ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty