Bez imienia.

   Widzisz, nadać imię tej chwili, to tak, jakby wykrzyczeć je w tłumie ludzi, którzy tylko czekają, by je pochwycić w swoje usta. Powtarzać je ciągle, mleć w młynie codzienności, aż zatraci swój kształt, zatraci miękkość, zatraci pierwotną siłę. - Słuchasz? - popatrzyłem na nią, czy nie stroi min, kiedy mówię. - Tak, słucham, słucham, odpowiedziała. Wątpiłem. Jak zawsze. Wyciągnęła malowniczo nogi przed siebie i bawiła się źdźbłem trawy. Węszyłem podstęp. Zbyt ładnie to wszystko wyglądało. Jej nogi w szczególności. Włosy też. No i ten cień na policzku... Czekałem aż się odezwie, bo czułem, że zaraz się zacznie. Nie myliłem się. Nabrała powietrza w płuca, koszulka kusząco się podniosła...- Słuchaj mój drogi, siedzimy tu już pół godziny, a ty fotografujesz tego kwiatka, jakby od tego wszystko zależało. Czy nie możesz raz zrobić zdjęcia i po krzyku? Poruszyła włosami, które rozsypały się strumieniem. Sprytnie... Wie, że to lubię. - Widzisz moja droga - zacząłem od ironii, widzisz, kiedy Ty się nudzisz, ja czekam na tę jedną chwilę, na ten jeden trzask migawki. Czekam na światło. Na jego długość, barwę i temperaturę. Na... - bla, bla, bla... powiedziała, co nic nie znaczyło, a ja się obraziłem. Cisza... Zachowujemy się jak ludzie, którzy wiedzą, że ich coś do siebie przyciąga, a jednak walczą ze sobą. Ona wie, że ja wiem, że Ona wie...Ja wiem, że Ona wie, że ja wiem... A ja nic nie wiem. Nic. Bo nic nie ma. Jestem tylko ja i światło i miedzy tym kawałek szkła i elektroniki. I słowa. Dużo słów w głowie. Cierpliwie układające się zdania, dialogi z nieistniejacym. Więc to jest ta chwila bez imienia, której nie mogę nazwać. Bo jak  ją nazwać?
Wstała powoli z trawy nie patrząc na mnie. Nogi... tak, nogi w tym świetle zaiste wyglądały...tak samo jak włosy. A włosy... Podniosłem się również. Wszystko otaczała barwa zachodu. Cienie zaczęły żyć, a mrok już czaił się za krzakami. W imię czego mam nazwać tę chwilę? W imię prawdy? Kłamstwa? Wyobraźni? Tęsknoty? Nie mogę jej nazwać. Ona jest bez imienia...

Komentarze

  1. Chwile są płochliwe. Nazwij ją, człowieku, a pomyśli, że ją gonisz z widłami wrzeszcząc jej imię. Kto by nie uciekł? Eh...

    OdpowiedzUsuń
  2. to taka tęsknota z kimś, za Nią.. za czymś namacalnym, za drugą osobą,
    może trzeba się rozejrzeć, może gdzieś jest?może stoi niezauważona, bo boi się pierwszego kroku, gestu...
    nie ingeruję chce tylko powiedzieć a raczej napisać, że nie wszystkie rzeczy są takie jakimi się wydają.
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Marta, masz rację. Nie wszystko jest takim, jakim się wydaje. W tym cały problem i cała zabawa ;) Spokojnie, nie ingerujesz. Mam tylko małą refleksję związaną ze słowem "może". Zbyt wiele czasem tego "może" w życiu bywa... Obyś miała rację :) Pozdrawiam - W.

    OdpowiedzUsuń
  4. Olga, właśnie wyobraziłem sobie scenę, kiedy stoję w szczerym polu w gumofilcach, z beretem na głowie i widłami w dłoni. Konam ze śmiechu, a zaraz druga część matury...Jak ja przeżyję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O żesz...! Też właśnie sobie Pana tak wyobraziłam. I też trochę... chce mi się śmiać :D
    A o maturze ciiii... bo się stresuję:P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty