Brzytwa Ockhama.

  
    Zawsze wiedziałem, że w słowach drzemie siła. Utajona, groźna. Taka, która potrafi porwać tłumy, zmusić do skurczu w gardle, porwać w szale namiętności i zniszczyć. Dlatego dziś nie będzie tekstu, który rozleje magię na te kilka minut. Nie będzie tekstu w pastelowych barwach. Nie będzie szeptu i rozwianych włosów. To nie jest dobry moment na opowieść, to nie jest dobry czas. Każda opowieść wymaga odpowiedniego czasu, chwili, światła, dźwięku. Ciszy i spokoju. To właśnie z nich się rodzą opowieści. To właśnie w takim czasie można gładko przejść tę granicę pomiędzy. Między tym co jest, a tym, co nie istnieje. Nauczyłem się prześlizgiwać między tymi światami grając w grę z czytelnikiem, grając w grę z Tobą.
   A teraz siedzę w chmurze słów, które otaczają mnie natrętnie. Które poruszyły mnie do żywego. Które rozcięły mnie brzytwą na pół. Tak...brzytwa, to dobre, ostre słowo. Tylko nie da się nim zrobić operacji mózgu. Żywego mózgu...
Zdjęcia cokolwiek nie na temat. Bywa.

Komentarze

  1. mam wrażenie, że trochę się zbuntowałeś.. i dobrze. każdy czasem tak ma.
    na wszystko jest czas, coś musi dojrzeć, napełnić się swoją chwilą i pęknąć.
    pozdrawiam miłego dnia:)
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwny ten bunt trochę. Zamiast flagi buntu opuszczone sztandary skrzywdzenia ... I Tobie miłego dnia życzę :) W.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty