Pudło..

    Nic nie pomaga. Ani dzbanek z gorącą herbatą, ani białe wino kołyszące się i rzucające refleksy. Już nie. Teraz jestem chory na brak przestrzeni. Zamknięty w pudle czuję się jak marionetka wykonująca ruchy pozorujące życie. Prawa ręka, lewa ręka. Krok za krokiem i wzrok wbity w ziemię. Uśmiech przylepiony niezdarnie. Pajac w czapce z marzeń. Bo brak mi przestrzeni. Tego wiatru, który przewieje na przestrzał. Tego pędu, który uniesie i rozsypie. Tego kołysania w błękicie. Mam dość wszechobecnych drutów i kabli, słupów oklejonych rzygowiną ogłoszeń, kominów plujących czarnym dymem spalanych śmieci, kiedy noc nadchodzi. Obiecuję sobie wsiąść w samochód i pojechać tam, gdzie latawiec puszczany ręką mojego ojca krążył po niebie tak mały, jak ziarenko maku. Obiecuję sobie dotknąć kory drzewa, które stało się wiernym wierzchowcem, łodzią podwodną, statkiem powietrznym. Ale dni są takie krótkie. Rozlazły poranek, który przeradza się w dychawiczne popołudnie, by skończyć rachitycznym zachodem. Nie dojadę. Nie odnajdę tych kolorów, nie odszukam starych przyjaciół zaklętych w pamięci i zostawionych daleko za sobą. Chyba nie muszę. Bo brak mi jedynie przestrzeni, zabłoconej, polnej drogi i horyzontu. I starych drzew, które kołyszą się w kolebie wiatru. I słowa wyszeptanego na drogę. Ale to już inna opowieść...

Komentarze

  1. Czasami mam wrażenie, że brak przestrzeni otumania, popycha nas w mroczne zakątki samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A może warto porzucić schematy przestrzeni, poprawić czapkę z marzeń,iść do przodu,chociaż na chwilę zapomnieć? Dotrzymywanie obietnic potrafi poprawić humor ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozytywnie. I tego chyba brakuje. Gonienie za swoim cieniem rzadko przynosi efekt, chociaż czasami trzeba pomarudzić. Chociażby dla komfortu psychicznego, że można. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty