Z listu do...
Z listu do…
…a przecież wróżyłem
na najwyższym piętrze swego snu
a pode mną był już tylko
wiatr
…a przecież byłem liściem
w Twoich dłoniach
gotowym zapachnieć wiosną
i cierpkim sokiem ziemi
Moje palce nie zostawiają już śladu
jakbym zniknął we mgle
albo śnieżnej zawiei
a przecież jestem
oddycham pragnę
szeptam
za mocno
pokazałem że kocham
ciemny urok słów
smak rozmowy i gładkości skóry
wypełnił mnie oceanem
falujących pól
ciepłym miodem lata
…a przecież wróżyłem
na najwyższym piętrze swego snu..
Komentarze
Prześlij komentarz
KOMENTARZE