Z liści...





 Warzą się słowa we mnie, jakby ścięte przymrozkiem wiosennym krople. Trudno mi pisać. Ale trzeba. Trzeba pokonać słabość. Trzeba zrobić porządek przed ruszeniem w drogę. Stare zdjęcia, wypowiedziane słowa, gesty niewspółczesne, plany, marzenia. Wszystko upchać w jedno miejsce. Przywołać niechętny uśmiech. Choć oczy będą matowe i bez blasku, to trzeba wzniecić tę iskierkę. Nie, nie dla siebie, a dla innych ludzi. Bo już niedługo koło znów ruszy. Choć sennym blaskiem okna się napełniają codziennie, to ja wiem, że znów błyśnie słońce. I wystrzelą pąki z drzew, napełniając powietrze szelestem, zapachem i czułością świeżej zieleni. Bo do cholery, takie jest życie. A ja żyję. Jeszcze. Więc niech to, co robię będzie dobre. Niech poczuję smak słów i słoneczny cień na twarzy. A kiedy zamknę oczy, Twoją obecność obok. Jak szept. Rozczarowana? Och, nie powinnaś. To przecież normalne, że z ziarna tryska źdźbło, a potem napełnia się zielenią chlorofilu, by rosnąć i dojrzewać. Ze starego ziarna, skurczonej cząstki wybucha zieleń, która szuka słońca i wody. I ziemi, by korzenie zapuściły swe czepliwe łapki. Mam być inny? Przecież też podlegam cyklowi. I ty również. A to co było? Dla roślin nie ma znaczenia. One są, bo są. A my? W nas to jest. Zostanie na zawsze, o ile kurz nie pokryje delikatnym dywanem tych chwil. Kolorów, zapachów, pragnień, oczekiwań, spełnień i rozczarowań. Niektórzy mówią, że to doświadczenie. Nie. To element drogi. To coś, co się wydarzyło, bo było konieczne. Żeby teraz mogło bezpiecznie spocząć tracąc barwy, kolor i smak. By w trudnych chwilach uśmiechnąć się do tego, co było. Wspomnieć krzywdę, niezrozumienie. Wziąć do ręki kartkę ze słowami napisanymi w pośpiechu, przeczytać starą wiadomość gdzieś w telefonie. Po co? Bo ten czas przecież był. Istniał. Pulsował swoim rytmem, swoim ukrytym sercem. I choć teraz rytm się zgubił i zamarł, to dalej jest. Jako element naszego życia. Czy wierzę? Tak, wierzę. I wiem, że jestem w tym osamotniony. I wiem, że jestem śmieszny. Może.. Ale pamiętasz moje słowa, które kiedyś powiedziałem? Cicho, bo nie musiałem krzyczeć. Kiedy wszyscy tracą wiarę, ja ją mam. Dla siebie. Dla Ciebie. Bo warto. Bo nie umiem inaczej. Bo póki jest we mnie szept i słowo i myśl, to tak będzie. Śmieszne, głupie gesty. Śmieszne, głupie życie. Ale jest. A zdjęcie? Tak, tylko jedno. Ani ładne, ani specjalne. Listki dębu prześwietlone światłem. Znak. Trwanie, odrodzenie. Zostawiam te słowa, bo choć warzą się we mnie i z trudem je piszę, to są. Dla siebie. Dla Ciebie...   

Komentarze

  1. Bo czasem dobrze jest tak "nie zapominać"... Nie da się tak po prostu wymazać przeszłości i chyba.. - nie warto. Może i śmieszne, ale na pewno nie powinieneś tego zmieniać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie zmieniam. Wszystko trwa... Póki szept krwi, póki uparte serce, wschody i zachody...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty