Blue & grass.


      Czuję się zmęczony. Tak nieludzko zmęczony, jakbym nie miał już w sobie ani jednej płytki krwi. Jakbym całą czerwień krwi oddał. Chciałbym zasnąć i mieć sny zielone. Zielone i błękitne. Znów uśmiechać się przez sen. Bo przecież trzeba uśmiechać się prze sen. Napełnić arterie snem błękitnym. Snem zielonym. Snem księżycowym. Srebrem w żyłach. Winem białym na "dobranoc" pitym pod czułe spojrzenia gwiazd.
        I leżę. Ale sen nie przychodzi. Boję się zamknąć powieki. A kiedy zamykam, to zaraz otwieram. Tik-Tak. Zamykam-otwieram. Mrugam w ciemności. Przetaczają się we mnie sekundy i minuty. Słyszę stukot upartego serca i patrzę w ciemność. Jak dobrze byłoby leżeć na trawie. W morzu traw trzymając rękę. Tę, o której myślę. Jak dobrze byłoby spojrzeć na obłoki, które wędrują po niebie i powiedzieć:
- Wiesz, chciałbym zamieszkać w tej chmurze. Tej jak kawał puchatej skały. Tej z promieniem tańczącym. Zatańczysz na promieniu ze mną panno z zielonych pól?

     Trawa układa się w fale. Nie, nie zimne i słone, a słodkie i zielone. Na której można leżeć. Na której można siąść. Którą można zerwać i fantazyjnie włożyć sobie w usta, jak parodię papierosa rodem z dwudziestolecia międzywojennego. Wzdycham. Ciemność wchodzi we mnie z każdym oddechem. Cisza. Brakuje snu. Brakuje wielu rzeczy. Jaki człowiek staje się niekompletny. Jaki człowiek staje się niespójny. Jaki człowiek staje się niestabilny. Jak masa krytyczna w reakcji łańcuchowej. Jak łatwo popełnić błąd. Powiedzieć słowo, które spowoduje wybuch. Zrobić gest, który napełni powietrze zapachem ozonu. Milczę. Wzdycham. Tik-tak. Oczy pieką. Tyle myśli, a ja jeden, żeby to wszystko pomieścić. Tyle mojego, że mogę szeptać w głowie nieskończone dialogi. Monologi. Pamiętniki na sekund parę. Epistoły dla samego siebie. Ach, jeszcze wróżyć mogę. Z szarej godziny, z trzepotu za oknem. A kiedy sen przyjdzie, z zielonej trawy albo z obłoku. Albo z dłoni. Tej, o której myślę...  

Komentarze

  1. widzisz Witku Ty też szepczesz w głowie nieskończone monologi, dialogi... wiosna, czy co? pozdrawiam... dwa tygodnie już dawno upłyneły...a Ty nadal szepczesz... cieszę się, że nie zrezygnowałeś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy z szeptu da się zrezygnować? Czy można przestać? Mimowolny jak oddychanie wchodzi w tkanki i jest..

      Usuń
  2. Zmęczenie może nie koi, może dosadnie odbija się o nasze myśli,ale po nim musi nastać spokój, ten rodzaj ciszy, nieważkości umysłu..gdzie będzie zieleń i błekit,brak ciężaru na sercu..

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisałaś "nieważkość umysłu". No kupuję!! PS. Oby się spełniło :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty