Na skraju


- Sam tu siedzisz? Zdziwiła się uprzejmie. I nawet miałem ochotę odpowiedzieć w brzydki sposób. Ale nie zrobiłem tego. Myślałem, że jeśli nic nie odpowiem, to sobie pójdzie. Chciałem być sam.
Oparła się o pień i zapatrzyła w dal. Widok był piękny - jak to w górach.
- Pewnie chciałeś być sam. I myślisz sobie, że jeśli nic nie powiesz, to sobie pójdę. A ty będziesz tu siedział i ważył słowa, układał dialogi nieistniejących, aż oczy ci zajdą mgłą. Wrócisz niespokojny i sny będziesz miał wypełnione szeptem. Prawda?
- Nie. Zresztą, co cię to obchodzi. Że sobie człowiek usiądzie, że chce być sam, wyciąga swoje myśli i zrobi mu się smutno nad spieprzonym życiem, to chyba jego sprawa. Nie potrzeba do tego asysty i tym bardziej rozmowy.
Podeszła do mnie. Nawet nie drgnąłem. Obraziłem się. Jak można tak wiedzieć wszystko. Jak można tak rozumieć. W innym czasie i w innym miejscu bym się ucieszył. Ale nie dziś. Potrzebowałem...nie wiem czego. Wytrąciła mnie z mojego świata. To nie było dobre. Ale poczekaj, zaraz cię zapytam o coś, co sprawi...
- Tak, jesteś przystojny. Nie, nie mógłbyś być nikim innym. Bo gdybyś był kim innym, to nie byłbyś sobą. Może ona nie lubi szeptu? Może jesteś za delikatny, za bardzo...
- Daj spokój - nie wytrzymałem. Po co mi to mówisz?
- Przecież chciałeś zapytać.
- Może chciałem, może nie zapytałbym. Może naprawdę potrzebuję być sam, żeby wygładzić to wszystko.
- Co wygładzić? Przecież niczego nie ma. Nie istnieje. Budujesz wieżę z własnych myśli.
- Może... Może tak bardzo chcę, że... I może znalazłem kogoś...
- A napisałeś jej, że chciałbyś, żeby tu z tobą była?
- Napisałem.
- I co?
- Nic
- Nic... Wzięła mnie za rękę, choć to w sumie było śmieszne. Miała małe i wąskie dłonie o długich palcach. Jej dłoń zginęła w mojej. Ale jakoś zrobiło mi się raźniej. Dawno nikt mnie za rękę nie trzymał.
- Wierzysz w to, co w tobie? Po co pytam - wierzysz. Więc wierz dalej.
- Ale jeśli?
- To będzie "jeśli". A ty wierz. Bo trudno jest nie mieć wiary. Masz wątpliwości, to dobrze. Tylko zło nie ma wątpliwości. Prawdziwe zło i złe intencje. Wiesz jak to jest. Podsuwają człowiekowi gotowe rozwiązania, łatwe decyzje. Słowa....
- Ale przecież to, co we mnie też jest proste.
- Nie, nie jest. Wydaje ci się, bo się z tym budzisz i zasypiasz. Bo oddychasz tym, bo odnajdujesz to w śmiechu i zamyśleniu. Bo patrzysz na zegar i widzisz upływający czas bez niej. Mam rację?
- Masz.
- Bo nie byłabym tym, kim jestem, gdybym nie wiedziała.
- Coś często mnie odwiedzasz, czy to...
- Nie. Zostaw. Bawi mnie to, co w tobie. Bawisz mnie i lubię cię. I jesteś na tyle inteligentny, że wiesz o tym.
- Mam już nie szeptać?
- Nie byłbyś sobą.
- Więc co?
- Nic, tak tylko przyszłam, bo przychodzę kiedy chcę. A ty wierz dalej. Zaufaj.

Mgła podnosiła się z gór, jak to po deszczu. Słońce świeciło, a ja miałem mokre buty. Schodziłem kamienistą drogą budząc małe lawinki, które mnie wyprzedzały. Milczałem. Zawsze przecież milczę. Lub szeptam nieprzytomnie...


Komentarze

  1. wiesz Witku kroisz mnie na kawałki tymi Twoimi myślami...czasami czytam to, co piszesz i milczę, bo moje pisanie zdaje się byc kalectwem, zreszta często tak miewam, że to co popełnię zdaje mi się dobre, a za chwilę jest juz w mojej głowie nic nie warte...
    Bardzo podoba mi sie ten świat, w który mnie wprowadzasz, uspokajam się, ale czuję jakaś nostalgię, żal... już Ci kiedyś napisałam, że jestes wyjatkiem, bo jesteś wrazliwym człowiekiem... takim egzemplarzom jest cięzko odnaleźć w rzeczywistości...pozdrawiam Cię serdecznie i życzę, abyś zawsze był otoczony ludźmi,którzy dobrze Ci życzą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne to, co powiedziałaś i dziękuję Ci z serca :) I wiesz, też tak mam, że co napiszę, to wydaje mi się złe. I chyba nie masz racji z tym uwrażliwieniem. Jeśli już, to chyba wolałbym nie czuć, olewać. Byłoby prościej, praktyczniej. I mam wrażenie, że to, co piszę wcale nie pomaga. Nikomu. Może kwestia dnia, że mam serdecznie dość wszystkiego. A może nieodpowiedniej książki, która wbiła mnie słabą narracją, słabym słownictwem, słabą treścią w podłogę? A może to, że coś, co dla mnie ważne, nie jest czytane przez kogoś? Dużo tego "może". Zbyt dużo. A ludzie owszem, dobrze mi życzą, ale niestety, jak w życiu, nic za tym nie stoi. Pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam, rozgoryczony jestem.

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś wrażliwy, gdyby było inaczej nie byłbyś teraz rozgoryczony... ja przepraszam, że nazbyt analizuję... przepraszam Cię Witku...ale takie to nasze pisanie...pozdrawiam Cię...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie masz za co przepraszać. Takie nasze pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wiesz napiszę Ci teraz ja, tak do cholery, żeby trafiło do Ciebie- wolę czytać Twoje teksty, niz przegladac olewatorów i pustogłowia, które przelewją sie tu tylko kolorowymi cmokusiami, serduszkami i kiczem w złym tego słowa znaczeniu, bo kicz tez ma swoją wartość. Tym, co piszesz poruszasz to, co głebokie, prawdziwe- to jestes TY i nikt inny! To ma dla mnie wielki sens, nic innego mnie nie interesuje... i przestań dołować...pisz dalej, czekam na następne odcinki "szeptania"

    OdpowiedzUsuń
  6. i teraz jeszcze raz przepraszam, bo przesadziłam, jak to ja...dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, co Ci odpowiedzieć, ale dziękuję. Naprawdę wiele dla mnie znaczy to, co napisałaś. PS. To jeszcze nie jest "dołowanie" :D na razie marudzę :P A tak serio, to naprawdę Ci dziękuję. Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na dobrą sprawę każda rozmowa jest w stanie nas obudzić ;) Musi być to jednak "ten"a nie inny rozmówca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Otóż to. Sęk w tym, że "ten" rozmówca....nie wiem, co powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasami nie warto mówić :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty