Przydrożnie.


          Kiedyś siedział tu staruszek. Wyciągał nogi pod starą jabłonią skrycie marząc, by znów mieć kilkadziesiąt lat mniej i wspiąć się po konarze, który tej wiosny pracowicie pomalował wapnem. Ławka malowana na zielono wymagała naprawy, ale wieczory były ciche i opadały na ogród westchnieniem. Nie można było przerywać szelestu liści i opadającego światła.

          Staruszka zaglądała co i raz przez okno. Patrzyła na niego z czułością ciągle widząc w nim tego samego człowieka, co na początku. Zmienił się, ale jego oczy dalej nosiły ten blask. Wycierała mokre ręce i przygładzała włosy. Czasami wychodziła do niego na ogród i tak siedzieli w ciszy, aż zmierzch pogrążał ich w zapomnieniu.

          Staruszek patrzył przez gasnące słońce na włosy staruszki i widział jej profil. Patrzył już tyle lat na jej rysy, ale ciągle nie mógł się napatrzeć temu, co widzi. Ciągle się dziwił Bogu, ze mógł stworzyć coś tak pięknego. Czasem staruszka szła do kąta ogrodu, gdzie rosła róża już tyle lat. Czasem zrywała kwiat i wracała do staruszka. Śmiali się, że kwiaty mają kolor majtkowy. A on lubił jej uśmiech, śmiech i spojrzenie. Czasem przychodził do nich pies popatrzyć w oczy, położyć głowę na kolanach oczekując pieszczoty. Potem kładł się u ich stóp posłuszny instynktowi stadnemu.

          I kiedyś staruszek przerwał ciszę dobrego popołudnia, które szczęśliwie zmierza ku wieczorowi. Przez gęste jabłonie przeświecało światło zachodu, a grusze pęczniały od soków.
- Słuchaj, jak to będzie? Ja nie potrafię. Umówmy się. Ja pierwszy.
Staruszka nie wiedziała co zrobić z dłońmi. Odruchowo poszukała jego ręki. Poczuła ciepło, które zawsze ją wzruszało. Odwróciła się do niego, by popatrzeć w jego oczy. Te jego oczy, którymi mówił więcej niż słowami.
- Dobrze, przygotujesz mi miejsce. Pamiętaj, żeby był ogród i takie wszystko, jak tu.
- I krzak róży też? Uśmiechnął się, bo czasem lubił się z nią drażnić.
- Też.
- I weź ze sobą zapach lata. Lipcowego ranka przy wschodzie słońca. I nagrzanych popołudni. Pamiętaj o księżycu, który wpada przez okno i oświetla starą szafkę.
- A o wieczorach ze świeczką i muzyką, kiedy świat otula się deszczem?
- Tak, tego też nie zapomnij.
- Zgoda. Wszystko będzie tak, jak pamiętam i tak jak lubisz.

        Często potem siadał na ławce i szeptał do siebie, bo tak się dzieje, kiedy tęsknota jest zbyt duża.
- Przecież się umawialiśmy. To miałem być ja.... To miałem być ja. Poczekaj na mnie, proszę...
A potem ogród dziczał samotnie trwając przez wszystkie dni deszczowe i wszystkie upały. Ławka posłuszna nakazowi czasu równie zdziczała i jakby zawstydzona tym wszystkim, rozsypała się w próchno. Zające buszowały wśród wysokiej trawy, a bażant ze swoim stadkiem dumnie kroczył wśród zieleni. Został krzak róży zasadzonej drobną ręką. Tej, która zrywała kwiat, by wpiąć we włosy, albo postawić w kuchni. Tej, która szukała ciepła drugiej dłoni i zawsze znajdowała... 




Komentarze

  1. i będę teraz siedziała w ciszy, aż zmierzch pogrąży mnie w zapomnieniu...piękne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może większość marzyłaby o takiej starości, bo marzenia są dla ludzi, rzecz jasna.
    Pytanie, czemu myśleć o starości a nie o tym co tu i teraz? W gruncie rzeczy starość może nie nadejść, a istotnie prawdopodobne jest, że ona nie będzie wcale tak łaskawa..

    Mimo wszystko widzę inny scenariusz tych ludzi, bardziej dynamiczny i nie tak pudrowy jak przedstawiłeś ;)

    Witku nie starzej mi się! :P

    PS. Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm. Zasadniczo się zgadzam. Nie byłbym sobą, gdybym nie próbował pokazać czegoś, co gdzieś mnie poruszyło. I wiesz, nie jest ważny wiek bohaterów, wiem, że upudrowane, że w życiu to trochę inaczej - nie bądźmy naiwni. Ale...Ale chciałem pokazać miłość. Taką właśnie cichą i spokojną. Taką, jaką poznałem obserwując kogoś, kogo znam/znałem od dzieciństwa. Tekst pozostaje tylko ideą, pewnym konstruktem, który chciałem wypełnić ładną treścią. Jednak nie jest dla mnie ważny środek - ten ładny, a samo opakowanie - idea. Odchodzenie, uczucie, samotność, symbol róży, pewne gesty, które wykonuje się odruchowo, niemal na poziomie nieświadomości. Gdybym chciał przedstawić życie, wyszłaby książka lub nowelka. Ale tego sobie bym nie zrobił, bo są w planach inne rzeczy. Może kiedyś, kiedy będę siedział na starej ławce i tęsknił do szklanki ciepłego mleka :P Nieee, nie zestarzeję się. Może kiedyś, przy okazji :)
    PS. Słowa staruszka wypowiedziane absolutnie serio - przytaczam z dokładnością komputera. Dziękuję :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że miłość to pojęcie tak różne jak różni są ludzie. Czy miłością nie nazwiemy podanie szklanki mleka ale trochę w innej konfiguracji? :P

    Uważam, że takie historie są bardzo powierzchowne, o wiele ciekawszym aspektem jest to co działo się chociażby na przestrzeni lat, jakie były wzloty i upadki. Z "doświadczenia" mogę napisać, że staruszkowie nie tęsknią za spokojem, a za czymś co pobudza ich do życia, do funkcjonowania jak kiedyś. Z kolei Ci ludzie, którzy pogodzili się z upływającym czasem, wspominają, bo i cóż innego mogą robić? Nie mają czego kreować. Cała magia tkwi w nas, nie bez powodu niektórzy nie czują się na swój wiek, mają ciekawe pomysły na siebie, swoją drugą połówkę.

    Dla mnie o wiele ciekawsza jest więc wersja historii tych ludzi/tego człowieka na przestrzeni lat. Może napiszesz taką historię?

    Ławeczka, błogi spokój kojarzą mi się z cmentarnymi klimatami :P


    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko fajnie i jestem w stanie zrobić coś takiego. Ale pojemność bloga jest jaka jest. I wiesz, mam cały czas w głowie zakończenie "Mistrza i Małgorzaty" - bohaterów, którzy zostają obdarzeni spokojem. Jeśli już szukać pewnych literackich kontaminacji. W sumie szkoda, że kojarzy Ci się z cmentarzem, bo w głowie mam konkretne miejsce, które istnieje naprawdę. Ale żeby to opisać, trzeba by większej formy - czyli dwa lata z życia (mojego) :P Miłością może być wszystko - fakt. A ja sobie właśnie tak wymyśliłem. Szukasz dynamiki zmian, ale to przecież pół kartki papieru. Dynamiki nie pokażę w ten sposób. W tym temacie. Ale chodzi mi coś po głowie, więc może, kiedy opadnie kurz u mnie w pracy, kiedy wezmę aparat do ręki, to na pewno coś z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A może lepiej stworzyć własne zakończenie? ;) Wierzę, że istnieje takie miejsce, sama znam kilka równie ciekawych, ale tak to zobaczyłam, w swojej wyobraźni.

    Jesteś sprytny, więc myślę, że można pokazać dynamikę - czekam na efekty i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozmowa, którą przeczytałaś, miała miejsce. Słowa pewnie inne. Bardziej nieporadne. Ale właśnie w tym miejscu i z prawdziwymi ludźmi. I na pewno wiem, że była to spokojna rozmowa. Skoro już tyle powiedziałem... Dziękuję Ci i pozdrawiam oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I znowu mnie wzruszyłeś-ja zawsze marzyłam o takiej starości,o takim odejściu...i po przemyśleniu-też chcę być pierwsza.Pozdrawiam Cię Witku

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję i również Cię pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Popłakałam się... to kolejna tęsknota...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ileż tych tęsknot w człowieku...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty