Siedząc na obłoku

      
            Siedzę na obłoku, na siódmej chmurze oddalenia. Nie tęskno mi do twardej ziemi, ale brakuje trawy w ukołysaniu wiatru i szumu drzew spienionych. Ale są za to miasta nieskończenie chmurne dumnie podnoszące nietrwałe kopuły pod błękit. Wszystko płynie w kiepskiej rzece zapomnienia. Wszystko płynie w nietrwałości światła. A ja siedzę na obłoku, chmurze malowanej w zachód i macham nogami, jak na świętym trzepaku dzieciństwa, który był i statkiem i rakietą i chmurą ponad światem. Macham do Ciebie poprzez giętką przestrzeń powietrza, przez wiatr i promień. Przez pamięć ulotną - człowieczą. Ale nie widzisz, choć czasem spojrzysz, by sprawdzić pogodę, albo wystawiasz twarz do słońca. Niech i tak będzie, choć trudno się z tym pogodzić. Nie winię Cię za to, bo trudno zadzierać głowę, kiedy jest świat do zdobycia. Czasem trudno spojrzeć w swoje serce, nieporównywalnie bliżej, niż chmura na niebie. Więc rozumiem, choć wargi zagryzam ukradkiem. I czasami maluję serce na kartce ze starego zeszytu, posyłając jak okręcik z dobrą wiadomością do samego morza. Tak, sentymentalnie i głupio, może lepiej byłoby zrobić samolot umiejętnie zginając kartkę. Może wyląduje gdzieś na Twych kolanach. Albo żurawia trzepoczącego.  Albo po prostu złożę kartkę i puszczę z wiatrem przez rozlane niebo.

 Brakuje mi Twojej ręki, którą brałem w dłonie. Brakuje mi Twoich oczu, w których widziałem uśmiech. Brakuje mi głosu, który wołał. Tu jest tylko błękit i moje szare oczy nabierają barwy, jak kobiety wodę ze studni. Błękitnieję.  Zwłaszcza popołudniami, kiedy światło tężeje, nabiera pomarańczu i różu, a potem ciemnieje w granat. I wiesz, zawsze lubiłem spoglądać w niebo szukając chmur wysokich, które splatały się, łączyły, puchły w kształty fantastyczne. Zakładałem ręce za głowę i patrzyłem, jak suną przez niebo. I to było dobre. Bo nie można tylko patrzyć w ziemię, jak pątnik. Nie można wierzyć tylko w to, co się widzi. Jak to szło? "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" - ktoś to powiedział, nie pamiętam, ale miał chyba rację. I wiesz, siedzę na obłoku, na siódmej chmurze oddalenia. Kiedyś zejdę, sfrunę z wiatrem. Ale jeszcze nie teraz. Czemu? Bo światło późnego lata jest ciepłe i przypomina miód  swoją słodyczą i gruszkami, które dojrzały. A noce są jak śliwy granatowe z nalotem błękitnym od chmur i gwiazd mrugania. Egoistyczne to, ale zrozum, proszę. Przecież wiesz, że tęsknię, choć lepiej nie mówić tego tutaj. Wiatr porwie i rozniesie. Więc siedzę i macham nogami na krawędzi chmury - zawsze tak chciałem. I drę kartkę za kartką, śląc serce w błękicie rysowane niecierpliwością...

Komentarze

  1. Czekasz? Na krawędzi- w takim stanie pomiędzy...błękit jest przejmujacy i to, co napisałeś też...zatem teraz milczenie, a jutro zobaczymy, co przyniesie nowy dzień...dobrej nocy życzę Tobie Witku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam, bo czym jest życie, jak nie wiecznym wędrowaniem i czekaniem? Dziękuję Małgosiu :) Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz... nie wiem ile razy przeczytałam to, co napisałeś, ale wiem jak pochłania mi to moje myśli i wiem dlaczego trzeba milczeć...doskonale rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam kilka tekstów, które nie wiem, jak się urodziły. Są moje, ale..ale po prostu inne. Jest tekst "Rozmowa księżycowa", jest właśnie ten...Jakby ktoś wyrwał mnie kawałek i przykleił do strony. Czytam i zastanawiam się, skąd się to wzięło, na miły Bóg, skąd słowa, które nie wiadomo jak przyszły. Nie mówię, że jest to tekst idealny, bo nie jest, ale porusza we mnie coś. Niby lekki, a ważny. Ważny dla mnie. Pisałem świadomie przecież. Ale sam jestem zaskoczony tym, jak wiele ten tekst porusza we mnie. Jeśli jeszcze w kimś coś porusza, to jak już nic nie rozumiem... Albo rozumiem zbyt dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z innej beczki..
    Piękne chmury i czuć w nich już jesień, bo te kolory są już tak wytarte..

    Chmury kojarzą mi się z dzieciństwem i marzeniami, niekoniecznie ulotnymi ;) To jest taki moment na rozkminę o tym co w nas i poza nami, zdecydowanie przyjemne doznanie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak! Zgadzam się :)) Koniec sierpnia, to już zdecydowanie ta pora, którą uwielbiam. Wytarte kolory...mmm....jak pięknie!! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. ten tekst nie jest lekki, bynajmniej ja go tak odbieram... to jest ukryta rozpacz i tęsknota, dlatego pomijam wszystko, co towarzyszy słowom, bo ich wymowa jest - dla mnie- bardziej istotna niz obraz, chmury... gdy rozpaczamy nie dostrzegamy tego, co wokół nas, zapadamy się w siebie, usychamy i tak naprawde wszystko wokół jest banałem, przesuwajacym się obrazem- bez znaczenia... kurcze miałam milczeć, nic nie pisać... wiesz zastanawiam się ostatnio nad faktem, ile trzeba napisac, ile jeszcze trzeba "się obnażyć", ile trzeba "wyszarpać bebechów" z wnętrza, żeby dac w miarę przyzwoitą karmę i to mnie boli...do niektórych trafia, a większość pisze o kolorach, błądzi, nie rozumie... ja tak pojmuję pisanie, a za kazdym razem boje się publikować, bo boję się ludzi... cholera mogłabym tu więcej napisac, ale na tym poprzestanę...pozdrawiam Cie Witku

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisz na priv. Nie do końca rozumiem co chcesz powiedzieć. Znaczy...rozumiem, ale nie jestem pewien, czy dobrze odczytuję. masz mail, pisz.

    OdpowiedzUsuń
  9. PS. To lekki tekst, pierwotnej wersji nie czytałaś :P To dopiero jest hard :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ja go odbieram w ten sposób, wszystko zależy od naszych doświadczeń...to mi go wyślij, oczywiście jak zechcesz...

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz rację, wszystko zależy od naszych doświadczeń. Nie wysyłam, bo naprawdę jest poplątany. Co z tego, że ja rozumiem, skoro nikt inny nie zrozumie, nie odszuka siebie? Wolę wersję z bloga :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty