Krwioobieg


    *          *           *

Bo przecież jest to jak z muzyką
która płynie przez żyły
i choćbym był stuletnim starcem
o umyśle spękanym wiekiem
nie przestanę czule dotykać metaforą

Niepotrzebne mi teraz słowa
krzyczane w pędzie planety egoistów
niepotrzebne mi gesty płaczliwych  
Kasandr otumanionych fałszywą wróżbą

I stało się czekanie
jakbym już dłonią czerpał błękit
i serca zegarów uspokajał szeptem
a ciemność oswajał miseczką mleka
zostawioną w progu pokoju

Tak, wierzę jeszcze w promień
i nawet kiedy słońce gaśnie
wysiaduję patrząc na łunę
rozlaną nad miastem

Zimno choć już mi to obojętne
co będzie dalej
i jakie gwiazdy wzejdą nad głową
kiedy brakuje Twojej ręki
niosącej uśmiech i zrozumienie

Wejdę w ogród w którym trawa
zasypia karmiąc się rosą
i zmoczę nogi niebem
a świt wygramoli się słońcem
w moje milczenie…




Komentarze

  1. "wierzę jeszcze w promień
    i nawet kiedy słońce gaśnie
    wysiaduję patrząc na łunę
    rozlaną nad miastem"
    i " wejdę w ogród, w którym trawa zasypia karmiąc sie rosą"
    kupiłeś mnie tymi wersami, baaardzo mi się podoba...
    wiem, że mało słów, ale wolę czytać i sobie układać z tego, co piszesz obrazy w głowie...to jest dla mnie najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak powinno się czytać poezję właśnie :)) Pozdrawiam Małgosiu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty