Art evening...


Samotne posiłki są sztuką. Ile trzeba wprawy, żeby nie patrzeć na puste miejsce, ile trzeba wprawy, żeby omijać je wzrokiem. Ile w końcu trzeba wprawy, żeby poczuć smak tego, co się przygotowało. To naprawdę wielka sztuka zapalić świeczkę, puścić z głośników muzykę i pić białe wino rozkoszując się smakiem sera i orzechów. Cieniutkich plasterków salami i winogron czekających na dłoń, która po nie sięgnie.Czekając na inną dłoń...
Mój Boże, kiedy człowiek siedzi w pokoju, a na zewnątrz wieje wiatr, dobrze jest otoczyć się  migotliwym blaskiem świeczki. Mrok otula miękkim popiołem, a cienie tańczą na ścianach. Muzyka gra na półtonach przykryta dłonią mroku. Wino w kieliszku, ocalałym od stłuczenia, rzuca refleksy w ulubionym kolorze. Lubię ten świat zniekształcony przez szkło i wino. Lubię ogień w szkle, który wydaje się smukły, jak promień uwięziony w napoju. Milczę, ale czy warto mówić do tańczącego płomyka? Zapadam głębiej w fotel, a nóżka kieliszka robi się ciepła od dłoni. Gdybyś teraz pojawiła się w kręgu światła wyglądałoby to tak, jakbyś wypłynęła z mroku. Z nicości, gdzie majaczą cienie mebli. Z zewnętrza, gdzie deszcz i wiatr, i ciemność krwawiąca pomarańczem neonów.
- Zmarzłaś?
- Zmarzłam.
- Wolisz herbatę, czy wino?
- Daj wina, otworzyłeś butelkę. Białe? Słodkie?
- Tak.
- Nic się nie zmieniasz.
- Przecież mówiłem.
Podchodzi i zabiera z moich rąk kieliszek. Patrzy pod światło, wącha, jak wytrawny kiper. A potem pije. Odrobinę.
- Hej, wzięłaś mój kieliszek...
- Yhm.
- Co "yhm", tylko tyle powiesz?
- To dla ciebie problem?
- Nie.
- No widzisz.


Patrzę na nią w złotym świetle ocalałą od mroku. Patrzę na jej palce obejmujące smukłą nóżkę kieliszka i sam nie wiem co powiedzieć. A ona siada obok na oparciu. Czuję ciepło jej ciała, które wsącza się we mnie.
- Co robiłeś? pyta cicho.
- Czekałem.
- Tylko?
- Nie, tęskniłem jeszcze. Wplotła dłoń w moje włosy i targała je.
- Głupek.
- Wiem.
Muzyka gdzieś grała w tle. Fortepian opowiadał swoje historie obdarzone tytułem. Ale dla mnie był tylko tłem. Dla niej. Dla światła i wina w smukłym kieliszku ocalałym od stłuczenia. Nie mówiliśmy, bo to, co najważniejsze nie musi zostać wypowiedziane. To jest, dzieje się. Spełnia.

Dialog przez skórę, jak wyższa forma słów. Pragnienie, jak z taniego romansu. Brakuje tylko gorących ust i pocałunków. Może czegoś więcej o skandalizującej nutce i  smaku miodu z pieprzem. Ale przecież tego nie trzeba. Może przed zaśnięciem, kiedy myśli stają się gładkie, czasem mgielne i cudownie kiczowate. I dlatego piję teraz wino w smukłym kieliszku patrząc przez giętkie linie na świat. Bo sztuką jest patrzyć na puste miejsce w czasie posiłku. Ile trzeba wprawy, by poczuć smak potraw, ile trzeba odwagi, by zapalić świeczkę. Tę samą o chybotliwym płomyku. Który roztoczy krąg światła, a ciemność miękkim popiołem osiądzie w pokoju...




Komentarze

  1. chciałabym nie miec wprawy patrzenia na puste miejsca, w tej kwestii wolałabym być kaleką- wybacz...przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie masz za co przepraszać. Ironizuję i to ostro. Wiadomo przecież, że to wcale nie sztuka. To gorzki uśmiech, który kieruję do czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja to doskonale pojmuję tylko przepraszam za moją gorycz...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepraszaj Małgosiu. jak już, to ja powinienem przeprosić. Przepraszam. I nic nie mów. Obydwoje z różnych powodów czujemy podobnie. A słodkie, białe po prostu bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świeczki mają taką moc..
    Sama je ostatnio zapalam - tak, tak to już jesień ;)

    Zastanawiam się nad Twoim stwierdzeniem: "bo to, co najważniejsze nie musi zostać wypowiedziane" - może sprawdza się to w kilku przypadkach? Słowa są tylko słowami, masz rację, ale czasami tak wiele od nich zależy, a ich niewypowiedzenie rzutuje na naszą przyszłość..

    PS. Nastrojowo u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałem trochę wbrew sobie. No zawsze uważałem, że trzeba mówić prawdę i zawsze to, co się czuje. Tak jest uczciwiej i po ludzku. Ale...ale czasem człowiek musi się dostosować. Do sytuacji, drugiej osoby. Mimikra? Konieczność. Zresztą wpis, jak zauważyłaś, dzieje się w mojej wyobraźni, a ta, jak sądzę nie posiada granic :P Nastrojowo, bo inaczej bym zdechł :) Pozdrawiam Cię :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty