Zniechęcenie...


- Nie wiem, jak zacząć.
- Może prosto. Tak, żeby było wszystko jasne.
- Naprawdę nie wiem, jak.
- Czekaj, może zgaszę światło.
- A zapalisz świeczkę?
- Boisz się?
- Nie, lubię świeczki, przecież wiesz.
- Wiem. Ale czasem... Nic już.
- Widzisz, przychodzi taka chwila, że...
- Nie, spójrz, źle zacząłeś. Powinieneś zrobić znaczącą pauzę. A potem niskim głosem powiedzieć: "Wiesz...". Spójrz, przecież chodzi tu o operowanie głosem, o znaczące przemilczenia, o budowanie napięcia. No to jeszcze raz, słucham.
- Nie będzie następnego razu. Heraklit, pamiętasz? Ale wiesz, znów siedzę na parapecie. Pamiętasz parapet? Tak, ten nasz parapet. Ile opowieści o nim było.
- Tak, pamiętam. Dawno.
- I nieprawda?
- Nie wiem...
- Zniechęciłem się, wiesz? Obojętność mnie zraniła. Pamiętasz? "Dzwonię, żeby porozmawiać. Tak, z tobą, ale słuchaj, nie mam serca zawracać głowy moim przyjaciołom. Więc ty..."
- Ach...
- No właśnie. I wiesz, nie można wysłać dwóch liter?
- Jakich znowu liter?
- Dwóch. O i K.
- Przestań.
- Właśnie to zrobiłem.
- To nie jest rozmowa.
- Miało być prosto i jasno.
- No i jest, niech cię cholera...
- A wiesz, ucieszyłbym się.
- Nie wiem, co ci powiedzieć.
- Może zwyczajowe "żegnaj"?
- Chciałbyś?
- Zniechęcasz. Nie mam już sił. Przeginasz. Powinnaś powiedzieć: "Słuchaj, nie kocham cię" i wiesz, to wystarczy, przenosimy się na inny poziom.
- ---------------
- Znów milczysz. Naprawdę nie mam już sił.
- To czemu tu jesteś, czemu mówisz?
- Bo...
- Bo ?
- Bo jest muzyka, która Ciebie przypomina. Jest świeczka i białe wino. Jest wieczór. I jest parapet. I jest serce z muszli. I jest tyle rzeczy...
- Sentymentalny jesteś. Zawsze byłeś.
- Może, może tak trzeba? Wiesz, stare zegary, świeczka, drewno pod stopą? Taki jestem. Wiesz, fortepian z głośników, dotyk ręki, szept...
- Cały ty.
- Cały ja. Zniechęciłem się...
- Tak, już to mówiłeś...

Komentarze

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty