Dawne ścieżki...



   Nie, nie ma tu ścieżek. Zwłaszcza teraz, kiedy sucha trawa leży i kruszy się pod nogami. Leżą liście przemrożone z delikatnymi nitkami mrozu. Latem można natknąć się na ścieżkę wydeptaną przez koty, albo miejsca wygniecione przez zające. Kiedyś tak było. Teraz już nie. Bo łąkę przedzieliła droga. Został tylko kawałek po dawnemu dziki. Tam fotografowałem motyle i tam uczyłem się światła, które prześwietla, kładzie się miękko na łodygach, które maluje. Tam leżałem w trawie osłonięty od ciekawskich oczu ludzi, tam klęczałem usiłując uwiecznić szadź, mróz i krople deszczu. Dawno tu nie byłem. Może dlatego, że karmiłem tę łąkę swoimi słowami szeptanymi po cichu? A może karmiłem ją uśmiechami przeznaczonymi dla Niej? A może... Nie, o snach nie opowiem. One należą do innego świata pełnego cieni i symboli. W sam raz, na ostatni dzień roku, ale nie teraz. Teraz po dawnemu klęczę na trawie, kładę się w suchość. Tylko ludzie nie mając swoich spraw zwalniają kroku i bacznie mi się przyglądają. Kątem oka obserwuję starsza kobietę, która pcha wózek z dzieckiem. Zwalnia krok, przystaje, obserwuje. Rękę opiera na biodrze jakby tym niemym gestem chciała powiedzieć: " A to ci dopiero hołota, no? Będzie taki sobie zdjęcia robił! Komu? Na co? Po co? Ja policję wezwę!" Wiem, że mi się nie upiecze, więc idę w jej stronę ale powoli. Przystaję, udaję, że nastawiam coś w aparacie. Klękam, na próbę robię zdjęcie. Oj, widzę w sposobie stania stanowczość i niecierpliwość. Wózek z potomkiem kołysze się w przód i w tył i współczuję temu dziecku. Może choć śpi. Podchodzę i uśmiecham się.
- A to co tam za zdjęcia pan robi? Boziu, ależ składnia. Ton zaczepny jak granat, ale dalej się uśmiecham.
- A widzi Pani, trochę światła i chciałem się przewietrzyć. Gałęzie fotografuję, trawę. Przyrodę. Ładne światło. Najlepiej puścić hasło "dobre światło". Wtedy dużo ludzi odpuszcza. Ale mnie nie dane będzie odpuszczenie. Widzę, jak wyrywają się jej ręce do aparatu, widzę chęć kontroli. Czyli to jedna ze strażniczek przyzwoitości i jedynie słusznego fotografowania na urodzinach kuzynki.
- A nie ludzi? Badyle jakieś. Też se pan nie mógł miejsca znaleźć. Przecież to śmietnik. Och, błagam! To jedna z tych, które poucza. OK, ostatnia linia obrony, pokażę zdjęcia. Podchodzę blisko, nastawiam jedno i pokazuję.
- No ładne to... czuję, że nie przekonałem jej, więc pokazuję inne.
- No patrzcie, a taki śmietnik. I co, chodzi tu pan często? Skąd pan jest?
- No, stąd.
- Acha.... Słyszę nutki zawodu, że nie obcy, któremu może coś wcisnąć albo nagadać.
- Przepraszam, muszę iść, bo wie Pani, światło...
- Tak, tak, światło - odpowiada tonem sugerującym zrozumienie i chwyta wózek.
Chwilę jeszcze stoi, jakby zastanawiała się nad tym, co się wydarzyło. Może dałem jej temat do plotek, albo choć chwilę zainteresowania, kiedy będzie opowiadać o tym, co na spacerze się stało. Ja znów klęczę szukając odpowiedniego kąta, kiedy z daleka widzę, jak wyciąga telefon i robi zdjęcie zachodu słońca. A potem jej ruchy nabierają płynności i idzie drogą pchając przed sobą wózek. A ja zostaję jeszcze, by nasycić się tym miejscem, które dla jednych jest śmietnikiem, a dla mnie miejscem, do którego się wraca. Miejscem, które wciąż żyje na tych dawnych zdjęciach. Niedobrych, ale to nie przeszkadza. Bo przecież Ona się nimi zachwyciła, bo przecież dla Niej wstawałem na wschód słońca, żeby o ludzkiej godzinie wysłać MMS z ikoną serca. Może i śmieszne, ale czy każdy z nas nie jest śmieszny, kiedy na niego z boku nie popatrzeć? A przecież każdy z nas pragnie zrozumienia dla własnych małych słabości. Dziwactw i śmiesznostek. Które może nie są takie śmieszne, kiedy chwilę się zastanowić...




Komentarze

  1. Witaj Witku-piękne są te Twoje zdjęcia,i tekst jak zwykle nostalgiczny...Życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku-spełnienia marzeń,spotkania(lub dostrzeżenia?!!!)Twej drugiej połówki...Wszystkiego dobrego
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty