Zastanów się
Zanim odpowiesz, zastanów się. Nie, nie musisz mówić głośno. Szept na skraju ciszy wystarczy. Albo przymknięcie oczu. Jest przecież chwila, kiedy trąc oczy z niewyspania przepływają słowa przez głowę. Komfort niemyślenia staje się luksusem zapomnianym. I kiedy między światłem chybotliwej świeczki a mrokiem płyną cienie, zadać sobie można pytanie: " Czy robię wszystko z miłości"? Tak mogą pytać beznadziejnie chorzy na dystrofię uczuć przeglądając się w lustrze i przeczesując włosy. Badając, czy na dnie oczu pełga jeszcze jakiś blask, czy nastąpiła już atrofia. Beznadziejni złodzieje uczuć, którzy kradną sami sobie ostatnie cząstki zrozumienia i godności, by zmienić je w brzęczące srebro tęsknoty. Pomyśl, czy to prawda?
Wstać z łóżka z miłości
brać prysznic z miłości
pić herbatę z miłości
iść przez ranne miasto z miłości
oddychać z miłości
pisać z miłości
robić zdjęcia z miłości
Czy to jest potrzebne? Przecież
siedząc na skraju mroku i migotliwego blasku świeczki, zapatrzonym w mrok, nie
można budować ciągłych scenariuszy. Nie można budować światów na kruchej chwili. A
przecież siedząc na skraju mroku nie można wiecznie poszukiwać słów. Za każdym
razem innych, ale wciąż tych samych. Oddychać tak, jakby wdychało się rozpalone powietrze.
Nie można wiecznie rozmawiać z marą pod powieką. Kiedy się człowiek gubi, żadna
wyciągnięta ręka nie pomoże. Nie jej wina, że nie jest tą ręką, która targała
włosy, jak wiatr. I żadne słowa nie przywołają, jak te, które paść nie chcą. Bo
świat jest pełen półprawd i człowiek staje się ich pełen. Dlatego nie powinno się mówić „ wszystko co
robię, robię z miłości” To kolejna półprawda zawieszona przed oczami
maluczkich. Słowa-kukiełki. Powtarzane z ust do ust krążą,
jak obce ciała w arteriach. A przecież wystarczy powiedzieć, że „wszystko co
robię, robię z miłością”. Żadne „dla” i żadne „z”. Tak tłumaczą się ci, którzy
chcą usprawiedliwić swoje senne widziadła. Nie można
wszystkiego robić z miłości. Być jak bezwolny golem, którego napędzają słowa na zwitku papieru. Choćby i modlitwą w starym języku. Bo to niepotrzebne. Nikomu. Bo to jarmarczne. Bo to nieprawda. Można robić coś z miłością. Jak to brzmi:
I szedł przez miasto z miłością.
I oddychał z miłością wczepioną w niego jak kotka w drzewo.
Pisał z miłością słowo za słowem i rosła w nim dziką miętą czule pachnąc.
Najlepiej nie mówić o miłości, która jest czekaniem. A nawet kiedy już jest, nic nie mówić. Bo tak właśnie dziać się powinno, kiedy mrok, kiedy płomień świecy. I zanim odpowiesz, zastanów się. Nie, nie musisz mówić głośno. Szept na skraju ciszy wystarczy. Czasami...
I szedł przez miasto z miłością.
I oddychał z miłością wczepioną w niego jak kotka w drzewo.
Pisał z miłością słowo za słowem i rosła w nim dziką miętą czule pachnąc.
Najlepiej nie mówić o miłości, która jest czekaniem. A nawet kiedy już jest, nic nie mówić. Bo tak właśnie dziać się powinno, kiedy mrok, kiedy płomień świecy. I zanim odpowiesz, zastanów się. Nie, nie musisz mówić głośno. Szept na skraju ciszy wystarczy. Czasami...
Świetne!!!położyło na łopatki "Wstać z łóżka z miłości
OdpowiedzUsuńbrać prysznic z miłości
pić herbatę z miłości
iść przez ranne miasto z miłości
oddychać z miłości
pisać z miłości
robić zdjęcia z miłości"