Promień

  
    A przecież nie chodziło o banalną śmierć, ani o implikacje, które z niej się rodzą. Ani nawet o strach, co będzie dalej. Nie chodziło również o poezję, która to przypływała, to odpływała. To był inny świat. Więc o co mi chodziło, kiedy obracałem w głowie te parę myśli, a noc karmiła się mną? No o co? Nie wiem. Zapomniałem, kiedy zerwałem się z łóżka, kiedy jechałem ciemnymi ulicami, a ptaki dopiero przeczuwały wschód. Czułem tylko potrzebę wyrwania się, ucieczki, rzucenia się gdzieś do przodu zostawiając za sobą łóżko, niewygasłe myśli i milczenie ścian. I udało się. Może nie do końca, ale stałem po pas w trawie i dyszałem zmęczeniem i niewyspaniem. Ale powoli puls się wyrównywał, oddech też. A ja stałem nad brzegiem łąki zanurzony w mgłę. To nie jest prawdą, co piszą w takich momentach, nie pachniało ziołami. Śmierdziało pokrzywą i szlamem, pachniało mokrą ziemią i lasem. Czemu tak piszą? Czemu tak okrutnie kłamią całe pokolenia rymopisów? Pieprzyć to. Jest tylko mgła, która unosi się nad łąką i słońce, które powoli wyłania się zza drzew. Jest jeszcze mój oddech i szept, ale czy warto o tym...? Patrzę na ten świat, który powoli zaczyna żyć i dziwię się temu od nowa. Skąd siła, skąd moc? Skąd trwanie w każdej trawie, w każdym drzewie, w każdym marnym...? A we mnie jej nie ma. Pieprzyć. Pieprzyć pamięć i słowa. Pieprzyć śmierć, radość i trwanie. Pieprzyć górne słowa o miłości, patrzeniu w oczy i tym całym bagażu, który wlecze się za człowiekiem z pokolenia na pokolenie. Pieprzyć!
   Stałem w mgle, przecież tego chciałem. Czekałem na zimny dotyk jej ręki. "Pospiesz się", prosiłem. Ale jej nie było. Tylko durna kukułka gdzieś zaczęła kukać. Odruchowo liczyłem. Nie, to nie tak przecież miało być. Mgła kłębiła się coraz większa, a promienie słońca rozjaśniały ją. Świat płynął, ja płynąłem. Stałem, jak ten ostatni dureń i patrzyłem. I brakowało mi dłoni. Nie, nie tej zimnej, a ciepłej i tętniącej życiem. I brakowało mi uśmiechu i słów, które przełamią ciszę. Czy wtedy świat stałby się bardziej kompletnym? Nie wiem. Odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę. Byłem mokry i zmęczony....
A ptaki śpiewały swój psalm codzienny...

Komentarze

  1. poruszajace....skąd znaleźc w sobie siłe i moc...dobrej nocy Witku

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Cię Małgosiu tak poruszyło? Przecież nic nie napisałem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje emocje...tez am ochotę...ach!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty