Trzynaste bicie zegara...





          Tik-tak, tik-tak, tik-tak, cierpliwa sprężyna odmierza od stu lat z górą sekundy, minuty i godziny. Trzeba tylko nakręcić ją od czasu do czasu, by wahadło kołysało się w prawo i w lewo, a kurant bił. Zegar mógł nakręcać tylko dziadek lub ojciec i to wyrabiało w młodym pokoleniu szacunek do czasu i do pracy. I zegar chodził w rytm nakręcań, bo człowiekowi potrzebna jest stałość wśród chaosu. Wyspa, gdzie może poczuć się bezpieczny. I takim bezpieczeństwem w starych domach był zegar, była lampa naftowa, był stół rodzinny. Ileż to legend domowych było o zegarze, który stanął wieszcząc śmierć i żaden zegarmistrz nie umiał go naprawić? A zegar, który wybił niechcianą, nieprzewidywaną trzynastą godzinę? Ach, legendy domowe, jesteście dobrymi opowieściami o ludziach, których już nie ma. Odeszli w cień, pochłonęły ich domowe lustra. Ale ja przecież nie o tym. Zatem zacznijmy od tego, że poczułem w sobie wielkie zmęczenie. Czasami nachodzi człowieka taka chwila, kiedy wie, że sen już nie pomoże. Ani dwa dni słodkiego lenistwa. Kiedy czuje, że sprężyna, tam gdzieś w sercu została niewprawną, czyjąś ręką nakręcona do oporu. Wystarczy przecież tak niewiele, by sprężyna pękła. I mogą się dziać teraz dziwne rzeczy. Może pojawi się, jak w domowych legendach trzynasta godzina, albo mechanizm stanie. I tam, gdzie do tej pory był uśmiech i opoka, pojawia się chaos i strach. Trzynasta godzina bije – raz, dwa, trzy, cztery….pilnie nasłuchuję – czy to już, czy może jednak kurant wybije tylko dwanaście dźwięków. A jeśli wybije trzynaście? Jeśli wybije trzynaście, to trzeba będzie odejść. Z zegarem to proste, zdejmowało się go ze ściany i już, kupowało nowy. Lepszy, nowszy, piękniejszy. Ale zawsze odmierzający czas. Z człowiekiem jest inaczej, jeśli wybiła trzynasta godzina. Otwiera drzwi i wychodzi. I to w sumie cała prawda o nas. Czy wierzymy w ścieżkę wśród mgieł, czy wyspę pachnącą jabłoniami, czy błękit ponad głowami, to zawsze jest odejście. I nie ma czasu złego i dobrego na wędrówkę. Tak po prostu otwiera się drzwi i mija ukochany próg. Może jeszcze jakieś spojrzenie, może list szybko i niestarannie kreślony. Liczę skwapliwie – pięć, sześć, siedem, osiem…. I zadziwiające jest to, że zawsze jest to ścieżka samotna. Mimo że w całym życiu jesteśmy z ludźmi i w ludziach, to w głębi duszy zawsze i na zawsze zostaniemy samotni. Przyciągam ludzi, którzy biorą. To źle, bo kiedyś zegar wybije trzynaście razy i nie będzie obecności, dobrego słowa. Nie będzie czułych myśli i niejasnej obecności graniczącej z przeczuciem. Będzie pustka, którą trzeba będzie zapełnić. Innymi ludźmi? Ich słowami i gestami? Może. A wspomnienie o mnie będzie blakło, aż spłowieje i zniknie – dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście… Nasłuchujesz? A może już tylko chcesz tego ostatniego bicia i tej niemej, trzynastej  godziny …?  


Komentarze

  1. Kiedy wydasz książkę? Może już nadszedł ten czas? Cudowne, małe arcydzieło z Twoimi fotografiami. Daj znać, żebym mogła ją jako pierwsza kupić. Jadwiga

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie planuję książki, choć namawiała mnie znajoma. Trochę interesuję się literaturą i nie wiem, czy mógłbym zaangażować się tak bardzo w pisanie czegoś, na co chyba nie mam ani talentu, ani odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie myślałeś, żeby po prostu zrobić wybór postów oraz fotografii i wydać choćby niedużą książkę? Nie chcę nawet angażować Cię w rozmowę, wybacz, wolę- cóż ja mogę- żebyś tworzył, pisał, robił zdjęcia, publikował. W moim malutkim domu mam puste ściany, to świadomy wybór, ale dziś stwierdziłam, że w sypialni chciałabym mieć Twoje zdjęcia, są tak nieprawdopodobnie piękne- dmuchawce, trawy, źdźbła...Jadwiga

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybierz sobie coś, jeśli Ci się podoba, prześlę większe, bo tego z bloga nie wywołasz. Wyślij mail i już :) Spokojnie, po to jest blog, żeby rozmawiać przecież. Myślałem, o czym mówisz. I miałem okazję, ale miałem również czas i nie byłem w stanie myśleć o tym w kategoriach "dziania się". Może kiedy, gdzieś... Wiesz, jeśli coś mojego miałoby zasilić półki biblioteki albo iść na przemiał, to wolę pisać na blogu. Czas pokaże, jak zwykle zresztą :) Pozdrawiam Cię :))

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. A jeśli chcesz porozmawiać, to jest Hangouts. Messengera nie posiadam, bo odciąłem się od Facebooka.

    OdpowiedzUsuń
  6. szeher@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję i pozdrawiam, J.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty