Prekognicja
-
Kto jeszcze pisze takie listy?
-
Nie wiem, kto jeszcze czyta listy.
-
Skąd się to w tobie bierze?
-
Z wiatru
-
Nie pieprz chłopie. Z wiatru to się bierze zapalenie uszu albo zapowietrzenie.
-
No to nie wiem, z deszczu, słońca, trawy, latarni, białego wina… Nie wiem,
wymyśl coś, co ci pasuje.
-
Wiesz, z tobą tak zawsze. Napiszesz coś i myślę – inteligentna bestia. A potem
rozmawiam z tobą i debil.
-
Tak wiem, przy spotkaniu dużo tracę. Aż się dziwię, że tyle lat byliśmy w
jednej ławce.
-
A ja się dziwię, że tyle wytrzymałem potem.
-
Widać byłem ci do czegoś potrzebny. Pamiętasz to przetykanie rury? Albo jak
czyściliśmy basen? Albo jak kiedyś weszliśmy do tej piwnicy, a tam….
-
Dobra, już, już. Wystarczy – potrzasnął kartkami listu – Co z tym zrobisz?
-
Schowam. A na co liczyłeś? Że zmienię adresata, czy zwinę w rulon i wrzucę do jakiegoś
morza?
-
Tiaa..morza mówisz… Czyli chcesz to włożyć do szuflady. A czemu po prostu nie
spalisz, czemu nie zrobisz z tego kulki i nie porzucasz do kosza?
- Nie wypada chyba, co? W końcu szczerze
pisałem. To tak, jakbym siebie zmiął i wyrzucił.
-
A wiesz, że mamy XXI wiek? Kim ty do diabła jesteś? Nie poznaję cię. Ale mam
coś, co cię postawi na nogi. Tu uśmiechnął się i potrząsnął plecakiem, który
ochoczo zachlupotał.
-
Daj spokój, nie chcę pić. I przestań się czepiać moich słów. Chciałem, żeby to
brzmiało.
-
Brzmiało? Człowieku! To brzmi jak cholera! Chwila, o tu to było – tu zmienił
głos na bardziej niski, który miał mnie naśladować i zaczął czytać: „ …i wtedy
zrozumiałem, że nie ma odwrotu. Że czuję się, jakbym wsiadał do łodzi, która
żegluje po wzburzonym niebie i nie ma bezpiecznej przystani poza Tobą. Na nic
gwiazdy i słońce i zwodniczy księżyc…”, - O, albo to: „ Moje dłonie pamiętają jeszcze
szept Twojej skóry i ciepło ramion. A nad nami był wiatr i wędrówka obłoków. I
wiedziałem, że zanosi się na burzę”
-
Przestań. Po co to robisz?
-
Po to, matole, że żal mi ciebie. Wiesz, że jesteś, jak brat. Tak, wiem, ja dla
ciebie też. No może nie?
-
Masz rację. Jesteś.
No
więc mówię. Nikt tego nie zrozumie. Nikomu to niepotrzebne. Zostaw, zniszcz,
spal, schowaj. Ale głęboko, żeby nikt nie zobaczył.
-
Aż takie złe?
-
Aż za dobre, żeby starać się zrozumieć. To trzeba czuć. To nie jest poziom
wyżej. To jest o kilka nieb wyżej. Napisz coś innego. Albo nie pisz wcale.
-
Mam nic nie mówić? Mam milczeć? Znów?
-
Chyba lepiej ci to wychodzi, nie? Bo kiedy milczysz, biorą cię za mało
towarzyskiego, a w końcu zostawią w spokoju. A kiedy mówisz, to na początku słuchają,
a kiedy nie wiedzą o czym mówisz, to odwracają się ze śmiechem, jakby chcieli
brak słów pokryć chichotem.
-
Myślisz, że nie zrozumie?
-
Myślę, że jest to o lata świetlne od tego, co byś powinno.
-
A więc nie wyślę…
-
Ano, nie wyślesz.
Kartki
szeleściły, kiedy chowałem je do kieszeni. Zupełnie niepotrzebne słowa,
zupełnie niepotrzebny list, zupełnie niepotrzebne uczucie, które zostawiłem na
tych wątłych skrawkach papieru. Znów pachniało deszczem, choć słońce
przygrzewało. Dobrze było znów tak siedzieć, jak za szczenięcych lat. I znów w
tym samym miejscu. Tak jakbyśmy wtedy wiedzieli, że będzie to nasze miejsce.
Tak jakbyśmy wiedzieli wtedy, że będą rzeczy, które kiedyś nas przerosną. Tak
jak mnie to wszystko teraz.
-
No, to się napijemy teraz, za żeglowanie, nie? No, nie rób takiej miny. Wyciągnę
cię z tego.
Patrzyłem
na niego. Tak, kochałem go jak brata, którego nigdy nie miałem. I wierzyłem mu.
Ale wcale nie byłem pewien, czy chcę, żeby mnie wyciągał z czegokolwiek. A
niebo pachniało Tobą. I ja to kiedyś przewidziałem w innym, lepszym życiu.
Hmmm. Dobrze :)) wkurzyłeś się. Krwi trochę upuściłeś :) choć jeszcze cukier w okowach Ciebie trzyma. Jak jednak umiesz dostrzec piękno w tym pospolitym chwaście zielsku, zdobiącym często i gęsto bukiet kościelny, niesiony przez tubylców na niedzielne Matki Boskiej Zielnej nabożeństwo do cerkwi w kościele, to łapiesz wiatr w żagle :))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się stwierdzenie, że "cukier w okowach trzyma" A jak będzie z tym żaglem, się zobaczy :)) Pozdrawiam Cię serdecznie :))
Usuń"A niebo pachniało Tobą. I ja to kiedyś przewidziałem w innym, lepszym życiu."
OdpowiedzUsuńWitoldzie, a może teraz jest lepsze życie? A może to lepsze ciągle przed Tobą?
Takie myśli naszły mnie po lekturze... Wiedźma
Ps. Niezmiennie zachwycają mnie fotografie :)
Prekognicja ma to do siebie, że w jednym błysku widzi się jakieś wydarzenie. I czasem trudno ocenić każdy element błysku (tak często nazywa się prekognicję) Może masz rację, a Twoje myśli idą słuszną ścieżką. Dziękuję Ci i za to, że piszesz i za to, że chwalisz fotografie. Choć przyznam, na wariata robione wczoraj. Pozdrawiam Cię serdecznie :))
Usuń