Serce z błękitu...


      Jeżeli tęsknisz, to tęsknić będziesz bardziej, kiedy niebo zawoła. I nie zrobisz nic, bo co mógłbyś niby zrobić? Odwrócisz się plecami do głosu wiejącego wiatrem? Więc patrz teraz, jak rośnie twoja tęsknota i ciągła ochota, by rozłożyć ręce i wzbić się wysoko. Patrzysz na chmury wezbrane zachodem, jak na żagle gotowe do rejsu, ale żal zostawić to, co wzbiera w tobie pamięcią. Bo jest w tobie jeszcze pamięć truskawek i białego wina pitego nad brzegiem stawu. Jest jeszcze zapach włosów i wiatru, który zrobił z nich chorągiew płynącą nad resztą życia. I są jeszcze pola wiosną kołysane, gdzie kradnie się gorąco skóry ustami. I noce, kiedy patrzy się w ciemność, a świeczka płacze nad twoim losem, kiedy kulisz nogi na parapecie zapalając latarnię. Więc i wybór jest niejasny, jak może być w chwili wahania, kiedy błękit woła i pamięć zabrania. I jest w tobie szept, co się zasiał nie wiadomo kiedy, i jest czekanie bez brzegu i czasu i morza, które pochłonęłoby smutek. I patrzysz tak darmo w zachody, a łzy żłobią zmarszczkę za zmarszczką, a błękit woła, wciąż woła. A przecież wystarczy krok ku nieskończoności jeden. Błękitny, jak sądzę...


Komentarze

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty