Jarzębiny niedokończone...

     Myślisz, że powinniśmy dokończyć tamtą rozmowę?  Tamtą, dawno temu, Nie, nie chciej, żebym podał dokładną datę i godzinę. Jeśli nie pamiętasz, to zgoda, nie trzeba nic kończyć. Minęło już tyle czasu, że chyba samo się zakończyło, nie sądzisz? Zresztą to, co było później chyba sankcjonuje nasze milczenie. Wieczne, wietrzne, roztargane niepamięcią. Nie, spokojnie, ja tak czasami mam, lubię wplatać jakiś okruch poezji. Pewnie już nie pamiętasz. A ja i owszem. I nie narzekam na brak ważnych spraw w życiu. Ale już taki jestem, że pamiętam, bo było to dla mnie ważne, żeby pamiętać. No więc, jak będzie? Wrócimy do tej rozmowy? Milczysz. I wiesz, właściwie masz rację. Ja też nie mam nic do powiedzenia. Czasem tylko wspominam, ale cóż, sama powiedziałaś, ze jestem nieludzko sentymentalny, więc i pewnie miałaś rację. Powinienem może zapytać o zdrowie i o resztę, ale chyba nie potrafię. Widzisz, jest pewna granica. Zawsze jest, poza którą słowa tracą znaczenie i chce się tylko patrzeć i słuchać. Wykonać jakiś gest, przytulić. Nie, nie żartuję, przecież czasami w snach… Dobrze, nie będę tego mówił. Więc co, nadeszła jesień. Czujesz ją już? No tak, trudno jej nie czuć stojąc pod jarzębiną. Kiedyś, kiedy byłaś daleko, stałem też pod taką jarzębiną tylko w innym miejscu i myślałem o paciorkach, które są jak nasze uczynki, które nabijamy na igłę robiąc z nich korale. Fajnie brzmi, prawda? Ale z życiem ma to niewiele wspólnego. O, już prędzej czas, który jest i jest w nas. Myślisz, że łatwo mi było przeciąć tę nić i patrzyć, jak korale rozsypują się we wszystkie strony? Jak pozbywam się swojego czasu? Jak zabijam go w sobie? Nazwijmy rzecz po imieniu. Ale spieprzyłem sprawę. Dalej zbyt wiele wiem, zbyt wiele rozumiem, zbyt wiele czuję. Widzisz jaką piękną jarzębinę wybrałem? Takie same, o ile nie piękniejsze rosły w Bieszczadach. Chciałem zrobić zdjęcie, ale nie wyszło. Wybrałem noc ze spadającymi gwiazdami i ciszą tak wielką, że miałem wrażenie, że się rozpływam. A rano musiałem wracać, choć oczy miałem pełne gwiazd i niedokończonych życzeń. I niosłem w sobie nadzieję. Ulotną, przyznaję, iskrę. Na jarzębiny nie starczyło miejsca we mnie. I może dalej nie powinno? Co o tym myślisz…?     







    

Komentarze

  1. Przepraszam, że się wtrącam bo to bardzo osobiste myśli...a pisać pięknie o takich rzeczach nie umiem.
    Nie umiem się jednak powstrzymać, bo pierwsze co mi przyszło na myśl czytając, to wiersz Wisławy Szymborskiej: "Niespodzianie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba juz spie:" Niespodziane spotkanie" przepraszam, tytulu nie znalam, jedynie slowa utkwily mi w pamieci.

      Usuń
    2. Nie wtrącasz się Joasiu :)) Rozmowa hipotetyczna. Im bliżej pewnych dat, tym bardziej się zastanawiam nad tym, co było. W sobie. A może inaczej by się potoczyło, gdyby... No właśnie, cholerne "gdyby". W każdym razie Szymborska jak znalazł :)) Przyznam Ci, ze trafiłaś w nią w dziesiątkę :)) Dziękuję Ci za komentarz i oczywiście pozdrawiam :)))

      Usuń
  2. Ok rozumiem, ale zaszalałam z tytułem, przepraszam.:-)
    Ja bym powiedziała, nie ma co gdybać, szkoda energii...przystanąć czasami, to na pewno, a następnie cała naprzód :-) ale wymądrzać się nie chcę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, spokojnie, wiem o co Ci chodziło, to najważniejsze. Cóż, masz rację. I to jest ten moment zatrzymania, kiedy wszystko wraca, a jednak jest poza człowiekiem. Taki niespokojny czas o smaku gorzkim. Bywa przecież i tak w życiu :)) Dziękuję Ci za wiersz Szymborskiej i to, że weszłaś i czytasz :))

      Usuń
    2. Tak, weszłam i tylko z cztery razy błędnie napisałam tytuł, chyba nie zasnę :-)))
      Pięknie piszesz, o zdjęciach nie wspominając.

      Usuń
    3. Ważne, że znam tekst (jak mógłbym nie znać nooo...) Dziękuję, dziękuję, dziękuję :)) Może na coś się komuś przyda. Zawsze to jakaś inna perspektywa, a to czasem coś zmienia. małe, malutkie "coś".

      Usuń
  3. Jarzębin magia na Twoich zdjęciach może przytłoczyć Twój monolog, ale ja wiem po co wpadam na Twojego bloga - dla słowa i obrazu :) I w takiej kolejności. Zawsze czytam, a dopiero po chwili oglądam :) Rozmowa hipotetyczna powiadasz, ale w każdej takiej zawarty jest autor i to co w nim drzemie. Nie uwierzysz, gdy przeczytasz mój nowy post, jak nadajemy na zbliżonych falach, jakkolwiek zupełnie inaczej. Ja przeprowadziłam wiele podobnych "rozmów" w swojej głowie, ale ani jednej nie przeniosłam na papier i nie dlatego, że ktoś przeczytałby, może nawet niektórymi zachwycił, ale dlatego, że mogłabym do nich dziś wrócić, przynajmniej do tych najważniejszych. A tak... Pamięć ludzka jest ulotna. Nawet istota po latach zamiera.Trudno.
    Jedno pytanie "Myślisz, że łatwo mi było przeciąć tę nić i patrzyć, jak korale rozsypują się we wszystkie strony?" To jest najtrudniejsze, ale świadczy o odpowiedzialności nie tylko za siebie. Paciorki jarzębinowe można pozbierać i zamknąć w pudełku. Można je też ponownie nanizać na nić, wirtualna nić. Tylko czy warto to zrobić, czy warto odgrzebywać, czy nie lepiej pozostawić je w tym pudełku? Pewnie każdy z nas ma inna odpowiedź. Pozdrawiam piątkowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam Cię Ivo, że dopiero teraz odpowiadam, ale sama rozumiesz - praca, a w niej nie mam możliwości pełnego wejścia na blog. W każdym razie dziękuję Ci, że napisałaś. A napisałaś coś, co dla mnie jest bardzo cenne. Masz rację, zgadzam się z tym, że podobne fale. Wiesz, często zastanawiam się, po cholerę ja to wszystko pamiętam. Tak, jakbym miał nadzieję, że coś się zmieni, że coś wróci. Nie, nie wróci. A mimo wszystko gdzieś w głowie powstają takie monologi, które nikomu na nic. Słusznie zwróciłaś uwagę na to zdanie pytające, bo ono jest kluczowe w tym tekście. Oczywiście, że można pozbierać korale. Można je też nanizać na inną nić. Ale chyba lepiej tego nie robić. "Co zostało zerwane, niech zerwane zostanie do końca. Dlatego czekam na swoją datę, która będzie niejako potwierdzeniem stanu faktycznego. Ciesze się, ze napisałaś i ciesze się, ze odwołałaś się do moich słów - tak, masz rację, w każdym tekście, choćby nie wiem jakim, istniejemy my. Nawet jeśli tekst pseudonimujemy, jeśli uciekamy przed sobą, to przecież dalej istniejemy w swoich słowach :)) I tak zadziało się z tą "rozmową" Również pozdrawiam Cię piątkowo i bardzo, bardzo słonecznie :)) Dobrego światła Ivo :))

      Usuń
    2. Dzięki :) Jutro będę miała dużo światła - idę na "Kler" :) Blog ma to do siebie, że nie ma przymusu natychmiastowego komentować i odpowiadania, czasem potrzeba chwili, by post przemyśleć i odpowiedź na komentarz :) Przynajmniej ja tak mam.

      Usuń
    3. Oooo...Też jutro idę :)) Były problemy z biletem, ale się udało. Ciekawe.... Masz rację, ale lubię szybko odpowiadać. Niestety od czasów trollowania mojego miejsca wprowadziłem weryfikację. Co prawda wiem, kto i dlaczego trollował, ale uraz pozostał. Więc dlatego lubię szybko odpowiadać, by czekający nie czuł, że go ignoruję. Ech... technika Panie :))))

      Usuń
    4. Ja zamówiłam bilety jak tylko ruszyła przedsprzedaż. Mogłam na dzisiaj zamówić, ale mąż wrócił z zagranicy kilka dni temu i uznałam, że będzie potrzebował czasu po powrocie do ogarnięcia firmy. Sobota to dzień święty dla nas, zupełna wolność 😀

      Usuń
    5. Dla mnie piątek po 16.00 jest najcudowniejszym dniem. W sobotę zazwyczaj sporo się dzieje, nadrabiam różne rzeczy. A niedzieli nie lubię, bo czuję już oddech poniedziałku :P W każdym razie sądząc z tego, jak podzieliły się opinie ludzi komentujących film, można wywnioskować, że będzie ważny obyczajowo. I ważne, że nie polemizuje z wiarą, a z ludzkimi słabościami. PS. Czytałem, zastanawiam się, to znaczy, że czuję się poruszony. Dobranoc :)

      Usuń
  4. Jarzębiny i tak Cię dopadły i to jak pięknie...w innym dniu , w innym czasie, więc nie warto ich żałować. Cóż , chyba ten wiatr za oknem i w wilgoć w powietrzu panująca wokół nastraja do takich przemyśleń, ale czy naprawdę warto. Przecież i tak nie dowiesz się, czy mogło być inaczej, gdyby...Ważne jest to, żeby prędzej czy później zrobić zwrot i umieć wyciągnąć wnioski, chociaż nie jest to łatwe. W pamięci zrobić "porządki", jak w szufladzie po zimie, a pamiętać, to co było piękne i dobre. Wiem, łatwo radzić...Udanego weekendu, Witku:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałem, że mam pewne rzeczy za sobą, a tu proszę - niespodzianka. Wszystko przez ten wiatr i jesień - przynajmniej jest na co zwalić :)) A tak serio, to zbliża się pewna data, więc i robi się bałagan w szufladach. Coś mi się zdaje, że faktycznie muszę wszystko z nich wyrzucić i od nowa poukładać :)) Albo zmienić szufladę, to też jest jakieś wyjście ( żartuję :) ) Słonecznego weekendu Elu i bardzo Ci dziękuję za dobre słowa :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, zbieramy przeżyte chwile jak "paciorki różańca" Ja mam swój własny naszyjnik z pereł, jakie często napotykam na swojej drodze. Nawet ich sporo nazbierałam. Jednak definitywnie wyleczyłam się z nostalgicznego "gdyby" to trucizna dla tu i teraz, choć pięknie w marzeniach, myślach i u poetów wygląda. "GDYBY" kradnie nam myśli i wolę życia. Podstępna bestyjka do pary z DLACZEGO. Z matką CZEKAJ bo nigdy nie wiadomo a nuż to GDYBY stanie się teraz.
    ps. Właściwie wstąpiłam aby powiedzieć, że cudowne te jarzębiny widziane Twoim obiektywem
    i Twoim JA 🌼👌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba Twoje tłumaczenie słów tak doskonale łudzących, jak "Gdyby", "Dlaczego", "Czekaj" Najgorsze w tym jest jednak to, że doskonale znam siłę zwodzącą tych słów, a jednak... Dziękuję Ci serdecznie, że weszłaś i że napisałaś. Tym cenniejsze się to staje, że nie uogólniasz do jakiegoś "wszyscy", a mówisz ze swojego punktu widzenia. I ciesze się, że zdjęcia Ci się podobają :)) Chyba przeproszę się z obiektywem :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty