Gwiazdo, iskro...

     Nie, nie będzie opowieści. Bo nie da się tego wszystkiego opowiedzieć. I nie da się pisać wciąż i wciąż tego, że szedłem drogą, albo stałem pod niebem. Niektórzy mówią, że każdy z pisarzy pisze tę samą książkę kilka razy. Ja nie jestem pisarzem, a mimo to wracam. W miejsca, w ludzi, w przyczyny. W milczenie, choć to nie jest najprostsze. Może potrzeba mi tylko snu, by znów popatrzeć na świat tak, jak do tej pory. Z uśmiechem i zrozumieniem. A w każdym razie z chęcią, która nie zamieni się w gorycz. Ale bywają takie dni, że każde wspomnienie boli, że każde słowo przebija się przez gardło, że każda myśl kończy się tam, gdzie zaczyna. I wierz mi, naprawdę chciałbym się uśmiechnąć i zmrużyć oczy, ale nie potrafię. Ani zbieg dat, ani bieg planet nie mają tu nic na rzeczy, bo nie są tu potrzebne. Nieadekwatne, akoherentne, nieprzekładalne i niemistyczne Ach, słowa, słowa, słowa… Nie powinno się w takie dni sięgać do zdjęć, które dawno powinny być na blogu, ale które czekają swojego czasu. Albo których nie powinno się zrobić. Gwiazdy spoglądają na mnie. Iskry, które zostały uchwycone w czasie. Pod byle płotem w drodze „z” lub „do”. Czy to ważne? Bolą przecież tak samo.  I tak samo nie mam siły skasować tych zdjęć, które niczemu nie są winne. Może ja jestem winny? Że uwierzyłem, że słońce napełniło mi oczy blaskiem i fioletem, a cholerna sąsiadka dostawała szału ciekawości zza firanki? Może ja jestem winien, że czekałem? Moja wina, moja bardzo wielka wina… Już niedługo posypię głowę popiołem, już niedługo zanurzę się w szelest suchych traw. Wszystko przemija? Wszystko zamienia się w proch? Niech i ja przeminę. I niech zostanie po mnie gałązka astrów z kroplami rosy albo deszczu. Bo czy na więcej zasługuję? Bo czy czegoś więcej chcę? Iskro, gwiazdo, powiedz, czy naprawdę tak jest? A może powinienem zapalić świeczkę, jak zawsze i nalać białe wino i słuchać deszczu, tego nieoczekiwanego gościa, który puka do okien? Ja też nie wiem, więc zapalam świeczkę. Pierwszą, czy ostatnią, o to będą się kłócić ci, dla których ma to znaczenie. A dla mnie jest tylko noc i sen, w którym nie czekam. Tak bardzo nie czekam…    










  

Komentarze

  1. Czekasz. Zawsze na kogoś, na coś, czekamy. Każdy z nas ma swoją Gwiazdę, na którą czeka. Cokolwiek kryje się pod tym pojęciem. Nie można tylko pozwolić, aby to czekanie stało się sensem życia. Może niech będzie jego częścią składową, żeby nie zatracić się w tym czekaniu...
    Do miłego, Witku :)
    Ps. Zdjęcia, jak zawsze, przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Joasiu. Nie zadałem tego pytania, a może powinienem. A może wcale nie powinienem pytać...Trudne dni, kiedy złoto liści nie wystarcza. Bardzo serdecznie Ci dziękuję, że czytasz i piszesz. I bardzo, bardzo cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają. Miały nigdy nie ujrzeć bloga, ale zdecydowałem się na nie i na wpis. Do miłego Joasiu :)))

      Usuń
  2. Witku, gdzie Twój magiczny kasztanowiec? Czyżbyś poddał się również melancholii deszczowych i szarych dni. Nie da się tak wymazać wszystkiego, to prawda. Nie każdy ma siły by zniszczyć, unicestwić wspomnienia. Prawda, powinniśmy się skupić na "tu i teraz" i ja przecież to znam dobrze, nawet z treningów jogi, ale nasze umysły gdzieś błądzą. Raz zbyt daleko wybiegają w przyszłość, której przecież nie znają, innym razem sięgają wstecz, nie wiadomo po co. Przecież przeszłości nie da się zmienić. Tak była i taka pozostanie bez względu czy nam się to podoba czy nie. Lepiej więc, zapal świecę, nalej wina, może być białe i zasłuchaj się w szum deszczu...Zdjęcia "Marcinków" pomimo kropel są pełne światła i nadziei, którą niech przyniesie Ci, Witku koniec tygodnia i nadchodzący weekend. Pozdrowienia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magiczny tulipanowiec moknął wczoraj w deszczu. Ja też zmokłem i zmarzłem i są tego efekty. Dzisiaj chrypię jak stary kaloryfer i robię zajęcia koncepcyjne, czyli wyświetlam na tablicy to, co mam mówić. Nie cierpię takich zajęć. Masz rację co do przeszłości - nie da się jej zmienić. Ale czasami wraca i zamiast uśmiechu jest, co jest. A tytuł taki, a nie inny, bo przecież "Marcinki", to Astry. A Astry, to nic innego, jak gwiazdy :) Dziękuje Ci Elu za bardzo dobre słowa i za odwiedziny. Bardzo Cię pozdrawiam :))

      Usuń
  3. Przeczytałam i tak sobie myślę, że kiedyś mogłabym napisać podobny w wymowie tekst. Zanim mogłam powiedzieć, że było, minęło, jestem tu i teraz, musiałam przejść drogę pełną pytań, bólu, brania winy na siebie, nieustannego rozpamiętywania, usprawiedliwiania, czasem oskarżania... Długa to była droga, bo przez 13 lat można spacerem niejeden maraton zaliczyć. Długa, ale nie za długa - w sam raz dla mnie, by dojść do końca, by zrozumieć i przestać analizować, zadręczać się, wina obarczać innych, by nareszcie odnaleźć samą siebie, spojrzeć w siebie i ujrzeć obraz, który nie jest obarczony przeszłością. Ktoś powie, że nie można odciąć się od przeszłości. To chybiony pogląd. Wszystko zależy od tego czego dotyczy, jak i kiedy z nią się rozliczymy. Najzdrowsza sytuacja, gdy bilans wyjdzie na zero. I jest to możliwe jeśli rzetelnie podejdziemy do rozliczeń i głowa je zaakceptuje. I co to daje? Ano to, że w pewnym momencie zaczynamy sami się dziwić, że nie wspominamy, choć pamiętamy. Nie dusi nas już nic, nie przytłacza, nie ogranicza, zaczynamy nabierać tempa, by zdarzyć. Wtedy jeszcze los nie wie ile nam da. Nawet jeśli tylko jeden dzień to warto go przeżyć wolnym, a czasem tych dni jest cała masa, jak w moim przypadku... Człowiek wolny wewnętrznie wszystko może i tego się trzymam :) Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Ivo, to bardzo dobre, co piszesz. I bardzo dobry sposób na to, by osiągnąć równowagę. Zły jestem na siebie, ze dałem się ponieść emocjom. Zmokłem, zmarzłem, a dziś prawie nie mogę mówić. I zapewne stąd moje wahanie i przeglądanie zdjęć Astrów-gwiazd. I stąd ten wpis, który powstał, kiedy dopadło mnie zmęczenie, zniechęcenie i ogólny tumiwisizm. Całe szczęście, że dziś odespałem szaleństwa edukacyjne tygodnia i wszystko lepiej wygląda. Straciłem głos, chrypię i pewnie dziś położę się z garścią leków do poduszki, ale się uśmiecham. Ale to, o czym piszesz, uświadamia mi, jak cieniutka jest jeszcze granica między tym co było i tym, co jest i tym, co będzie. Zaledwie błonka, która gnie się i "przepuszcza". Ale jest i to napełnia mnie otuchą :)) Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie i nieodmiennie cieszę się, że piszesz :)) Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :))

      Usuń
    2. cieszę się z otuchy Twojej :) Błonka to już wiele, bo od niej zaczyna się droga, która nie wiadomo kiedy się skończy, bo dla każdego jest innej długości i na początku pełna zakrętów, ale to już ta właściwa droga po opuszczeniu przeszłości. Praca nad pamięcią wiele może wnieś i warto ją podjąć, bo na pewno jej efekty wpłyną i na długość, i na czas przebycia, który jest ograniczony. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. No cóż marcinki są cudowne, moje się nawet nie umywają, ale nie mogłam z nich dzisiaj zrezygnować, bo już za długo mi po głowie chodziły. Dobrze że ja nie mam tak wścibskiej sąsiadki ;) Miłego dnia życzę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, daj spokój, piękne zdjęcia wstawiłaś :)) Twoje są piękne, fioletowe, a u mnie przebija róż :( Ale innych nie znalazłem. Olewam sąsiadkę, skoro ma problem, to niech go sobie dalej ma :D Dziękuję Ci za odwiedziny i komentarz. Bardzo, bardzo Cię pozdrawiam :)))

      Usuń
  5. Napisać komentarz, lub nie ? oto pytanie z tych szekspirowskich :))
    Tak się chwilę zastanowiłam ? z czym mi się kojarzy człowiek, z jakim zielskiem :)
    Dziwne bo z perzem. Człowiek i człowieczy los kojarzy mi się z perzem, albo z babką lancetowatą . Dziwne te roślinki. Nie zasiejesz a rosną, nawet tam gdzie nie mają ku temu warunków. Przebiją swoją siłą żywotną beton, asfalt. Rozkruszą skałę, byle do słońca, do nieba. I człowiek ze swoją siłą wewnętrzną pokonuje sam siebie by żyć dalej. Wytrzyma niejedną burzę, wichurę czy sztorm. Wiatr ugina nas jak trzcinę, jak drżącą osikę. A my podnosimy się z ugięcia i dalej dumnie dążymy ku słońcu. Dziwna nasza człowiecza natura. Walczymy do końca o życie, bez względu na ból, na przeciwności, na wiatr i jak ten perz, wzrastamy od nowa. Nawet pozbawieni korzeni. Siła w nas i walka o przetrwanie ogromna. No i tyle moich mądrości życiowych w temacie walki z przeszłością o przyszłość i słońce w teraźniejszości. Cudowne te kwiatki :) Pozdrowienia zostawiam jesiennym wieczorem 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przemówiło do mnie to, o czym wspominasz. Może dlatego, ze w gruncie rzeczy bardzo często lubię myśleć o ludziach, nie jako o istotach wyższych, a istotach. Takich samych jak drzewa, kwiaty, czy zwierzęta. Och, ktoś mógłby się oburzyć na duszę, na duchowość i tę całą sferę uczuć nieznaną zwierzętom czy roślinom. Ale to poniekąd nasza łaska i dramat, z którym próbował walczyć święty Augustyn, a co przyniosło mierny skutek. Odnajduję też w tym, o czym piszesz, echa Pascala i jego porównania człowieka do trzciny. Coś w tym jest. I może dlatego tak często szukam analogii włóczac się po różnych bezdrożach? Pewnie niejeden psycholog mógłby strzel;ić piękną teorią. Mnie wystarczy to, że życie jest drogą, w której czasami idzie się pod górkę, czasami z górki, a czasami w but wpadnie kamień i obciera piętę do krwi. Ani to godne filozofa, ani to godne literatury, ale moje :)) Bardzo ciesze się, ze odwiedziłaś mnie zostawiając swoje myśli. I bardzo Ci dziękuję za pochwałę zdjęć - cieszy bardzo :)) Pozdrawiam Cię głęboką i czarną nocą, bo wyłączyli u mnie latarnie. Wreszcie noc będzie smakowała, jak noc :))

      Usuń
  6. Fajny komentarz :) pozdrawiam za dnia po grzybobraniu i wędrówce po lesie :) mimo deszczu.
    Udanego dnia :)).

    OdpowiedzUsuń
  7. Witku czytałam, przeczytałam wszystkie wpisy i powiem, ze spodziewałam się weselszego wydzwięku z Twoich postów. Miałam taką nadzieję, ze zabłyśniesz pogodnym spojrzeniem na świat. Myliłam się odkrywając w kazdym następnym narastające złe samopoczucie. Smutas z Ciebie ;). Wraz z nastaniem 1 listopada ten czas zadumy, czas tęsknoty za najbliższymi, których juz wsród nas nie ma, nie polepszy naszego samopoczucia, więc niech to będzie również wytłumaczeniem, usprawiedliwieniem Ciebie. Wierzę, ze nadejdą dni, które zaświecą słońcem, poprawią nastrój i bedzie pięknie. Zawsze czytając Twoje posty, próbuję widzieć siebie w takich sytuacjach dlatego wiem jak mocno może boleć taka samotność. Jak się domyślam, zdrowia należy Ci życzyć :) bo jakby to nie brać ,,,to chorowanie potęguje uczucie bezsilności. Aaaaaaaaaaa marcinki są sliczniutkie, niech one rozswietlają Ci te szare, pochmurne dni,,, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano smutas, smutas. Wszędzie pełno klaunów, przebierańców i wesołków, niech więc ja będę trochę smutny dla przeciwwagi. Wiesz Joasiu, nie zawsze tak jest, że to co piszę jest smutne. Może raczej zastanawiające. Bo ja się zastanawiam. A że życie generuje takie, a nie inne tematy i co za tym idzie - wnioski, cóż na to poradzę? Nic. Wierz mi, umiem i mogę tak pisać, by gębusie się śmiały. Ale czy byłoby to prawdziwe? Otóż to. A poza tym, jestem chory, autentycznie i ostatecznie, ale się wygrzebię, bo trzeba. Pieniądze się same nie zarobią, ani też siedzenie pod kołdrą nikomu na nic. Dziękuję Ci za odwiedziny i równie gorąco pozdrawiam :)))

      Usuń
    2. Nie bez przesady mówi się, ze kobieta na poprawienie nastroju idzie do sklepu po nowy ciuszek. Nie wiem gdzie wysłać mena ;) ale wiem, że dobrym myśleniem zmienimy rownież siebie, choćby na ten moment pisania,, myslę, ze to duzo. Końcowa rozwaga w Twojej odpowiedzi zabrzmiała optymistycznie, więc zdrowka życzę bo ono najwazniejsze jest. Witku samych dobrych dni, chwil życzę na najbliższy czas. :)

      Usuń
    3. Facet, to bardzo proste urządzenie :)) Wystarczy dać mu wolne popołudnie z kanapą i dobrym czytaniem - uśmiech gwarantowany :)) Masz rację tyle tylko, że uważam, że to samo musi przyjść. Nic na siłę, bo nawet najpiękniejsze słowa zmienią się we frazes bez znaczenia. Więc byle do przodu, a uśmiech sam się pojawi, bo takie jest prawo tego świata :)) Wszystkiego dobrego Joasiu :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty