Szkło...

Kaszlę i robi się cicho. Przesypuje się tłuczone szkło w płucach i powoli osiada. Kiedy osiądzie, zacznie się jego ruch ku górze i znów zacznę kaszleć. A szepty wokół wstrzymają oddech. Na chwilę. A potem znów zaczną szeptać do snu. Stąd widzę krople deszczu, które posłuszne prawu ciążenia pęcznieją i wędrują w dół strumykiem, rzeką, oceanem. Świat mgli się za oknem, ale to dobrze, bo zamykam oczy i unoszę się w mgle i deszczu. W ich ciszy i szumie. Aż do następnego kaszlu. Aż do następnego poruszenia szkła w gardle i płucach. Lubię tak leżeć kołysany falami gorączki. Przypływ, odpływ pozostawiają we mnie niepłoszone obrazy pod powieką, gdzie śni się sen o przesypywaniu piasku. Pojawiają się jacyś ludzie, których znam i nie znam. Jak z innego życia, które śniło się zamiast albo równolegle. Szkło wędruje w górę płuc i kaszlę. Cicho ciało, cicho już. Nie trzeba. Wstałbym może, zmusił cię do ruchu, popatrzył trochę na świat z innego okna, z innej perspektywy, z innego punktu. Ale przyznam ci się, nie chce mi się. Ale gdybym tak miał umrzeć? Może to ostatni raz będę tak patrzył gdzieś w mokrą dal? E tam, bzdury. Nic mi nie będzie, to tylko szkło przesypuje się przez płuca, a ja sobie leżę tłumiąc kaszel poduszką. Idealny knebel, żeby nic nie wyszło z zamkniętych piwnic pamięci. Żaden trup, żaden potwór, żadna myśl zbyt połamana logiką. Mam wyrzuty sumienia, że tam, obok, trwa życie. Pada deszcz i wsiąka w ziemię. Nareszcie. Nie żadna mżawka, nie żadna ulewa, a zwykły deszcz polski – gatunek chroniony. Nawet to potrafiliśmy spieprzyć.  Dlaczego ja o tym wszystkim myślę? Pomyślałbym lepiej o ludziach, którzy normalnie dzwonią bez ograniczeń, a dzisiaj nawet nie mogę wychrypieć do telefonu pochwały swojej choroby, zarzucić kogoś litanią przekleństw na choróbsko, siebie i świat. Na litery tańczące przed oczami z gorączki. Cisza. Szkło tylko porusza się w płucach, a myśli to jaśnieją, to ciemnieją. Wydawało mi się, że weszłaś do pokoju niosąc herbatę z cytryną i sokiem malinowym. Siadłaś cicho przy łóżku i pogłaskałaś mnie swoją dłonią madonny z moich snów niespełnionych.  Nie otworzyłem oczu, byś myślała, że śpię zmęczony szkłem w płucach i gorączką pełznącą zimnem i gorącem po skórze. A kiedy otworzyłem oczy, bo przyłapać Cię na tej intymności rzadkiej w moim życiu, po prostu sobie zniknęłaś. Jakby Cię nigdy nie było. Jakby mnie nigdy nie było. A szkło chrzęściło znów we mnie. Tarło o siebie, bym zakrztusił się pyłem. Żebym wiedział, że żyję…   












Komentarze

  1. Niezwykłe dziś te krople na liściach, lśniące niczym klejnoty i jednocześnie jak łzy. Niezwykłe również to opowiadanie. Trochę z humorem można potraktować Twoją miłość do szalonych potów i majaczenia w gorączce. Naprawdę niezwykłe. Wyobraźnia nie zna granic, pięknie opisałeś spotkanie z ...baaardzo sugestywnie. Przyznam się, że też mam poczucie winy i straconego czasu podczas choroby. Całe szczęście, że bywa to bardzo rzadko. Mam nadzieję, że to tylko tekst, a Ty masz się dobrze. Jeśli jest w tym nutka prawdy , trzymaj się ciepło i na pociechę...ma jeszcze wrócić ta złota, wspaniała jesień. Dużo serdeczności, Witku. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, to prawda. Pracy sobie nie odpuściłem, ale efekty są nieprzyjemne. Nie dość, że dostałem opier...za żywota, to jeszcze czuję się, jak się czuję. Ale cóż, trza do tego z humorem :)) Dziękuję Ci za odwiedziny i trzymaj się cieplutko :)) Wiem, ze jesień, ta złota, wróci, mam nadzieję, ze pozbędę się choróbska lada dzień. Niezwykle rzadko choruję, więc lubię "odmianę", gdzie mogę sobie spokojnie poumierać i ponarzekać :D A kto nas najlepiej rozumie? - My sami :))) Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają. Przyznam się, że nie było kiedy, bo choroba wezwała, ta czuła kochanka wywołująca dreszcze :P, ale zawsze coś się zrobi mimo choroby. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ale gdybym tak miał umrzeć? Może to ostatni raz będę tak patrzył gdzieś w mokrą dal?" Zawsze byłam dziwna. Jaka mała, bardzo mała dziewczynką zastanawiałam się wielokroć nad tym jak to byłoby gdybym umierała albo jakby było gdybym już umarła. Kiedyś mamie nawet powiedziałam , że chciałabym, by mnie ubrała w błękitną sukienkę, białe koronkowe rajstopy i piękne czarne pantofelki. I żeby koniecznie nie zapomniała przykryć mnie kocykiem, by mi było ciepło. Nie wiem skąd te myśli, może z bajek, bo w owym czasie nikt bliski nam nie umarł. A może tak po prostu z siebie, z mojej głowy. Te dziecięce obrazy wracały z różnym natężeniem jeszcze do niedawna. Jednak po tym jak przeżyłam śmierć kliniczną i dostałam kredyt od losu, który wykorzystuje każdego dnia, znikły z mojej wyobraźni... I dziś po przeczytaniu tego posta przypomniałam sobie o nich, jakby to było wczoraj... I bardzo się dziwie, że już nie wracają. Pięknie na zdjęciach, u mnie dzień, wieczór, teraz noc jakby ktoś rozpylał wodną mgłę, ale nie pada. Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe to, co piszesz Ivo. Bo przyznam się, że jak każdy facet trochę dramatyzuję. Oczywiście jestem chory, ale do pracy poszedłem, bo tak trzeba. Natomiast mój cytat pojawił się troszkę przypadkowo. Miał podkreślić to, że chcę życia, łapię się jego każdej cząstki i nawet w chorobie, chce je wykorzystać. Niezwykle się to splątało z Twoim doświadczeniem i ani mi w głowie uśmiechać się teraz. Zaczynam rozumieć. A zdjęcia z przypadku niestety. Tak jak i wpis niezamierzony i jak określiła to moja przyjaciółka - gniot. Ale i gniot czasem jest potrzebny, by zrozumieć, by uporządkować siebie, świat. A czasami po prostu wyzdrowieć. U mnie słońce zaświeciło na godzinę. Tyle i aż tyle. Ciepło, co jest plusem. Bardzo, bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz, który jest dla mnie bardzo ważny. I bardzo, ale to bardzo cenny. Pozdrawiam Cię Ivo serdecznie i życzę dobrego światła :)))

      Usuń
    2. :) szczerze mówiąc nie lubię, gdy ktoś o czymś, co ja uważam za ciekawe, pisze gniot, bo to jakby we mnie uderza, że się nie poznałam, coś wychwalam, a to nie jest może warte... No, ale Ty tylko cytujesz:) Nie lubię dlatego też, gdy pod zdjęciem pojawia się wiele pozytywnych komentarzy, a autor w kolejnym odpowiada, że zdjęcie do bani itd. No niefajnie obserwujący się czują. Nie lubię też i unikam takich zdjęć, gdy już w opisie do nich autor przyznaje się, że jest nieudane. To w takim razie po co je wstawia? Ale kompletnie oddaliłam się od Twojego wpisu. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Masz rację Ivo. Tyle tylko, że nie mówię (poiszę), że zdjęcia są złe - zdjęcia są robione szybko. Nie lubię tak, ale zostałem zmuszony chorobą do "intensywniejszego działania". W końcu totalnej chały bym nie wystawił, szanuję czytelników i siebie :)) Co do tekstu...różnie można go oceniać. To była opinia jedna z wielu. Była wskazówką, upomnieniem się o inny tekst. A ja to szanuję, a wspominam, bo spodobało mi się to słowo i odkryłem je na nowo :)) Pozdrawiam Cię i życzę dobrego, słonecznego dnia (podobno taki ma dziś być) :))

      Usuń
    4. Ale ja do Twoich zdjęć się nie odniosłam (poza "Pięknie na zdjęciach") tylko ogólnie, dlatego użyłam przyimka "też". Natomiast odniosłam się do cytatu, czyli nie Twoich słów, choć dotyczących Twojego tekstu. To zaznaczyłam słowami "Ty tylko cytujesz". Niestety rozmowa poprzez komentarze nie jest łatwa. Dzięki i Tobie również życzę pogodnej aury :)

      Usuń
    5. Tak, zrozumiałem Ivo, ale wolę wspomnieć, jak to u mnie jest z tymi zdjęciami i pisaniem. Na wszelki wypadek :))) Jeszcze raz, bardzo Ci dziękuję :))

      Usuń
  4. Nadrobiłam zaległości i stwierdzam, że zdjęcia robisz piękne i bardzo optymistyczne w swoich kolorach ale teksty to chyba przestanę czytać, bo źle na mnie działają. Przygnębiająco, dołująco, a ja tak nie chcę. Żeby nie wpaść w depresję, staram otaczać się pięknymi rzeczami i pięknymi myślami. To co samo się wciśnie to trudno ale jeśli mam wybór to wybieram "radośniejsze"...
    Uśmiechu Witku życzę...
    p.s. nawet znalazłam na zamku w Dobczycach Chrystusa na krzyżu, który się uśmiecha. wystawiłam zdjęcie parę dni temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że choć zdjęcia są optymistyczne :)) Widzisz Aniu, trochę jestem zdziwiony tym, co piszesz, bo bywały dużo mroczniejsze i bardziej negatywne wpisy. Niektóre ocierały się o pełny pesymizm, a jednak to właśnie w tych ostatnich wpisach doszukałaś się tych złych cech. Nie przeczę, gdzieś tam zawsze na dnie czai się nutka smutku czy przemyślenia, bo taki właśnie jestem, zatem i moje teksty, jak ja. Oczywiście nie namawiam Cię na powtórne czytanie, ale zawsze, w każdym tekście (ostatnio, niech będzie) pojawia się coś optymistycznego. Och, daleko temu do radości, ale jest to coś miłego. Spójrz, nawet to, że chory jestem nie napełnia mnie "czarną rozpaczą", a piszę o tym z uśmiechem. Rozumiem też Twoje postępowanie, że otaczać się chcesz rzeczami pięknymi i dającymi radość. Cóż, druga faza jesieni jest przygnębiająca do pierwszych mrozów i śniegu. Ale i w tej fazie można odszukać coś miłego - ma się więcej czasu, a wieczory są długie i można napić się herbaty patrząc na ciemne okna myśląc, że dobrze tak siedzieć w cieple z dobra muzyką w uszach, albo z dobrą książką pod ręką. Nie jest źle i tego się trzymajmy :)) Uśmiecham się do Ciebie i życzę dużo, dużo światła :))
      P.S. Widziałem zdjęcie i miałem sporo zabawy z inwencji twórcy. Ale też i dużo głębokich przemyśleń dał mi ten chrystusowy uśmiech.

      Usuń
  5. Rzadko miewam gorączkę, ale jak już mam, to też mi przychodzi do głowy, że umieram. Od razu całe życie staje mi przed oczami i to, czego jeszcze nie zdążyłam zrobić... W chorobie człowiek wyjątkowo bardziej potrzebuje drugiego człowieka, nawet gdy to zwykłe przeziębienie, to by się chciało czyjąś rękę poczuć na czole albo w dłoni, bo człowiek taki słaby się czuje i niepotrzebny... Hmm kaszel jako szkło? Czegoś Ty się nałykał? To musi boleć... Serdecznie pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to miałem na myśli wtrącając fragment o obecności i herbacie z malinami :)) Niczego się nie nałykałem, ale uczucie jest podobne kiedy kaszlę. Również Cię pozdrawiam :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty