Rachunki...


- Nuuda! Nudzi mi się, ej!
- Co mówisz? Podniosłem głowę znad rachunków. To zapłacone, to też, to trzeba zapłacić. Tu ktoś mi jest winien. Co za ludzie, monity mam wysyłać?
- No nudzi mi się. Zrobiłbyś coś, poszedł gdzieś…
- Na wódkę.
- Ja ci dam na wódkę! Godzinki byś pośpiewał, różaniec jakiś? No, jeden chociaż, proszę cię, nudno… Zerknąłem na nią. Siedzi toto rozczochrane, aureolka przekrzywiona i oblepiona czymś, a sukienczyna wymiętolona na wszystkie strony, a brudna, że nie daj Boże.
- Rozbieraj się, mówię. Wytrzeszczyła ślipka, poczerwieniała, zbladła i znów poczerwieniała.
- To ty tak ze mną? Przyzwoita jestem, głosik niebezpiecznie zaczął zahaczać o górne rejestry. Mnie rozbierać chcesz świntuchu jeden? Sam się rozbierz zboczony ty! Będzie ciężko, myślę sobie. Ale nic to, trzeba twardo z taką.
-Dosyć kaprysów, rozbieraj się. Trzeba cię trochę umyć, oprać. Nowy rok idzie, a ty jak dziad ostatni. Tylko mi jęczysz nad uchem „Nudno mi”, dobrze, nie będzie ci teraz nudno. Wymyjemy brudasa.
- To ty nie chcesz mnie wykorzystać? Stoi i mnie sukienczynę w rękach. No to, jak to?
- No nie da się z tobą normalnie…  Jaką ja duszę dostałem? Wiecznie marudzi, wiecznie z czegoś niezadowolona, wiecznie coś nie tak. No zobacz na siebie, gdzieś ty się tak wybrudziła?
- Ja się nie wybrudziłam, ona na to, to ty, to twoja wina!
- Moja?
- Tak, twoja!
- Zadziera nosa, a uśmiech ma od ucha do ucha, psiajucha jedna. Czekaj, ja ci zrobię zaraz żarty, kiedy rachunki płacę….
- No to mów, moja droga, skąd te plamy? Czemuś cała wyświniona jak nieboskie stworzenie? Gdzieś tak wypaskudziła aureolkę, co?
- A bo popatrz - robi tę swoją minkę, tu oglądałeś się za dziewczyną i spadłam na ziemię. Utytłało się mi trochę, a potem przeklinałeś, tom musiała rękami uszy zatkać i znowum spadła. A potem toś skłamał. Ujj, srodze żeś nacyganił, no to te czarne plamy, bom się ze wstydu schowała pod szafę. A jeszcze tamte, tu wyciąga paluch i pokazuje żółty zaciek…
- Dość już moja panno, pieprzysz trzy po trzy, rozbieraj się i do mycia!
- Kiedy ja się wstydzę, ona na to, nie rozbiorę się i nie będę się kąpać!
- Ależ będziesz, będziesz, trza ci to wszystko wyprać.
- I co ja biedna zrobię. Malusia jestem taka, bidusia, a jeszcze golusia mam być? Oj dola moja dola, na takiego trafić. A mogłam sobie polecieć, ale nie; przecież będzie sam i jeszcze sobie krzywdę zrobi, a mówiłam….
- Przestań już. Tu masz chusteczki, zawiniesz się i nic nie będzie widać.
- I pośpiewasz ze mną godzinki? – pociąga nosem.
- Żadnych godzinek. Rachunki mam.
- Tylko byś dzisiaj liczył i liczył. Co tak liczysz, co? Uśmiechnąłem się tylko i zabrałem ją do mycia. I uśmiechałem się dalej, kiedy wyrzuciła mnie z łazienki po tym, jak nalałem jej wody do umywalki. Słyszałem, jak się pluszcze i śpiewa sobie coś tym swoim cieniuchnym głosikiem. A ja sobie siedziałem i czekałem licząc to, co stało się w tym roku. Bilans. Ma i winien – winien i ma. Wszystkie moje wędrówki, wszystkie moje zamyślenia i wszystkie moje noce, kiedy spać nie można. Wszystkie te moje teksty, funta kłaków warte, i wszystkie te moje myśli rozwiane dniem następnym. Ach, i wszystkie te moje tęsknoty, których nie mogłem wypowiedzieć i wszyscy ci ludzie, którzy minęli. Dużo, szmat czasu, choć to tylko rok. Kim stałem się, przez ten rok? Czy zmieniłem się ja, czy zmienił się mój świat …? Z zamyślenie wyrwał mnie głos:
- Heeeej, juuuuż, wejdź, pospiesz się, możesz mi uprać sukienkę. Westchnąłem i podniosłem się z fotela.
- A teraz sobie pośpiewamy, co? Jej pewny głosik odebrał mi resztkę nadziei na spokojny wieczór. Siedziała owinięta chustką higieniczną na lampce ledowej i mrużyła te swoje ślepka. Już innego miejsca nie było w pokoju…
- Mówiłaś coś? Coś o śpiewaniu, tak? No, więc plan jest taki: Ty się suszysz, śpiewasz i zostajesz w domu. Ja idę się przejść. Może nawet na wódkę. Może nawet  obejrzę się za jakąś dziewczyną o długich rzęsach. Jej mina była bezcenna i ubierając buty śmiałem się tak, że nie mogłem ich zasznurować. Ale przecież bilans musi zostać dokonany. W spokoju. Bez śpiewania godzinek pod niebem czarnym i dżdżystym…





Komentarze

  1. A to ci niespodzianka, wchodzę a tu "Rachunki" dopiero co świeżo opublikowane :)) Rzeczywiście na koniec roku sumienne obrachunki samego siebie, dużo zabawne ale i poważne. Oj biedna ta duszyczka, że się tak sponiewierała (ciekawe kto bardziej ;)) No żal jej, ale tak naprawdę nie wiadomo kogo bardziej żałować. Czy jej czy tego nieszczęśnika, który grzeszy że ho ho. Ja to mam czasami problem czy śmiać się z tych naszych grzechów czy płakać... Jak widzę takie wystraszone nastolatki albo babinki przy konfesjonałach, to sobie myślę, coś ty tam biedna narozrabiała. Ile z tych grzechów to prawdziwe przewinienia, a ile jest naciągniętych tylko po to, żeby coś powiedzieć?
    Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to wszystko z "Doktorem Faustusem", może przez tę biedną duszę, a może jeszcze z całkiem innego powodu. Nie wiem, muszę nad tym pomyśleć, każdy tekst trzeba przegryźć i pewnie gdybym przegryzła go jeszcze kilkakrotnie, to napisałabym coś innego, a tak to jest o grzechach i Faustusie. Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęśliwego Nowego Roku :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugie dno może i jest, ale nie przewidziałem trzeciego i czwartego :D Faktycznie, masz refleks :))) A tekst...trochę żartobliwy, trochę prawdziwy. Bo rachunki, jakby nie było, płaci się zawsze. Grunt, to wiedzieć za co i dlaczego. A właśnie, moja duszyczka obraziła się na mnie, ale buczy gdzieś tam w kątku, że mam Cię pozdrowić. No nie chcę się narażać tej, której majtki sfotografowałem suszące się na sznurku :P Dziękuję Ci serdecznie i również życzę...chwila, były takie życzenia... A, mam!!! Oby najlepszy dzień tego roku, był najgorszym dniem przyszłego :))) A tak zupełnie serio i poważnie, to bardzo, bardzo serdecznie dziękuję Ci za to, że jesteś, wchodzisz i czytasz. I dziękuję Ci za Twoje zdanie, bo jest ono dla mnie bezcenne :)))

      Usuń
  2. A no tak właśnie, nie napisałam o najważniejszym, czyli o suszących się gacioszkach, a to mi nasunęło myśl, że Nowy Rok powinno przywitać się w nowej bieliźnie - podobno jest taki przesąd, więc może trzeba by pomyśleć o jakimś nowym kompleciku dla tej biednej małej? Zdjęcia są super, jak z bajeczki o Treflikach :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, tego przesądu nie znam. Pal-sześć duszyczkę, lecę jutro majtasy kupić dla siebie :D Ty wiesz, jaki by cyrk urządziła przy kupnie majtasów dla niej? Te z koronką, to nie, stringi też nie, te czarne, to od szatana, te białe dobre, ale bez gumki... Mówię ostatecznie i poważnie - NIE. Różnimy się w doborze bielizny bardzo :D . Mogę się założyć, że jeśli dam jej wolną rękę, to wybierze te babcine pod szyję i z wełny :P Żartuję oczywiście :)) A żałuję jednego, ze nie mam znajomych, którzy maja dzieci w wieku lalkowym. A tak, musiałem sobie poradzić nożyczkami i wyobraźnią. Bardzo dziękuję Ci za komentarze. Mam przednią zabawę :)))) Trefliki...kurde, jestem kilka lat do tyłu. Coś czuję, że muszę zobaczyć :))

      Usuń
    2. Leć i kup koniecznie - żeby nadchodzący rok był wyjątkowy - ja dziś właśnie zakupiłam ;D

      Usuń
    3. Jak w banku zatem - jutro nowe majtasy będą :D Mają wszyscy - mam i ja :D

      Usuń
  3. Pomarudzi jak to każda kobieta ale na pewno Cię uwielbia, kto by nie uwielbiał faceta co majtki i stanik pierze?
    Wszystko zobaczyłam, ją rozmawiającą z Tobą.
    Pośmiałam się serdecznie, te wszystkie zdrobnienia😁...
    A co do rachunków czy postanowień na Nowy Rok...czy ja wiem...niezbyt w to wierzę, niech wszystko się toczy jak los zadecyduje😊
    I myślę, że gdyby było z Tobą aż tak źle,to ta ona malusia już by dawno dała nogę😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie raczej, czy ja nie dam nogi przy takiej świętoszce :P Obrażona jest, więc dam już spokój. Cieszę się, że się pośmiałaś:))) Tego chciałem:)) Tak to strasznie brzmi - te rachunki. A przecież to tak naprawdę czyste podsumowanie. Nie odgryzę sobie ręki z tego powodu, że coś mi nie wyszło, czy coś zawaliłem. jak to w życiu. A wódkę i tak wypiłem :P O reszcie ciii :)))))

      Usuń
    2. No co Ty, swój do swojego ciągnie😊nigdzie nikt nie ucieknie ani Ona ani Ty.
      A kobiety niby takie ścichapęki a jak co do czego, to uciekłbyś, gdybyś ich prawdziwą naturę poznał😊😁😁
      Więc niech ta mała nie ściemnia już, draniowate to i tyle.
      Chociaż jakiś margines przyzwoitości jej zostawiam,bo nosi normalne i przyzwoite zgrzebne majtki.😁😁😁

      Usuń
    3. Sam wycinałem ze szmatki!! A ręce drżały jakbym diamenty obrabiał - uff! Kobiety...ba, podpuszczasz mnie na temat kobiet, ale zagryze zęby i niec nie powiem. Nic, ani słówka :D A męcz się kobieto, męcz :D

      Usuń
    4. :-))))ze szmatki:-))))
      No podpuszczam, ale jesteś dzielny😁😁😁
      Bardzo radosny tekst dzisiaj, super, no i gatki fachowo skrojone😊

      Usuń
    5. Zacisnąłem zęby i wyszło :D Bardzo serdecznie Ci dziękuję :)) I bardzo się cieszę, że mogłem dać trochę radości, a nie tylko zamyślenie, na koniec roku. Wszak było, minęło :)) A to co złe, jak zawsze, pewnie wróci, ale teraz trzeba się uśmiechnąć :))

      Usuń
    6. Pewnie! Za sto lat może mi przejdzie :D

      Usuń
  4. Witaj Witku. Dzisiaj ode mnie krótko. Świetne. 🍷

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja też krótko: Dziękuję Ci serdecznie i ciesze się :)))

      Usuń
  5. Tak się uśmiałam, że nie mogłam wpisać komentarza. Nawet bez zdjęć oczyma wyobraźni widziałam tą biedniusią, wyczochraną istotkę...I kto tak nabroił, kto? Nie trzeba było grzecznie, skromnie to by prać gatków nie trza było. A tak robota jest i malusia się wstydzić musi. Ciuś, ciuś...A tak poważnie genialna humoreska z morałem w tle. Duża niespodzianka pod sam koniec roku. Zbliża się on dużymi krokami i myśli różne krążą, podsumowania, ile dobrego, ile tego niechcianego w nim roku było. Ponoć bilans musi wyjść na zero, a kolor czarny jest mieszanką barw. Podziwiam Twój kunszt krawiecki i stylisty bielizny damskiej...Bardzo dziękuję za duży zastrzyk humoru. Obym w nadchodzącym Nowym Roku mogła czytać wiele tak fajnych tekstów. Wszystkiego naj, naj, Witku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasnęła bieda przytulona do poduszki, to mogę odpisać :)) Zachciało mi się śmiać z siebie samego, więc tekst jest, jaki jest, każdy widzi. Oj, nie trzeba było grzeszyć! Ale kiedy grzech tak dobrze smakuje... Już mogę nawet te gatki prać, byle nie słyszeć gadania o godzinkach :D . A tak serio, to bardzo, bardzo Ci dziękuję za to, że przeczytałaś i bardzo się cieszę, że Ci się spodobało to, co postanowiłem zrobić zamiast podsumowania. Nie chcę robić tego publiczne, a i podsumowanie pewnie będzie niewesołe. Nie, nie o grzechy chodzi, ale o to, co w tym 2018 roku było. Trudny dla mnie rok. Trudny czas, kiedy wiele rzeczy się zazębiło i nawarstwilo. Tym bardziej taki tekst powinien rozproszyć ponurą minę i sprawić, że człowiek się uśmiechnie. Ja również Ci bardzo dziękuję, ze towarzyszysz mojemu pisaniu i zawsze wiernie komentujesz. Bardzo Ci dziękuję za to, że starasz się rozumieć ideę bloga i starasz się dostrzec w nim wartość dodatnią. Bardzo, bardzo wiele to dla mnie znaczy. Wszystkiego cudownego w Nowym 2019 Roku :))) PS. Ta cholera się przebudziła od stukania w klawisze i się dopytuje, czy Ela już pisała i każe pozdrowić, co niniejszym czynię. I jeszcze zmusza mnie do pacierza. ja tu chyba oszaleję. Jeden jest plus, że jest czysta i pachnąca, ale jaka była marudna, taka jest. Kąpiel nic nie pomogła :D

      Usuń
  6. Pozdrów ją, proszę ode mnie i już tak nie krzycz na nią....:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście pozdrowię :)) Dziękuję w jej imieniu. Nie krzyczę, jestem spokojnym człowiekiem :))). Byle o godzinkach nie mówiła. :D

      Usuń
    2. Cały czas śmieszy i to jak bardzo . Witku uwielbiam ten tekst. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko szperaniu w starszych postach. Jedno na pewno mogę stwierdzić, a raczej potwierdzić: masz coraz większe grono czytelników i słusznie, choć te starsze posty są naprawdę dobre.
      Wspaniałego dalszego świętowania, bo chyba akurat Ty nie masz problemów ze świątecznym przejedzeniem, jak ja...
      Pozdrowienia:)))

      Usuń
    3. Nie mam nic przeciwko temu, byś czytała to, co tu jest. Ja sam....nie czytam. Ale może dlatego, ze napisałem i wiem, co jest? A może dlatego, ze trochę obawiam się tego, ze przeczytam, załamię ręce i powiem - kasujemy! Bo to prawda Elu, niektóre rzeczy są...trudne. Trudne, kiedy patrzy się na nie z perspektywy czasu. Albo rozwiązania ich. Niechciana miłość, samotność i wiele, wiele różnych rzeczy, które budowały ten świat. Ale skoro były, niech zostaną. Mam się obrażać na życie, ze jest? No właśnie :))) A z czytelnikami, sama widzisz. Przychodzą jedni, znikają drudzy.Z niektórymi mam kontakt prywatny, niektórych znam tylko z tych słów, co tutaj. No, jeśli zdecydują się napisać. Nie, nie mam kłopotów z przejedzeniem. Po prostu nie jem :D Jak dieta, to dieta. Pewnie, ze trochę inaczej w Święta, ale czujność zachować należy, jak mówi klasyk :))) Bardzo się ciesze, ze sięgnęłaś po te starsze rzeczy, bo nie jestem zawodowym pisarzem, ba, nawet nie amatorem, więc nie zawsze mogę służyć świeżym i pachnącym tekstem. Zresztą sama wiesz... Dziękuję Ci bardzo, bardzo. No i pozdrawiam serdecznie uśmiechając się i życząc Ci LENISTWA :)))))

      Usuń
  7. Witaj Witku, z takiej strony toja Cię nie znałam. Kurcze gębę mam pełną smiechu bo cóż może bardziej rozweselić jak nie ta mała, rozczochrana i jak by było mało do tego brudna, a jednak nie samotny. Sympatią bije od Was obojga i nie dziwię się, ze znosisz w pokorze to jej kapryśne zachowanie, no poza jednym tych godzinek nie chcesz śpiewać ;). Ciągnę ten temat dalej, a zrób jej tą przyjemność ciekawe jak zareaguje :D. Tekst rozliczeniowy świetny, jak zawsze z umiarem, wyważony delikatnością, bez przekroczenia granic,,, dla mnie ma niesamowitą wartość tą uczuciową najbardziej. Chce się powiedzieć brudna jestes ale i tak Cię lubię. Kapitalne rozliczenie roku, w którym doszukuje się wielorakich aspektów z naszego ludzkiego życia. Jak zawsze czytam wsio, nie zawsze mam czas i wenę by komentować. Piękne dzięki, a piszę w niedzielny poranek po godzinkach, przede mną jeszcze różaniec i koronka ;). Z nowym rokiem zyczę wspaniałych wpisów, spełnienia planów i oczywiście zdrowia, by móc przetrwać humory tej maleńkiej, pozdrawiam serdecznie.
    P.S patrzę na fotografie i smieję się w głos podziwiając Twoje pomysły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Joasiu :)) Ucieszyłem się, że udało mi się Ciebie rozśmieszyć. No tak, wyszło szydło z worka, czasami lubię pożartować :)) A że z siebie żarty wychodzą zawsze dobrze, to i taki właśnie tekst. Małej już przeszło, więc siedzi teraz na brzegu biurka i coś tam pogwizduje. Wolę nie wnikać co :)) Broń mnie Boże od Godzinek, ta mała cholera dobrze wie, że fałszuję okrutnie, Ty wiesz, co by się działo? :))) A tak na serio, bardzo dziękuję Ci za piękny komentarz. Skomplementowałaś mnie ponad miarę, ale dostrzegłaś w tym tekście to, co jest jego istotą - rozliczeniem z samym sobą i z całym rokiem. Może w niecodzienny sposób, ale lepszy taki, niż żaden :)) Bardzo dziękuję Ci za życzenia, a ja ze swojej strony życzę Ci spełnienia planów, dużo radości i tego chyba, co najważniejsze - zdrowia i wielu DOBRYCH emocji. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :))
      P.S Najgorszy był biustonosz do zrobienia. Jedno jest pewne - na długi czas żegnam się z krawiectwem :))) Mała kiwa głową, że mam rację i dodaje, że łapy mam jak z drewna (awantura wisi w powietrzu) :))

      Usuń
  8. hahahaha , nie mogę przestać się śmiać.....poprawiłeś mi humor przy smutnej niedziel.
    Świetny tekst .
    Pod płaszczykiem humoru zmusza jednak do refleksji .
    Podsumowanie roku , rachunek sumienia ....
    Rachunek kojarzy się z matematyką, księgowością, bilansem i strachem, że ów bilans okaże się minusowy.
    Sumienie to dla mnie coś na wskroś humanistycznego. Jak to pogodzić?
    Nie wypowiem się ..muszę przemyśleć
    Krawcowej raczej z Ciebie nie będzie ....
    Za to foty artystyczne ...cycuś ..


    Skomentuj jako:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i na coś się przydałem. Poprawiłem Ci humor, więc jest dobrze :)) To prawda, o czym piszesz, że pod płaszczykiem kryje się coś więcej. Jak to wszystko pogodzić? Niektórzy spisują na kartce. Niektórzy zastanawiają się, czy ma to w ogóle sens. Myślę, że jest to sprawa potrzeby, czucia, pewnego popatrzenia wstecz i ocena samego siebie. Jest to trudne, przyznaję, bo jak przyłożyć ocenę do sumienia? A jednak wiele osób tak robi mimo strachu przed ujemną wartością. Czy zresztą może być ona ujemna? Przecież każdy się stara mniej lub bardziej. Krawcowej ze mnie nie będzie, to pewne! Jeszcze majtki wyciąć, od biedy, ale jak sam patrzę na biustonosz, to mnie skręca ze śmiechu. Dobrze, że mam wyrozumiałych czytelników. Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie i równie serdecznie pozdrawiam :))

      Usuń
  9. Drogi Panie Witoldzie,

    że zacznę z wysoka i na poważnie. Dlaczego, do ciężkiego licha, nie napisze Pan wreszcie porządnej książki. Talent Pan ma ogromny, przecież aż kipi... najwyraźniej także satyryczny. Proszę tu się nie użalać nad rozlanym mlekiem, straconą miłością czy czym tam jeszcze... Moja prababcia mawiała "świat nie nasz tylko boski a my na nim tylko troszki". Może z tą własnością świata to nie do końca się zgadzam, ale cała reszta to święta prawda!!! A życie ma pewną właściwość. Nie ogląda się za siebie. Tylko człowiek rani się okrutnie i z masochistyczną przyjemnością. Świat idzie do przodu, mało tego pędzi jak szalony. Smutek, melancholia... Na chwilę, przy okazji wspomnienia... ale tylko na chwilę. Potem...alleluja i do przodu ( to znowu powiedzonko mojej córki).
    Dla mnie osobiście koniec roku to nie jest powód do podsumowań, postanowień, obrachunków. To następny miesiąc po prostu. Następna data, kolejny wtorek. 1 stycznia nadal będzie zima... Nie patrzę za siebie, nie zastanawiam się co się wydarzyło w minionym roku i co będzie w następnym. Życie i tyle... Plany - tak, zmiany - jak najbardziej, nowe wyzwania - jeszcze lepiej, postanowienia noworoczne - NIGDY.
    Panie Witoldzie. PROSZĘ NAPISAĆ KSIĄŻKĘ! Może o tej małej duszyczce co się Pan z nią wadzi... Może pięknie Pan utka opowieść i melancholijną i wesołą... Może o czymś innym , ale na litość ! Pański talent zasługuje na uznanie !!!!!!!!!!!!!! Dość tylko bloga. Zalecam codziennie dwie godziny pisania. Bez wymówek!!! :-))))) Jeśli rozlicza się Pan co roku ze sobą to 30 grudnia 2019 proszę napisać na blogu, że książka skończona i czeka na wydanie!!!
    pozdrawiam bardzo gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Pani Małgorzato, ta mała cholera obok mnie, ciągnie mnie za ucho i każe pozdrowić, co niniejszym czynię :)) Bardzo ładnie Pani napisała o życiu i o tym, co jest ważne. Że nie ogląda się w tył, a jeśli, to na chwilę. To prawda. Tyle tylko, że do tej prawdy czasami trzeba dojrzeć. Jestem tym typem człowieka, który sam musi tę prawdę odkryć. Przekonać się, jak to jest. Mówię to z perspektywy tego, kto do podobnych wniosków doszedł po jakimś czasie. Jakim? Zbyt długim, ale tym cenniejsze wydaje się być moje doświadczenie. Książka, o której Pani wspomina, to spore wyzwanie dla kogoś, kto przecież literaturę zna i kilka rzeczy w swoim życiu przeczytał i zanalizował sposoby narracji, budowania czasu, przestrzeni itd. Jest we mnie "chętka", która sama musi przerodzić się w PEWNOŚĆ. To dobry sposób, żeby coś napisać - poświęcić dwie godziny na zanurzenie się w inny zupełnie świat. A blog jest mi bliski, nie mogę go zamknąć. I nie dlatego, że stanowi ważny element mojego świata, a dlatego, że dzięki tej platformie poznałem wielu cudownych ludzi, którzy z wielką cierpliwością czytali to, co napisałem. Oglądali i oglądają moje zdjęcia. Może nie jest to wszystko na najwyższym z możliwych poziomów, ale bardzo przykładam się do tego, by każdy odnalazł choć okruszek dla siebie. Staram się również prowokować do pewnych przemyśleń. Bardzo mi Pani pochlebia wystawiając tak piękną ocenę mojej pracy i mojego pisarstwa. A co, jeśli zawiodę? A co, jeśli nie podołam temu zadaniu? Nie, to nie strach mną kieruje, ale pokora wobec świata, wobec oczekiwań i wobec czytelników. (tak, to dobre określenie - pokora) Nie jest Pani pierwszą osobą, która wspomina o tym, bym coś większego napisał i przyznam się, że zaczyna mnie ta perspektywa coraz bardziej interesować. Ale też o niej pisać nie chcę i nie mogę, bom okrutnie zabobonny i (tfu, tfu) nie chcę zapeszać. Ludzie mają tę właściwość, że lubią wyznaczać sobie granice, po czym te granice przekraczać. Dlatego to, co Pani mówi o końcu roku i o postanowieniach, doskonale rozumiem. Kiedyś, miałem plany, by realizować swoje postanowienia. Jednak szybko musiałem zweryfikować swoje plany zgodnie z zasadą, którą Pani pewnie dobrze zna: "Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz mu o swoich planach". Więc i postanowień nie mam. Mam za to rachunek. Ani nie tak słony i gorzki, ani nie tak wspaniały i lukrowy, jakby się chciało. Dlatego też użyłem takiej formy przekazu, by nieco posągowy ton obietnic i postanowień obniżyć. Aby czytelnicy mogli się uśmiechnąć i pomyśleć sobie: "O, ten Naglik, to musi mieć grzechów" - nie powiem, miła wizja :)) Bardzo gorąco Pani dziękuję za ten wpis, który traktuję, jako radę kogoś mi bardzo przychylnego. Szczególnie jedno zdanie szalenie mi się podoba: "Talent Pan ma ogromny, przecież aż kipi..." Z tymi słowami można iść nawet do piekła :)) Bardzo serdecznie Panią pozdrawiam życząc przychylności Fortuny i Czasu oraz zdrowia :))

      Usuń
    2. Każdy artysta, nawet największy kiedyś był amatorem a ćwiczenie czyni mistrza!

      Usuń
    3. Och... Pani Małgorzato... Nie śmiałbym uzurpować sobie terminu "artysta". mam w sobie zbyt wiele pokory i skromności. Ale coś w tym jest, choć wolę sentencję: "Nie od razu Rzym zbudowano". Jeszcze raz Pani serdecznie dziękuję i...cóż, zasiała Pani ziarno :))

      Usuń
  10. Pani @Małgorzata Szymańska -Ziewiec Witku ma rację .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyno,.... nie wiem jak to sformułować. Kiedyś na blogu użyto słów na sposób w jaki piszę, że jest hańbą polskiej literatury. Nawet się nie zaperzyłem za bardzo, bo ludzie mają różne punkty widzenia i różną literaturę czy nie-literaturę lubią. Ale te słowa sprawiły, że moje myślenie o czymś, co może stać kiedyś, choćby na mojej tylko półce, rozwiało się. Och, daruję Ci okoliczności tego wpisu i różnych innych konotacji. Fakt, że ktoś docenia mnie na tyle, by napisać o tym, jest dla mnie czymś zawstydzającym, bo nie wierzyłem i nie wierzę w to. Nie, nie w szczerość Pani Małgorzaty - broń Boże. Raczej w siebie i w swoje zdolności. Jak będzie? Czas jest tu najlepszym probierzem. I oczywiście moja wiara w to, że jednak umiem pisać w ojczystym języku :)

      Usuń
  11. Wiesz. Może od tej strony. Czy osoba tak komentująca może się pochwalić własnym pokaźnym dorobkiem literackim i bycia uznanym w świecie literatem aby takowe słowa powiedzieć. Nie zauważyłam abyś w swoich tekstach, obrażał kogoś, wyzywał, szerzył nienawiść. Są to piękne liryki, świeże w świecie kłamstwa, zbezczeszczania tego co powinno być święte. Ludzie gdzieś co niektórzy doszli do wniosku, że mają prawo do krytyki wszystkiego i wszystkich. A niestety nie mamy takiego prawa. Uważam, że taką krytyką raczej nie powinieneś się sugerować zbytnio. Nawet oddając coś do zaakceptowania jakiemuś wydawcy - choćby nie wiem jak marna była pozycja. Pocztą zwrotną nie dostaniesz takiego podsumowania, czy krytyki. Dziwna jak dla mnie krytyka,
    dla osoby która przeczytała tony słów. Hmm.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witku zobaczyłam dziecko w Tobie...musisz czesciej sięgać tej radosnej duszy... widzisz odezwała się- otwórz dla niej drzwi i wycinaj jej ubrania, przebieraj, myj, usypiaj,kolysz do snu, a ona Ci wdzieczna będzie- dziękuję... wszystkiego co najpiękniejsze dla Ciebie każdego dnia...🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie spodziewałem się Małgosiu takiego obrotu rzeczy w moim pisaniu. Może to sprawa ewolucji? Dojrzewania? Nie chcę myśleć nad tym. Dziękuję Ci serdecznie i życzę Ci tego samego :)))

      Usuń
  13. No proszę, znalazłeś złoty środek na nudę - kreatywność. Pomysł przedni na bieliznę wycinaną i uwiecznioną na pełnych pięknego światła kadrach. Klimat nocny też nie bez znaczenia. I te pytania, które każdy z nas mógłby sobie zadać dziś i nie tylko dziś "Kim stałem się, przez ten rok? Czy zmieniłem się ja, czy zmienił się mój świat …?" Wpis bardzo oryginalny, poważny, ale nie pozbawiony humoru. Powaga zatem może być radosna i to jest to czego życzę Ci na Nowy 2019 Rok. A odpowiadając na pytania - wciąż to jestem ja, jakby taka sama, ale jednak doświadczenia roku nie były bez wpływu na postrzeganie siebie i świata wokół mnie i tego dalszego. Świata jakiego dotychczas nie znałam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tu się można Ivo pomylić, bo ja nie pamiętam, bym się nudził. Samo pojęcie nudy jest mi znane tylko z literatury. Ale prawdą jest, że trzeba być kreatywnym zwłaszcza, jeśli chodzi o zdjęcia. Zwłaszcza o wycinanie majteczek ze szmatki, o biustonoszu nie wspominając. (swoją drogą, nie wiem, co mnie podkusiło i prawdę piszą czytelnicy, że krawca ze mnie nie będzie :) ) Bardzo się cieszę, że wyszło spod mojej ręki coś, co nazywasz rzeczą oryginalną. Bo to oznacza, że człowiek (ja) się rozwija. A to uważam za wartość samą w sobie. Za zmianę i za ewolucję. Powaga radosna - piękne i cudowne życzenia Ivo, które na myśl przywiodły mi "Przedśpiew" Staffa. Ja zaś, ze swojej strony życzę Ci dużo zdrowia kierując się Twoim ostatnim wpisem i bezustannym zachwytem czy w życiu, czy w czasie robienia zdjęć, czy w poznawaniu nowych ludzi. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za wszystko to, co dałaś mi w roku 2018 :)))

      Usuń
    2. Dziękuję. Dałam niewiele, ale cieszę się, że mogłam cokolwiek :) Zawsze wolę dawać niż brać, tak jestem skonstruowana, że zawsze bardziej raduję się z tego pierwszego. Tobie także zdrowia życzę, zawsze dobrego światła i spełnienia mojego marzenia. Tak, tak mojego - byś zaczął spoglądać na siebie bardziej przyjaznym okiem, z większym dystansem i wyrozumiałością dla samego siebie. Nie bądź taki surowy dla siebie, daj sobie więcej oddechu. Pozdrawiam 😊

      Usuń
    3. Mamy tak samo, wolę dawać, niż brać :)) Bardzo serdecznie Ci dziękuję za piękne życzenia i dobre myśli. Zwłaszcza druga część życzeń jest dla mnie bardzo cenna, bo jest prawdą o mnie... Wzruszony - dziękuję :))) I oczywiście pozdrawiam :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty