Biel...
Nie bój się płomienia moich ust, ani też ciepła rąk
wezbranych. Spokojne są i ciche, więc nie musisz uciekać od słów, których nie
wypowiem. Jest przecież mróz i cisza tak biała, że nie zmąci jej nawet ptak
kruchym śpiewem. A paprocie rosną i wiją się ogrodach na szybie – wybacz, nie
narysuję serca ten jeden raz i nie będzie szczęścia ani pocałunku. Bo pewne
rzeczy muszą mieć swoją przyczynę. I pewne rzeczy muszą odejść najpierw
niszcząc to, co zbudowane z trudem. Więc niech i będzie biel i miękki cień. I
gałąź sosny tak daleko od domu. I niech spadnie spokój na serca nasze puchem mrozu,
ciętym kryształem. Dlatego nie bój się płomienia moich ust, zbyt daleko są od
Twoich warg i dłoni. Zbyt daleko są od Twojej białej skóry. Spójrz, jak pięknie
niepamięć wkracza w nasze ogrody. Co było, być przestaje, a każdy szept w nocy
wypowiedziany ulatuje. Nie, nie płaczę, to mróz ściska moje szare oczy, albo
też światło odbija się od bieli. Pewnie oślepnę, jak wiele razy w życiu
człowiek ślepnie, by móc potem powiedzieć, że nie wiedział. To dobra wymówka i
błogosław ją, bo jest. A może wolisz ogień ciał, kiedy słońce zajdzie i cienie
nasze, które na ścianie zaczną miłosną grę, zanim otworzymy usta? Wielbiłbym
Cię, gdybyś przyszła i ogrzała swoje palce na moich plecach, a potem wypisała
sutkami tajne zaklęcia. Ale przecież Ty się boisz płomienia moich ust. Więc
stoimy w bieli nie wiedząc jakie ścieżki nam przeznaczono, bo śnieg wszystko
przykrył. Ani nam w przód, ani obok siebie w tej wędrówce przez biel. Przez
mróz. Przez pustynię słów… Masz rację, już lepsza byłaby gałąź i świt zimowy.
Albo sen niespełniony…
Witku, znów zdjęcia jak z krainy snów...Piękne, delikatne i zjawiskowe. Pasują idealnie (pewnie tak miało być) do rozważań o relacjach, jakie opisujesz. Chyba właśnie chłód i obojętność jest najgorszym z uczuć w związkach...Tytułowa biel to niewinność i czystość, a może czysta kartka...Czytałam z zachwytem...wspaniały, zmysłowy tekst. Nieco zawstydza...Bardzo, bardzo ciepło Cię pozdrawiam, Witku. Miłego nowego tygodnia:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Elu. Długo (za długo) myślałem, jak mam to wszystko napisać. Wiem, że brakowało takiej pustej kartki, takiej niewinności. Nawet, jeśli trochę zawstydza (zasugerowano mi więcej ognia, żeby pokazać moją rogatą naturę). Cieszę się ogromnie, że to wszystko ze sobą współgra tworząc taką dziwną trochę całość i zasługuje na pochwałę w Twoich oczach. Bardzo serdecznie i równie gorąco Cię pozdrawiam Elu :)). Dobrego tygodnia i dobrego światła :)))
UsuńTęsknota, samotność i erotyk w duszy poety prozy.
OdpowiedzUsuńMalowane to wszystko obrazem z granicy lodu,
niewinnej bieli w tle z błękitem nieba i ognia, ujęte w ramy zieleni i życia.
Marzenie.
Pisz Witku dalej. Pozdrawiam :)
Dziękuję Ci serdecznie. Ciesze się, ze znalazło to uznanie w Twoich oczach. Taki nieśmiały ten erotyk, ale skoro zima... Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :))
UsuńPiękne zdjęcia, bo ja zresztą lubię takie szronem malowane. Przypomina mi się dzieciństwo, kiedy to szron co zimę malował na szybach, a ja uwielbiałam na to patrzeć. Teraz od bardzo dawna nie przypominam sobie takiego widoku. A tekst zmysłowy i gorący chyba tak dla równowagii, choć z drugiej strony takie nieco pożegnanie i pogodzenie się z sytuacją, świadomość, że coś się skończyło, przykrył to śnieg i szron. Oczyściło się wszystko i teraz pozostało oczekiwanie na nowe niewiadome... Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńAch, gdzie te szyby naszego dzieciństwa... Teraz wszystko szczelne i zamknięte, nie ma szronu... Szkoda trochę, bo tak samo uwielbiałem patrzyć na kruche ogrody namalowane na szybie. A sam tekst... Wiesz, chyba wszystko w nim jest. I cisza i oczekiwanie i erotyzm i pewna konstatacja. Poczekamy do wiosny zatem. Kiedy zawieje wiatr niosący zapach wiosny i roztopionego lodu odtają wszystkie ścieżki i ruszymy przed siebie. Dziękuję Ci bardzo, bardzo za wpis i za trud w przeczytanie tego tekstu. Bardzo wiele to dla mnie znaczy, bo widzę sens w swojej pracy. Tej innej, własnej. Dziękuję i bardzo ciepło Cię pozdrawiam :)))
UsuńPrzecudowne zdjęcia i wspaniały zmysłowy tekst .Czułam rumieniec na twarzy ale czytałam dalej i dalej z zapartym tchem i z zaciekawieniem co będzie dalej......
OdpowiedzUsuńOdniosłam wrażenie ,że zostawiasz za sobą to co kiedyś było .
Słowa ....Ani nam w przód ani obok siebie ...... sugerują pożegnanie .
Chociaż jeszcze wszystko może ulec zmianie kiedy nadejdzie wiosna , zazieleni się trawa , kwiat zakwitnie, ptak zaśpiewa .....może stara miłość wróci lub też narodzi się nowa ......radosna, czysta , błękitna......
Wszystko zależy od wiatru. jeśli będzie to wiatr zachodni, to będzie pięknie i będą obłoki. jeśli wiatr ze wschodu, to będzie zimna wiosna i plucha. Żartuję troszkę, bo trochę się tego tekstu teraz wstydzę. Kiedy pisałem, to pisałem od serca. A teraz... a teraz powoduję, ze jest rumieniec... Tak, to w pewnym sensie tekst zmiany. Może nie jakiejś wielkiej, a mówiącej o ważnych rzeczach w życiu człowieka, który stanął i czeka, kiedy droga go znów wezwie. Ciesze się Ilusiu, że podobają Ci się zdjęcia i bardzo, ale to bardzo się ciesze, ze tekst do Ciebie przemówił. Dziękuję :*
Usuń