Czar...
Wziąłem
ją w rękę. Faktycznie, nic nie ważyła. Odgarnąłem włosy, by zobaczyć
twarzyczkę. Nigdy jej się nie przyglądałem właściwie, bo i po co. Widziałem
tylko jej nieporządne włosy i przekrzywioną aureolkę. I oczy, których kolor
zmieniał się często. Śpi. Niech śpi, nie trzeba jej budzić, kiedy dzieje się
magia. Pewnie by krzyczała „nie idź!”, albo „nie pozwolę ci!”. A tak, jest
spokój i jej sen, który niech trwa jak najdłużej. Ja też potrzebuję odpoczynku,
ale nie mogę przestać iść. Nie mogę przestać patrzeć w horyzont, nie mogę nie
wejść w czar, który się dzieje. Tak, wiem. Ktoś powie, że to tylko mgła. A dla
mnie to czar, który powoli pełznie, płynie, widzę szare pasma, które rozlewają
się po plaży, a słońce zachodzi żółto i czerwono nasycając wszystko swoją
barwą. Wszystko tonie, nawet morze. I ja tonę stojąc pośród piasku patrząc, jak
dzieje się magia. Widzisz, nie trzeba wielkich słów i starych grymuarów. Ona po
prostu jest. Wystarczy trochę mgły i światła. Dobrze, jeśli
chcesz, możesz nazwać to kuglarstwem, możesz nazwać to oszustwem. Ale to się
dzieje i stoję pośrodku plaży z duszą w dłoniach i patrzę, jak wszystko
pochłania czar, jak wszystko znika. Gdzie jestem? Gdzie jesteś? Znika każde „zawsze”
i każde „kiedyś”. Nie ma już nic, prawda? Jest tylko mgła i jest zapach morza.
Mógłbym teraz wyszeptać „De profundis clamavi ad Te, Domine”, ale nie mogę, nie
mogę. Mała poruszyła się na dłoni, pewnie czuje, co się dzieje, jak czar unosi
mnie i ją coraz dalej i dalej. Gdzie jesteśmy? Kim jesteśmy? Ruszam powoli
przed siebie, a mgła osiada mi na rzęsach i włosach. Czuję, jak czar przenika do
krwi, a na ziemię spada cisza i milczenie. Nawet wieczny szept morza powoli
niknie i mgła go pochłania. Mała porusza się w śnie, a ja idę przez mgłę, idę
przez czar tego miejsca. Muszę stąd odejść, bo pochłonie mnie całego, ale tak
dobrze jest w mgle. Czasami tak dobrze zabłądzić i nie wiedzieć, gdzie północ i
południe, wschód i zachód. Zrobiło się chłodniej i mgła zaczęła opadać. Z
daleka zobaczyłem znajomą kępę drzew i światła latarni. A więc wyszedłem. Nikt
nie chwycił mnie za rękę i nie poprowadził dalej w mgłę. A może wcale bym nie
chciał? Mała obudziła się i spojrzała na mnie. Oczy miała niebieskie przechodzące
w granat. Pierwszy raz widziałem taką minę u niej. Nie ziewnęła w dłoń, nie
marudziła, a spojrzała na mnie i w tym wzroku było pytanie. Nie, nie chciałem
na nie odpowiedzieć, dlatego musiałem zadać swoje.
-
Mała, powiedz mi, co jest najważniejsze?
-
Wyszedłeś z mgły, powinieneś wiedzieć.
-
Ale ciebie pytam.
-
Miłość oczywiście. To ja malusia taka i wiem, a ty nie wiesz?
-
Może wiem Mała, może wiem, ale zapominam czasami.
-
Wcale nie czasami. Ty zapominasz w ogóle! Ty jesteś stary dziad, wiesz?
-
Cicho Mała, siadaj na ramieniu. Idziemy do domu.
-
No, godzinki mi przepadną, pospiesz się.
-
Idę Mała, idę…
A księżyc-gnojek, co budzi w czasie pełni, śmiał się z nas pełznąc po niebie...
Zapiera dech w piersiach.....pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie :)) Również Cię pozdrawiam :)))
UsuńNic Ci nie napiszę Witku, bo (moje) słowa mogą zniszczyć ten piękny, wyjątkowy nastrój ....
OdpowiedzUsuńPosłucham sobie tylko szumu morza, popatrzę na to co odkrywa, a co zasłania Twoja magiczna mgła, nie będę odtwarzać niewyraźnych konturów zjawisk, przeżyć, zdarzeń ....
Podelektuję się ciepłem obrazów, które tak pieknie namalowałeś słowami i barwą fotografii ... Posłucham ciszy ....
Dobrej Nocy Witku .... Serdeczności ....
Aniu, nic słowa nie zniszczą, ale doskonale Cię rozumiem. Cieszę się ogromnie, że napisałem tekst, który potrafi wyciszyć, potrafi też sprawić, że usłyszysz szum morza. Wielki komplement dla mnie, kiedy tak właśnie się dzieje. Dlatego z serca Ci dziękuję, choć to zbyt mało. Również dla Ciebie Aniu serdeczności i światła :)))
UsuńPrawdziwy czar, Witku...musiałam przeczytać i tak się jakoś pięknie zrobiło i cicho. Nawet Mała niewiele dziś mówiła. Nie byłam nigdy nad morzem w takich okolicznościach...musi być zniewalające. Tym bardziej dziękuję za fotografie w tak pięknej kolorystyce. Każda z nich ma inny odcień i mogłaby zdobić niejedną ścianę.
OdpowiedzUsuń"stoję pośrodku plaży z duszą w dłoniach i patrzę, jak wszystko pochłania czar, jak wszystko znika. Gdzie jestem? Gdzie jesteś? Znika każde „zawsze” i każde „kiedyś”. Nie ma już nic, prawda? Jest tylko mgła i jest zapach morza." Ja to nazywam "tu i teraz" ...trudne do spełnienia, ale naprawdę warto, bo tylko tak można dotknąć naprawdę chwili wszystkimi zmysłami. Nieco smutku i tęsknoty można wyczuć w tych słowach.
Na pewno taki oddech był potrzebny...
Z pewnością szum morza i wiatru pozostanie w pamięci na długo.
Dużo siły i energii na najbliższe dni, Witku:)))
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Pięknie Elu napisałaś. Mgła nad morzem w lecie często jest. Zwłaszcza mgielne są poranki. Ale wyglądają inaczej. Tego momentu, który nazywasz "tu i teraz", jest znacznie mniej. Wiesz, masz oko do fotografii, bo zobaczyłaś różne odcienie i różne natężenia światła. Ale tak w istocie było. To nie błąd mojej obróbki, czy majstrowanie światłem przy robieniu zdjęć, a zjawisko pogodowe, które tak dziwnie zaabsorbowało światło i jego barwę. Tak, masz rację, że szum morza i wiatru pozostanie na długo. Właśnie po to pojechałem tyle kilometrów, by nasiąknąć tym wszystkim. Dziękuję Ci bardzo serdecznie za dobre i słowa i za życzenia - bardzo, bardzo się przydadzą :)) Równie serdecznie Cię pozdrawiam i dodam - wiosennie, bo przecież wiosna już jest w nas samych :))
UsuńPodobno coś tam jednak waży... :) Piękne zdjęcia, we wpisie jest tak cicho jak we mgle. Słowa obejmują i otulają jak ona albo jak Ty Małą w dłoni. Wyciszyło się, uspokoiło, zazdroszczę trochę tego spokoju. Niby znam to uczucie, ale jakoś nie chce do mnie ostatnio przyjść, chyba jakoś muszę to wszystko od nowa zaczarować, spróbować. Pozdrawiam Cię i miłego dnia życzę :)
OdpowiedzUsuńTak, coś waży, ale niewiele :)) Dziękuję Ci, że doceniłaś ciszę i spokój. Bardzo chciałem pokazać właśnie to. Nie, nie rezygnację i machnięcie ręką, ale spokój, który gdzieś spływa na człowieka i dzieje się magia. Choć we wpisie to taki trochę pozorny spokój, bo przecież znów zadaję pytania. Wiesz, chciałem pokazać miejsce, które ani nie jest specjalnie ładne, ani brzydkie. Ale natura potrafi z niego zrobić coś wyjątkowego. Wyciszyć, dodać mgłę i światło. Zaczarować. I wtedy staje się szczególne. Czy nie inaczej jest z nami? Czy odrobina szminki i tuszu do rzęs nie podkreśla? Czy dobre perfumy i koszula nie zmieniają? Chyba tak. Chyba na pewno tak. A tak między nami, to bardzo mi pomógł właśnie ten wieczór. W wyciszeniu się i w uspokojeniu pretensji do samego siebie. Nie musiałem czarować, wszedłem w czar. I tego Tobie życzę, byś weszła w czar i uśmiechnęła się i żeby spłynęła na Ciebie cała ta cisza, która daje spokój. A jest okazja, bo mgły przedwiośnia są piękne, a bagna o tej porze zaczynają żyć swoim życiem. Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie i również życzę Ci dobrych i spokojnych dni z ciepłem i dobrym promieniem słońca :)))
UsuńHej Witku...
OdpowiedzUsuńW życiu potrzebna jest taka magia np. w postaci mgły dla odrealnienia codziennego życia. Wyciszenia różnych emocji i pobycia z samym sobą! Mgła otula nas spokojem, odgradza od świata choć na chwilę...Możemy podumać sobie i mieć pewność, że nic nie wydostanie się poza nią! Czy to nie magia? :))) Nawet proste pytanie o sens życia można ukryć w magicznej mgle. No a Mała jest barwnym dodatkiem w Twojej mglistej opowieści :))) Znakomite i magiczne zdjęcia :))
Pozdrawiam serdecznie nocą :))
Dziękuję Ci bardzo serdecznie i pozdrawiam życząc udanego dnia :)))
Usuń