Przyloty-odloty

Mała siedziała na obrusie i obserwowała salę. Co rusz zerkała na mnie, to na rząd krzeseł i stołów. A ja usiłowałem jeść śniadanie. Zrywała się i podchodziła do mnie, a potem z zamyśloną miną wracała na miejsce. Nie pytałem, bo jajecznica stygła. Kawa też. W końcu stanęła, wyciągnęła rękę z palcem wyciągniętym oskarżycielsko i wrzasnęła!
- Nie gap się tak na nią!!
- Na kogo znowu?
- Na nią!
- Ale ja się nie gapię! Ja po prostu jem śniadanie. A w ogóle, to nie krzycz. Czy ja mogę zjeść chociaż raz, tak jak dawniej, w ciszy i spokoju?
-Tak? Żebyś się znów na jej tyłek gapił? Myślisz, że nie widzę? Tu sięgnęła do aureolki, po czym zerwała ją z głowy i rzuciła o obrus.
- Mała, czego ty znów chcesz? Jem śniadanie, a ty cyrk odstawiasz.
- Bo się na nią gapisz!
- A co mam robić? Zresztą co cię obchodzi, czy się gapię, czy się nie gapię. Mnichem mam zostać? Do zakonu mam iść?
- No…
- Tobie się już zupełnie pod tą czupryną wszystko pomieszało!
-Ha, myślisz, że nie widzę tego spojrzenia, kiedy załączała ekspres? Myślisz, że jak malusia jestem, to i nie widzę, co się dzieje? Nie myśl sobie, ja cię muszę pilnować, bo na lumpy zejdziesz niedługo! Aż się kawą zakrztusiłem. Zacząłem gwałtownie kaszleć, a moje płuca uznały, że wolą tlen, niż kawę. Nawet taką, z hotelowego ekspresu.
- No widzisz, widzisz? Muszę cię pilnować, żebyś się nie mógł zakrztusiować.
- Mała, bo w domu szatkę na tyłku przetrzepię. Cisza i spokój ma być i daj mi do cholery zjeść!
- Cha, cha, cha, a ty myślisz, że ja taka głupiusia jestem? Widzę ten błysk w oku – Ha! Tu Małej nie wyszło, bo zapatrzona w salę potknęła się o widelec. Wiem wszystko, wszyściusio. Do ostatniego słówka i ziareneczka wszyściusieńko wiem!
- Nic nie wiesz mała cholero! I przestań się tak rzucać po stole.
- Nie wiem? A wiem! Już ci mówię, wtedy mnie będziesz przepraszać i na kolanach będziesz mi dziękował. Bo ja jestem malusia i dzielniusia i umiem słuchować. Żebyś wiedział, że ci powiem: „Siedzi tam przy drzwiach. Zawsze tam siada. I zawsze jak zrobi się więcej ludzi, to składa talerze i nawet nie kończąc odchodzi. Wysoki jest. Ale głos ma miły i oczy ma takie, jakby w nich mieszkało szare niebo. Kiedy płacił za śniadanie wyciągnęłam rękę tak, żeby jej dotknąć. Była ciepła, a przecież przyszedł z wiatru. Kiedy stanął naprzeciwko mnie, musiałam uciec widząc jego ramiona i czując jego zapach. Jest sam i patrzy tak, jakby nie mógł się świata napatrzeć. Jest sam i nie nosi obrączki. Ale to przelotny ptak. Dziś jest, jutro odleci. Gdzie indziej jest jego dom. Czy taki mógłby mnie.."
- Aj Mała, zmyślasz jakbyś spała na kamieniach!
- Cha, cha, cha! Ale ty głupiusi jesteś! Mnie nie wierzysz?
- Cicho już. Koniec tego, właź na ramię i idziemy. I żadnych bajęd mi tu nie opowiadaj. Dzisiaj ostatni dzień. Trzeba się przejść, na morze jeszcze popatrzeć. Jeszcze posmakować wiatru i spakować się. Rano trochę zdjęć i do domu.
Tak zrobiliśmy. Kiedy przytargałem walizkę koło przystanku, nie mogłem oderwać wzroku od nieba i fal. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że zaczarował mnie ktoś i będę tak stał i stał, a wszystkie sprawy ominą mnie szerokim łukiem. I wtedy zobaczyłem klucz łabędzi i usłyszałem przez szum fal śpiew ich skrzydeł. Leciały dobrze znaną sobie trasą. Do domu. Mała nic nie mówiła. A ja poczułem skurcz w gardle. Gdzie ten bus, gdzie ten cholerny bus?...












Komentarze

  1. Śniadanie i skurcz w gardle, kurcze, skąd ja to znam? Rozbawił mnie ten wpis, może nie powinien, ale rozbawił. Może tylko ja się tutaj dopatrzę dystansu do pewnych spraw i lekkiego przymrużenia oka, ale niech tak będzie. W końcu nic nas w życiu tak nie rozbawi, jak nasze własne życie. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy, bo to już chyba pora :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście Ewelino, że masz rację. Wpis miał rozbawić i miał też pokazać, ze mam do siebie dystans. A zwłaszcza do swojego życia i tego, co się dzieje. Mała pomaga, jak może. Znasz to pewnie skądś ;) W każdym razie jakkolwiek byśmy ten tekst nie przeczytali, czy na poważnie, czy z dystansem - jedno jest pewne. Łabędzie wracają do domu, więc wiosnę czas rozpocząć :))) Dziękuję Ci za dobry komentarz, którym mnie rozjaśniłaś :) I Tobie dobrej nocy i snów kolorowych - a co masz sobie skąpić :)))

      Usuń
  2. Witaj Witku.
    Tytuł "Przyloty i Odloty"praktycznie z góry narzuca czytelnikowi puentę i kierunek myślenia.
    Pojawiają się znikąd nagle nasze myśli, nasze pragnienia i tęsknoty. Wystarczy tylko bodziec. A już mamy konkretny kierunek naszych pragnień naszych myśli. Tak jak w kryptoreklamie. Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Od kawałeczek pupy w fajnych obcisłych dżinsach, czy ładna bluzka z dekoltem. U nas pań to trochę inne części garderoby męskiej albo i te same tylko w wydaniu męskim i myśl tam gdzieś się "grzeszna" pojawi. Pusta plaża w zimowy dzień zza cienia błękitu. Samotny wędrowiec w drodze przed siebie, by na koniec obrać kierunek do domu. By powziąć decyzję drogi ku wiośnie. Dobry liryczny, psychologiczny teks, poruszający nasze pragnienia, nasze tęsknoty. Naszą identyfikację z autorem tekstu z Tobą. My ludzie w ciągłej drodze po szczęście i nie umiemy nawet tak do końca je zdefiniować. Ciekawie z nami ludźmi tu jest. Zdjęcia niesamowicie oddają klimat całego tekstu. Jak pusty wysprzątany z naszych rzeczy pokój hotelowy. Niby nasz a już nie nasz. Piękne zdjęcia i dobry tekst. Świetny dialog Duszyczki z jej właścicielem
    - obłędny. Pozdrowienia zostawiam :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałem się Grażynko :D Po pierwsze dlatego, że tak ładnie i dyplomatycznie napisałaś o żądzach człowieka. Po drugie, zastanowiłem się tak już mniej wesoło nad tym, że narzucam co s czytelnikowi. Jestem od tego daleki. Ot, dałem tytuł, bo tak właśnie było. Cała sytuacja, z małymi wyjątkami miała miejsce i w czasie śniadania i dzień po. Czy to nazywasz kryptoreklamą? Ja bym powiedział, ze liczę na uśmiech czytelnika, na jego przypatrzenie się tekstowi i odrzucenie tego, co tylko ładnie wygląda, a jest jedynie zasłoną. A cóż takiego chciałem zasłonić? Ano tęsknotę, którą Ty również dobrze znasz. Czy to za kimś, czy za domem, czy za czymś lub kimś jeszcze. Zresztą wspominasz o tym w dalszej części, za co jestem Ci bardzo wdzięczny, by ktoś nie pomyślał, że zwodzę go na pokuszenie, albo jeszcze dalej :))) I cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają. Ech... Nie mogę ich inaczej wstawić, ale Ci, którym się chce i mają odwagę kliknąć, mogę tyle zaoferować w zamian. Serdecznie Ci Grażynko dziękuję, a Mała stwierdziła, że nikt jej nie rozumie, bo ja i tak tylko o dupie myślę, a wszyscy temu doprawiaja ideologię. Ech, znów się pokłócimy :D Serdecznie Cię pozdrawiam :))))

      Usuń
    2. Witku muszę odpowiedzieć na odpowiedź bo trochę nieopacznie zostałam zrozumiana. Tytuł w moim odbiorze jest dobry i miałam na myśli tylko, że jest puentą do całego tekstu. Podsumowaniem i stąd moje słowa, że narzuca już tok myślenia mnie osobiście do zinterpretowania całości. Zawsze w każdym tekście jakikolwiek by się nie przeczytało jest jedno albo dwa zdania najistotniejsze. Tu w Twoim to właśnie dla mnie tytuł. Co do kryptoreklamy też miałam na myśli całkiem co innego :)) Od dziecka jesteśmy bombardowani pewnymi wzorcami. I według tych wzorców ukształtowani. Nawet nie zdajemy sobie o tym sprawy w życiu codziennym. Mężczyznom wszędzie dosłownie serwowana jest blondi o długich włosach i seksownych kształtach 90 - 60 - 90 przy wzroście minimum 170 cm. Praktycznie każdy plakat, film, wiersz, reklama czy bajka, baśń taki obraz serwuje już od dziecka i to miałam na myśli jako kryptoreklamę. To nam jest wpajane od kołyski. Szablon. Bo kobietom też serwowany jest tz książę na białym koniu. To takie wytłumaczenie co do kryptoreklamy :) . Całe życie gonimy za ideałami z kryptoreklamy nawet nie wiedząc o tym. Wszyscy. W dzisiejszej dobie nie ma człowieka już. Jest szablon i w jego ramy się wpasowujemy. Co do Twojej osoby, zdjęć i tekstu. Nie zauważyłam ani grama reklamy. Wręcz przeciwnie - unikasz jej. Nie potrzebnie zresztą, bo wśród różnego badziewia warto sięgnąć po coś co jest dobre i ma jakąś wartość. Nie ma tez czegoś takiego w świecie że niby prawda sama przed złem się obroni - to tak jednak nie działa i jest mitem. Wytłumaczenie do wytłumaczenia :D....

      Usuń
    3. A dyć nie zawstydzaj mnie dobra kobieto :)))) Dziękuję Ci za wytłumaczenie - nie inaczej myślałem. Ale jak powiedział jeden bohaterów Szekspira - "Słowa, słowa, słowa..." Nawet nie wiesz, jaką mi miłą niespodziankę sprawiłaś odpowiedzią. Dziękuję!

      Usuń
  3. Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tekstu- chyba ta Mała dobrze zna swego właściciela, ale przecież to nie powinno dziwić. W końcu to jego duszyczka. Pomyślałam też, że zawsze pozostaje niedosyt, żal jeśli coś co sprawiało nam radość się kończy. Koniec- początek, przyloty- odloty, wieczne tułanie. Czyż nie takie jest właśnie ludzkie przeznaczenie. Całe życie, codziennie coś zostawiamy, by iść ku nowemu...
    Pusta plaża, zapach morza i szum fal. Mogłoby tak trwać i trwać. Takie otoczenie skłania do refleksji, ale też do marzeń. Zastanawia mnie dlaczego te pytania i myśli pozostały tylko pytaniami.
    Czasem taka duszyczka, albo inny powód nie pozwala na dalszy krok.
    Przylot łabędzi i powrót do domu to sentymentalnie piękny zestaw. Mimo wszystkiego zawsze przyjemnie wrócić, tylko przedmioty jakoś obce są przez chwilę.
    Na zdjęcia mogę patrzeć i patrzeć, po prostu są cudne.
    Ucałuj koniecznie Małą. Ciepłe pozdrowienia i pięknego weekendu Witku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucałować tę paskudę i to w piątek? Przecież to pecha przynosi :D Żartuję oczywiście. Czy ona mnie dobrze zna? Nie wiem. Myślę, że wie o mnie sporo, ale nie wie, co we mnie jest. Nie wie, czym się kieruję. I czepia się, a przecież nie ma czego. W końcu tylko JADŁEM śniadanie. Masz rację, ze takie jest ludzkie przeznaczenie. Trochę to smutne, ale i na pewno pocieszające, że zostawiamy za sobą oprócz dobrych chwil, te złe. I wciąż mamy nadzieję, na te dobre. Bardzo, bardzo ciesze się, ze zdjęcia Ci się podobają. Nie planowałem ich, a jednak chyba wyszły w nastroju pożegnania. Mała ma zatkany nos i chrypi - ma wymówkę, ze nad morzem była zdrowa zupełnie. Ale macha Ci ręką i pozdrawia :)) Ja również Cię bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę dużo światła i fantastycznego weekendu :))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty