Rozmowy przy chmurach...

- Zawsze lubiłem tak leżeć, wiesz?
- A co, już nie lubisz?
- Lubię.
- No to czemu mówisz „lubiłem”?
- Mała, czepiasz się. Lubiłem od zawsze, więc i teraz lubię, ale czas…
- Dobra, ja malusia jestem, ale nie głupiusia. Nie tłumacz.
- Nie zamierzam. Tak tylko wspominam.
- Żeby coś powiedzieć?
- Nie, bo mogę na głos powiedzieć. Czasami trzeba coś powiedzieć głośno, by usłyszeć swój głos.
- Ale przecież ty wolisz szeptać, prawda?
- Mała, a co ty dzisiaj tak? Jak chcesz, to sobie pójdziemy i tyle. Nie musimy leżeć na tej trawie.
- Nie. Jest dobrze. Tylko tak się zastanawiam.
- Nad czym znowu?
- Ile razy leżałeś…
- Z dziewczyną, tak?
- No….
- Nie wiem. Nigdy nie liczyłem. Ale uśmiejesz się, bo nie tak wcale dużo. Raczej sam. I raczej marzyłem o tym, żeby leżeć i patrzyć w chmury. Gadać o chmurnych sprawach, leźć w byle durnotę, która roi się w głowie. Tak lepiej?
- A czemu tak?
- Czemu? Bo trawa zielona i brudzi. Bo mokro i deszcz brudzi. Bo przy mnie leżeć, to jak wyzwanie. Bo robaki łażą, bo trzeba ustalić tysiąc spraw, a wszystko takie niedokończone. Teraz już wiesz?
- Wiem. Tak tylko pytałam.
- Żeby coś powiedzieć?
- Żeby wiedzieć, jak to jest być człowiekiem.
- Tak, teraz rozumiem. Chcesz jeszcze o coś zapytać?
- Bo ty tak lubisz błękit, a ona?
- Co ona?
- Ona też lubiła?
- Nie wiem Mała. Wydawało mi się, że tak. Czasem zapominała o milionach spraw i umiała się zamyślić. Zapatrzyć w dal, popatrzyć w niebo. Uśmiechnąć.  A czasem jakby świata nie dostrzegała.
- I miała oczy błękitne.
- Nie, miała oczy zielone. Ale taką zieleń nieczęsto się spotyka. Była jasna, rozbielona. Bardzo cię to interesuje?
- Dużo pamiętasz.
- Po prostu pamiętam. Chciałem zapomnieć, ale im bardziej chciałem, tym bardziej pamiętałem. I było bardzo źle.
- Źle?
- Bardzo. Ale nie rozmawiajmy o tym Mała. Popatrz na tamta chmurę, wygląda jak koń w galopie z rozwianą grzywą.
- Która to?
- No, tamta z lewej. Ta samotna taka.
- Ten kleks? Przecież to żaden koń! Ja malusia jestem, ale dla mnie, to zwykła paćka!
- Mała, patrząc na chmury nie możesz widzieć tylko „paćki”. Trzeba ruszyć wyobraźnią, zobaczyć w konturach to, co przypominają.
- Tak wszyscy robią?
- Nie wiem, ale ja tak robię. Zawsze tak robiłem.
- Ale koń to nie jest. Może meduza?
- Sama jesteś meduza. Koń, jak w mordę strzelił! I zobacz, jak kołują gołębie. Niedługo zajdzie słońce, to ich ostatni lot dzisiaj.
- Dlaczego one kołują? Przecież mogą lecieć gdzie chcą.
- Nie wiem Mała, myślałem, że ty wiesz. Może krążą nad swoim terytorium, albo inaczej nie umieją?
- Jak ty?
- Ja ? Dlaczego ja?
- Też tak krążysz. Możesz lecieć, gdzie chcesz, a krążysz raz bliżej, raz dalej.
- Ja nie mam skrzydeł. A chciałbym. Dawno bym odleciał.
- I tęsknił.
- Może. Pewnie tak. Bo przecież zawsze się tęskni do tego, co się wybrało, co się pokochało. Nawet jeśli to tylko kawałek lasu, jezioro i pola. Albo ktoś. Albo wspomnienie. I wcale nie krążę. Czasami wracam. Bo nie muszę musieć. Bo chcę. Rozumiesz Mała?
- Nic a nic.
- Ech… Jak się czujesz?
- Ja jestem malusia i mądrusia, ale …
- Dobra, wskakuj na ramię. Trzeba wracać do domu.
Nad głowami szalał wir chmur, a w nocy miało padać. I padało. A potem jeszcze i jeszcze, jakby trzeba było zmyć całą zimę, albo kilka zim i lat tym deszczem. Nigdy się taka sztuka nie udawała… 










Komentarze

  1. Cześć Witek, piękne nieba a jak jeszcze ptaki uchwycisz to już całkiem , a kobiet z zielonymi oczami się wystrzegaj, mówię Ci z doświadczenia😁
    Wczoraj wracałam na rowerze z wyborów do parlamentu europejskiego bo u nas już były, i wracając zobaczyłam takie piękne niebo, cykłam telefonem i wlepiłam ale później usunęłam bo pomyślałam, że kto tam takie nieba chce oglądać.
    Uwielbiam patrzeć w niebo, kiedyś przystawałam nad detalami fotografując, a teraz coraz częściej patrzę na te chmurska i co rano jestem ciekawa pedałując, jakie niebo będzie dzisiaj.
    Patrząc w niebo można dać upust swojej wyobraźni, na chwilę nie myśleć o niczym...wczoraj było maźnięte, takie delikatne jak piórko😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zupełnie masz rację :) Bardzo lubię niebo i chmury. Lubię kiedy absorbują światło i lubię kiedy słońce rzuca cień tworząc charakterystyczne promienie, które wyglądają ujakby w chmurze mieszkała jakaś świętość. I lubię też zastanawiać się nad czasem, bo do tego niebo i obłoki nadają się idealnie. A w maju sezon burz się pięknie rozpoczyna. Potem niebo będzie gładkie, pełne błękitu. A teraz jest jeszcze blisko człowieka, jeszcze można sięgnąć do niego ręką. Serdecznie Cię Joasiu pozdrawiam i życze więcej takich nieb z piórek zrobionym z pary i wyobraźni :)))

      Usuń
  2. Witaj nocką Witku. Świat do góry nogami. Jakby to było, gdybyśmy chadzali po chmurach i patrzyli z obłoków na ziemię. Pięknie wygląda ziemia z obłoków. Dziwne, bo też bywa błękitna i zielona na dodatek. Szarością i bielą przetykana. Tu i ówdzie barwiona czerwienią zachodzącego słońca i cieniem chmur. Będąc w chmurach marzy się o tym błękicie ziemi, pragnie zanurzyć w zieleń pól i lasów. Niesamowite uczucie, brodząc po chmurach - wacie cukrowej i po najprzedniejszym gęsim puchu marzy się o ziemi, jej stabilności, jej błękicie rozświetlonym słońcem. Marzy się wtedy by w nią się wtulić i poczuć jej ciepło. Uciec z eteru przestworzy do czegoś co jest stałe i stabilne. Gdzie można śmiało kroczyć i nie bać się upadku. Jakie to wszystko czasami bywa złudne. Leżąc na twardej mokrej zimnej ziemi marzy się o szybowaniu w chmurach o ich dotknięciu. A one lodowate, niesione wiatrem bez grama stabilności. Staniesz na takiej i po kilku sekundach spadasz zgodnie z prawem fizyki. Mało kiedy udaje się człowiekowi i duszy po takim upadku wyjść cało. Samolotem parę razy leciałam, tom się rozmarzyła, że spaceruję sobie po chmurach. Hmm. Odwróciłam na drugą stronę Twoje opowiadanie. Zazdroszczę budowy dialogu. Smutny tekst napisałeś. Maj burzowy się kończy, może już Ci pora do gorącego błękitnego lata. Piękno zdjęć nawet nie nadaje się do skrytykowania :) uściski zostawiam. Czy ja nie mogę nigdzie napisać normalnego tekstu - cholera, to chyba przez te moje zielone oczy XD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielone oczy widać są urocze (nie, nie od urody, a od uroków rzucania) :)) A tak serio, fajnie to odwróciłaś. Kilka razy również leciałem samolotem, ale...to nie jest to. Wolę jednak leżeć na tej trawie i patrzyć w górę. Dialog sam się napisał, bo to przecież czysta prawda, a sama wiesz, że życie prześciga rzeczywistość. Dalej sprawdzam matury i mam wrażenie, że mój mózg nie absorbuje już nic. Wszędzie widzę błędy i brak przecinków. Straszne. Nie wiem, jak popełnię następne teksty. Chyba Małą poproszę, niech coś napisze za mnie. Tak będzie uczciwiej :)) Dziękuję Ci Grażynko i bardzo, bardzo przepraszam za opóźnienie. W pracy nie mam możliwości odpowiedzi. Zdrowia i słonka dla Ciebie :))))

      Usuń
  3. Niebo, chmury i promienie słońca nieśmiało przebłyskujące przez nie..uwielbiam patrzeć jak powoli zmieniają kształty i kolory. Jest coś magicznego w tej podróży. Upatrujemy w błękitach nieba świętości, czasem pocieszenia i ratunku, podziwiając piękno marzymy o lekkości bytu i wielkich uczuciach.
    Czytając widziałam siebie z dzieciństwa leżącą na łące na Mazurach liczącą puchate owieczki z chmur...Miłe wspomnienia:)))
    Bardzo podoba mi się całość: zdjęcia i tekst.
    "zawsze się tęskni do tego, co się wybrało, co się pokochało. Nawet jeśli to tylko kawałek lasu, jezioro i pola. Albo ktoś. Albo wspomnienie"
    Chyba tacy jesteśmy i zawsze za czymś tęsknimy. To są przecież marzenia...
    Dziękuję za te słowa i zdjęcia, Witku. Życzę Ci pięknego, pogodnego weekendu i dużo odpoczynku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Elu za życzenia - przydadzą się, jak nie wiem co! Z tym odpoczynkiem i pogodą, to psu na budę w moim przypadku, bo sprawdzam w ośrodku egzaminacyjnym prace, więc nawet nosa nie wyściubiam. Ale dla Ciebie wolne i pogoda - voila! Miej to, co lubisz :)))) Bardzo ładnie skomponowałaś swój komentarz, gdzie nawiązałaś do mojego tekstu i wplotłaś w nie swoje wspomnienia. Cieszy mnie to ogromnie, bo właśnie o to mi chodziło, by choć trochę poruszyć. Serce, wspomnienia, marzenia - co kto woli :))) Widzisz, już nawet teraz piszę o kompozycji tekstu, czyli odbiło mi totalnie. Naglik - na śmietnik :D Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i jeszcze raz dziękuję i przepraszam, że tyle godzin nie odpowiadałem, ale w ośrodku nijak mi to zrobić.

      Usuń
  4. "Czasem jakby świata nie dostrzegała" - no no ten typ jest najgorszy, bo nigdy nie wiadomo, co się po nim spodziewać, kiepsko sobie wybrałeś ;) I jeszcze do tego zielone oczy... Nieszczęście murowane. Taką to nawet jak się usidli, to nie będzie szczęśliwa i w końcu ucieknie. Niebo to dla mnie coś, co wciąż się zmienia, nie ma dwóch takich samych zachodów i wschodów. Lubię jak się w niebie dużo dzieje i zawsze patrzę daleko, właśnie aż do horyzontu, a te rzeczy blisko lubią mi (niestety) uciekać, ale już się z tym pogodziłam.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybór, jak wybór - sam się dokonał. Bodaj pierwszy raz w życiu. A czy niebo miało w tym swój udział, czy piekło, o to nie będę robił rabanu ;) A niebo, cóż... Wychodzi na to, że wszyscy je widzimy i wszyscy na swój sposób je spostrzegamy. Na swoją własną modłę. I na każdego przychodzi czas zapatrzeń i sięgania do horyzontu i za horyzont. Inna rzecz to ta, co tam się zobaczy. Ale to już chyba zupełnie inna historia :))

      Usuń
    2. Niestety mały mamy wpływ na te wybory, a nawet wcale. Czy z piekła czy z nieba - tego też się nie dojdzie. Są ludzie, którym w ogóle się nie zdarzyło, trudno powiedzieć, kto ma gorzej, choć ja swoje zdanie mam na ten temat. Za horyzont też się przyjemnie patrzy :) Miłego, słonecznego dnia:))

      Usuń
    3. Dziękuję :)) Choć już wieczór, to Dla Ciebie spokojnego i ciepłego wieczoru :))) PS. Przepraszam, matury...

      Usuń
  5. Tak ostatnio no leżeliśmy na trafie patrząc w niebo będąc w Bieszczadach .Droga mleczna na wyciągnięcie ręki bo tam smogu świetlnego nie uświadczysz.Świat jest piękny i pełen obfitości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty